Jedyną stałą w życiu jest zmiana. Z twierdzeniem Heraklita nie sposób polemizować pod koniec 2020 r. Zresztą, z uwagi na kwarantannę, nie ma nawet z kim. Byliśmy tego świadomi w momencie inauguracji cyklu debat eksperckich, które początkowo odbywały się pod szyldem „Rozmowy na koniec wieku przedszkolnego”. Osobowy skład panelu dyskusyjnego zmieniał się i jednocześnie był stały. W każdej debacie udział brała ta sama liczba uczestników, ale każdy z nich stawał się coraz większy, wyższy i starszy. Przedszkolaki wyewoluowały w uczniów, co wymusiło zmianę nazwy na „Rozmowy z klasą”. A potem nadszedł rok 2020 i wymógł dalsze modyfikacje. Nasi eksperci wpadli w sidła lockdownów, kwarantann i dobrowolnych izolacji, a my razem z nimi. Pomni myśli Heraklita, pozostaliśmy elastyczni. Do udziału w debatach zapraszaliśmy nowe osoby, ograniczając się dla bezpieczeństwa do tych z najbliższego otoczenia. Najbliższe otoczenie, wraz z rozwojem pandemii, kurczyło się jednak coraz bardziej. I w końcu doszliśmy do ściany, a właściwie do przysłowiowych czterech ścian. Zakładnikiem wirusa okazał się nasz przedstawiciel. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności przymusowa kwarantanna objęła też jedną z panelistek. Nepotyzm miewa, jak widać, dobre strony. I wbrew pozorom nie musi oznaczać taryfy ulgowej. Ale po kolei.
„Przekrój”: Jak się czujesz z tym, że kolejne panele dyskusyjne są odwoływane ze względu na pandemię i wszelkie plany ulegają w ostatniej chwili zmianom?
Lu: Fatalnie. Gdyby byli tu moi przyjaciele, byłoby łatwiej.
„Przekrój”: Dlaczego ich nie ma?
Lu: Bo jest ten głupi wirus!
„Przekrój”: Mam wrażenie, że nie masz ochoty na tę rozmowę.
Lu: Nie, bo miałyśmy rozmawiać o pieniądzach.
Gwoli wyjaśnienia: w obliczu niemożności zorganizowania