Van Gogh spod Czortkowa Van Gogh spod Czortkowa
i
„Po pracy”, linoryt/papier; zdjęcie: Desa Unicum
Opowieści

Van Gogh spod Czortkowa

Libera wybiera, czyli subiektywny poczet polskich artystów
Zbigniew Libera
Czyta się 10 minut

Krytycy od razu dostrzegli talent Leopolda Lewickiego. Docenili nie tylko oryginalne płótna, lecz także groteskowe, stylizowane na twórczość dziecięcą grafiki. Jeden z nich dopatrywał się w nim nawet van Gogha.

Leopold Lewicki urodził się 7 sierpnia 1906 r. w położonej nieopodal Czortkowa w województwie tarnopolskim wsi Burdiakowce, gdzie jego ojciec Jan Lewicki był kowalem w dobrach hrabiego Gołuchowskiego. Później pracował jako ślusarz w czortkowskich warsztatach kolejowych, co zresztą bardzo przysłużyło się Lelkowi, jak nazywano młodego Leopolda, gdyż jako członkowi rodziny pracownika kolei państwowych przysługiwały mu darmowe przejazdy pociągami w obrębie Rzeczypospolitej. Matka Leopolda – Olga z domu Bluss – pochodziła z rodziny ukraińskiej, jedna z jego babek była zaś Żydówką. Dodajmy, że już w wieku dojrzałym Leopold ożenił się z pochodzącą z Czortkowa Henią, córką Benziona Nadlera. W ten oto sposób połączył w sobie trzy zasadnicze nurty krwi ówczesnych mieszkańców Podola.

Stanisław Osostowicz, "Portret Leopolda Lewickiego", ok. 1930 r.; ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie
Stanisław Osostowicz, „Portret Leopolda Lewickiego”, ok. 1930 r.; ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie

Jesienią 1925 r. po ukończeniu ­czo­r­t­kowskiego Gimnazjum im. Juliu­sza Słowackiego Lewicki rozpoczął studia w Krakowie. Początkowo zapisał się na Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, lecz ostatecznie wybrał Akademię Sztuk Pięknych. Studiował tam w pracowniach Władysława Jarockiego i Józefa Mehoffera. Na przełomie lat 1930 i 1931 wyjechał do Paryża, aby kontynuować naukę pod kierunkiem Józefa Pankiewicza w tamtejszej

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Archeolog fotografii Archeolog fotografii
i
Jerzy Lewczyński, „Autoportret”, 1955 r., zbiory Muzeum w Gliwicach
Przemyślenia

Archeolog fotografii

Libera wybiera, czyli subiektywny poczet polskich artystów
Zbigniew Libera

Przez krótki czas był pod wpływem realizmu socjalistycznego, ale szybko zainteresował się ekspresjonizmem i surrealizmem. Dziś Jerzy Lewczyński uznawany jest za kogoś, kto uczynił z fotografii przedmiot sztuki.

Kiedy pod koniec zeszłego stulecia mieszkałem przez jakiś czas w okolicach nowojorskiego Greenwich Village, co wtorek przesiadywałem w pewnej francuskiej restauracji śniadaniowej przy Thompson Street z teką rysunków oraz fotografii, które osoby dobrze poinformowane mogły oglądać lub nawet nabyć na miejscu. Pewnego razu, gdy poskarżyłem się jednemu z klientów, że fotografie znacznie lepiej się sprzedają niż rysunki, ten odparł, że nic w tym dziwnego, bo w społecznościach otwartych fotografię, jako bardziej demokratyczną, ceni się wyżej. Rysunek chce dominować, wykazuje maestrię autora, pragnie dla niego podziwu, obraz fotograficzny natomiast nie należy do nikogo – to również ty mogłeś nacisnąć spust migawki.

Czytaj dalej