#Turystyka dźwiękowa 5#
Przemyślenia

#Turystyka dźwiękowa 5#

Łukasz Komła
Czyta się 2 minuty

W tej odsłonie cyklu wędrujemy do świata repetytywnych harmonii zawieszonych w bezczasie, które powstały z fascynacji indonezyjską kulturą gamelanów. A w tym przypadku za sprawą nowej płyty australijskiego perkusisty i eksperymentatora Willa Guthriego pt. Nist Nah. Jednocześnie tytuł albumu jest również nazwą perkusyjno-gamelanowego ensemble’u przez niego założonego.

Artysta zaistniał w szerszej świadomości australijskich odbiorców muzyki jazzowej / improwizowanej po tym, jak w 1997 r. zdobył National Jazz Awards w ramach Wangaratta Festival of Jazz & Blues. W kolejnych latach muzyk rozwijał swój indywidualny język, czerpiąc z różnorodnych estetyk; zaczynając od elektroniki przez noise aż po rozmaite techniki elektroakustyczne. Na dłuższy czas Guthrie odciął się od tradycyjnego postrzegania zestawu perkusyjnego na rzecz wspomnianych eksperymentów. Po latach jednak powrócił do gry na bębnach, ale już z bagażem innych doświadczeń i inspiracji płynących m.in. z brzmień gamelanów, gongów, mis czy innych instrumentów perkusyjnych. Słychać też w jego twórczości wpływy choćby indyjskiej muzyki karnatackiej.

Guthrie od wielu lat mieszka we Francji, gdzie współtworzy grupę Nist Nah z takimi instrumentalistami jak Prune Bécheau, Charles Dubois, Camille Emaille, Stéphane Garin, Carla Pallone, Mark Lockett i Arno Tukiman. Kompozycje pochodzące z Nist Nah nie są próbą odmalowania kulturowych pejzaży w obrębie tzw. world music, wręcz przeciwnie – to poszerzanie pola percepcji. Guthrie podróżując po Indonezji, zachwycił się szczególnie jawajskimi gamelanami we wschodniej części tej wyspy – artysta wspomina o transowym tańcu Jathilan i dworskiej odsłonie tychże instrumentów, a także o balijskim twórcy Dewie Alicie i jego formacji Gamelan Salukat.

Guthrie dokonuje swoistej trawestacji na Nist Nah, wyrażając to za pośrednictwem sześciu utworów, które przelewają się z ciszy, spokoju i brzmieniowej głębi do nieco bardziej ekspresyjnych form choćby w Lit 1+2. Australijski perkusista łączy tu także kulturę gamelanów z muzyką eksperymentalną czy swobodną improwizacją, ale czyni to wraz z przyjaciółmi w niezwykle intrygujący sposób. Wyrafinowana i minimalistyczna rytmika – momentami przypominająca odgłosy wydawane przez cykady – zatopiona w gęstniejących plamach ambientu, jak w Catlike czy Elders, działa jak neuroprzekaźniki podpięte pod stany medytacyjne. W Moy Moy czuć oddychającą perkusję Guthriego, a wraz z nią różne jej elementy i krążącą w powietrzu mozaikę brzmień. Ponad siedemnastominutowy Kebogiro Glendeng wydaje się kwintesencją tego wydawnictwa – pulsujące gamelany z częstotliwością dość szybko spadających kropli dźwięków rozpadających się na niezliczoną ilość odrębnych faktur.

Nist Nah harmonizuje otoczenie, wypędza złą energię, zabiera w wir transu i medytacji, więc czego chcieć więcej?

Czytaj również:

#Turystyka dźwiękowa 4#
Przemyślenia

#Turystyka dźwiękowa 4#

Łukasz Komła

Wydaje się, że od czasu powstania amerykańskiej grupy The Residents pod koniec lat 60. XX w. trend na zamaskowanych i ukrywających tożsamość artystów nie słabnie. Żonglowanie scenicznym wizerunkiem przybierało różne oblicza (np. Kiss, Peter Gabriel z okresu Genesis, Buckethead, Slipknot, Daft Punk, Ghost, Pussy Riot), ale w XXI w. jeszcze mocniej przeniknęło do świata muzyki elektronicznej i eksperymentalnej. Wystarczy wymienić Brytyjczyka Buriala czy dwa duety z rodzimego podwórka: BNNT i RSS B0YS.

O projekcie Ak'chamel, The Giver Of Illness wiadomo jedynie, że to amerykański duet mający na koncie pokaźną liczbę wydanych kaset. Tegoroczny album The Totemist jest pierwszym winylem w ich karierze. Eksperymentalne formy zespołu zostały już docenione na łamach takich pism i serwisów, jak „The Wire”, „Tiny Mix Tapes” czy „Consequence of Sound”. Amerykanie nadal jednak ukrywają się i tworzą w bezpiecznym dla siebie miejscu – undergroundowym schronie w zachodnim Teksasie, na pustyni Chihuahua, w tzw. miasteczku duchów: Terlingua. W 1903 r. powstała tam Chisos Mining Company zajmująca się wydobyciem rudy rtęci. Ak'chamel, The Giver Of Illness odwołują się w swoich nagraniach do historii tego miejsca i do wpływu rtęci na ludzkie zdrowie. Artyści wybrali się na zabytkowy cmentarz w Terlingua w celu zarejestrowania nagrań terenowych, gdzie do dziś można znaleźć starożytne groty i groby zrobione z kijów oraz kamieni. Spoczywają tam również górnicy, których zabiła choroba wywołana przez toksyczne opary rtęci. Ten mistyczny i jednocześnie odrealniony klimat najlepiej da się poczuć w przeszywającej kompozycji Protected By The Ejaculation Of Serpents – nisko i mrocznie pomrukujące głosy współtowarzyszą avantfolkowemu transowi. W nieco lżejszym tonie – choć z intrygującymi partiami wokalnymi wyjętymi wręcz z zaświatów – wybrzmiewa The Funeral Of A Woman Whose Soul Is Trapped In The Sun.

Czytaj dalej