W pogoni za chłodem
Opowieści

W pogoni za chłodem

Renata Lis
czyta: Filip Kosior
Czyta się 11 minut

Gdzie jest śnieg? Czy spadnie jeszcze ­tej zimy, czy otuli nasze miasta i wyciszy uliczny gwar? Zimowy krajobraz najsilniej trwa w baśniach z dzieciństwa. Niesie mroźne piękno, idzie pod rękę z wiecznością, komunikuje niepokój. Przyjrzyjmy się praobrazom i snom odbijającym się w lustrach kolejnych pokoleń oraz zimowym metaforom wystawionym na próbę słońca.

Są takie sny, z których po przebudzeniu zostaje jeden obraz. Otoczony silną aurą emocjonalną towarzyszy nam później przez cały dzień – trzymamy go głęboko w sobie, w bezpiecznym miejscu. Co jakiś czas do niego zaglądamy: czy jest, czy się nie zatarł i całkiem nie zniknął. Takim ważnym snem jest dla mnie baśń Hansa Christiana Andersena Królowa Śniegu, którą w dzieciństwie przed zaśnięciem czytała mi mama. Znaczna część fabuły dawno ulotniła się z pamięci, ale obraz mroźnej królowej zapadł we mnie na zawsze – jak okruch stłuczonego zwierciadła, o którym pisał Andersen. Bo sny i baśnie to w gruncie rzeczy ten sam świat – dwa wyjęte spod władzy dziennego rozumu bratnie rezerwaty, w których żyje to, co nieświadome.

Pochwała cienia

Nieświadomość jest bardzo elokwentna i ma swój język – wypowiada się za pomocą obrazów, a kiedy chce nam zakomunikować coś naprawdę ważnego, sięga po praobrazy, nazwane przez Carla Gustava Junga archetypami. Różnią się one od zwykłych obrazów m.in. intensywnym zabarwieniem emocjonalnym. Odczuwa się je jako obce, ale jednocześnie dziwnie znajome. Dzieje się tak, gdyż każdy archetyp jest zbiorowym wspomnieniem ludzkości i współtworzy uniwersalną strukturę psyche. Są dobrem wspólnym, każdy „rozumie” ich mowę. Właśnie dlatego pewne elementy snów i baśni tak silnie w nas rezonują, choć nie wszystkie z taką samą mocą. Według Junga podstawowe archetypy – takie jak Cień, Anima i Animus czy Matka i Ojciec –

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wyspa jak spa
i
Geotermalne Spa Blue Lagoon, Islandia; zdjęcie: Frank Denney / Unsplash
Opowieści

Wyspa jak spa

Iza Smelczyńska

Pogoda zmienia się tu kilka razy dziennie, woda w kranie ma zapach jaja, lasów nie ma prawie wcale, a do niedawna nie było też turystów.

W Islandii mieszka mnóstwo Polaków – od lat jesteśmy tam największą mniejszością narodową. Szacuje się, że pierwsza duża migracja, na chwilę przed światowym tąpnięciem gospodarczym w 2008 r., każdego dnia przyniosła potomkom wikingów nawet do 15 nowych Pólverjar (Polaków) dziennie. Nasi obstawili huty, budowy, zakłady przetwórstwa rybnego, stacje benzynowe. Nad Wisłą musieliby pracować nawet kilka miesięcy, żeby dorównać średniej miesięcznej pensji w koronach islandzkich. Życie w krainie ognia i lodu nie jest tanie, ale jeśli wziąć pod uwagę niezłą opiekę socjalną, funkcjonujący program pomocy psychologicznej dla emigrantów oraz czyste powietrze – nasz towar deficytowy – to zyski wciąż przewyższają koszty.

Czytaj dalej