Co będzie, kiedy naukę połączymy ze sztuką? Dzieła zyskają nowy wymiar, a liczby ukażą swój wdzięk. Nurt art & science cieszy się dziś coraz większą popularnością.
Kiedy Stefanie porusza swoim ciałem, dane klekoczą. Na jej szyi wisi gruby sznur, na sznurze – plastry informacji. Niektóre zielone, o łagodnych, zaokrąglonych kształtach, inne ciemniejsze, granatowe – o brzegu karbowanym jak krawędź dębowego liścia. I wreszcie pojedyncze, które wyraźnie odstają i przypominają dziwne zakładki zwisające spomiędzy stron książki: jadowicie pomarańczowe, neonowo jaskrawe, najeżone kolcami ostrego zygzaka. Każda kromka danych to zsumowane tygodniowe pomiary zanieczyszczenia powietrza pyłem, przetworzone w jaskrawość i zębatość każdego z kształtów. Zielone i łagodne, pozbawione kolców, to okresy roku z minimalnym zapyleniem atmosfery. Obrośnięte kolcami i zabarwione drapieżną pomarańczowością to ścinki roku o najwyższym poziomie zanieczyszczenia, kiedy zapylenie powietrza przekraczało normy, stanowiąc realne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi oraz innych organizmów żywych.
Zestawione razem i nawleczone na czarny sznur plastry tworzą barokowy naszyjnik. Stefanie tłumaczy, że to jedna z prób „uzmysłowienia” danych. Wprowadzenia ich w wymiar sensoryczny, zaangażowania zmysłów innych niż standardowo wykorzystywany do tego wzrok. W przypadku tych konkretnych danych ma to chyba jeszcze większy sens – dotyczą one pośrednio zdrowia, stężeń wdychanych z powietrzem toksycznych zawiesin. Naszyjnik jest więc jednocześnie stopniowaniem bolesności – okresy względnie czystego powietrza spoczną na skórze łagodnie, zaokrąglone krawędzie nie będą przeszkadzać. Z kolei okresy ekstremalnego zapylania będą dotkliwie wbijać się w ciało, przeszkadzać, drażnić kolczastością i agresywnością.
Na swojej