
Bez sensu Bzu sensu Bzowi sensu Bez sensu Bzem sensu Bzie sensu Bzie sensu
Bez sensu Bzu sensu Bzowi sensu Bez sensu Bzem sensu Bzie sensu Bzie sensu
Znajoma poetka opowiada,
jak wczesnym rankiem, przed świtem,
wymieniała spojrzenia z sarną.
Patrzyły na siebie długo.
Nie mogła spać, śnieg iskrzył,
droga pomiędzy wibrowała ciszą.
Potem sarna zaprosiła ją w dal
rozciągającą się nad zaporą. Odbiegła.
Mówi, że napisała wiele wierszy,
teraz woli oglądać zwierzęta,
robić zdjęcia, podziwiać, bez słów.
To też poezja, najwcześniejsza.
Jej istota:
coś jest
i odbiega.
Komentarz autorki: