
Narracja o podboju kosmosu jest w rzeczywistości narracją ucieczkową. Ludzie lecą na Księżyc lub obcą planetę, żeby zacząć od nowa. Tak jakby musieli zostawić za sobą Ziemię, która jest za bardzo obarczona przeszłością, za bardzo przeżarta krwią i cierpieniem.
Lem był jednym z pierwszych, którzy mieli sceptyczny stosunek do podboju kosmosu. Twierdził, że gdziekolwiek polecimy, tam tę Ziemię ze sobą zabierzemy i nic nowego radykalnie się nie zacznie. Człowiek nigdy nie ucieknie od człowieka – mówi Kuba Mikurda, reżyser filmu Solaris Mon Amour, niezwykłego dokumentu found footage inspirowanego Solaris Stanisława Lema. Transowa, osobista opowieść o stracie, żałobie i pamięci ma premierę na 20. Millennium Docs Against Gravity.
Mateusz Demski: Kiedy oglądałem wasz film, zastanawiałem się, jak odebrałby go Stanisław Lem – znany był z niechęci do filmów powstałych na podstawie jego utworów.
Kuba Mikurda: Zastanawiałem się nad tym już po skończeniu filmu, sprowokowany takimi pytaniami. Myślę, że by mu się nie podobało. Dla twórcy, który jest genialny w swoim medium – a Lem takim twórcą jest – siłą rzeczy wszelkie adaptacje muszą być czymś gorszym. Jeżeli już mu się coś podobało, to adaptacje dosłowne. My zrobiliśmy coś dokładnie przeciwnego. Powiedziałbym, że rozbiliśmy Solaris na małe cząstki. Na takie sample solaryczne – głosy, obrazy, faktury – i z tych sampli próbowaliśmy zagrać mniej więcej tę samą melodię, ale zupełnie inaczej rozkładając akcenty.
Słynna anegdota o jego spotkaniu z Andriejem Tarkowskim w moskiewskim hotelu Pekin mówi, że doszło tam do awantury. Lema rozgniewała właśnie modyfikacja fabuły książki i wprowadzenie do filmowej adaptacji nowych wątków. Stanisławowi Beresiowi opisał to tak: „Tarkowski wcale nie nakręcił Solaris, tylko Zbrodnię i karę…”. Ponoć kiedyś próbował obejrzeć film w telewizji, ale nie wytrzymał do końca. Myślisz, że Lem uważał kino za medium niepełne, niedoskonałe, niewspółmierne do jego wizji?
Nie znam takich wypowiedzi, ale wydaje mi się, że mogło tak być. Lem był człowiekiem słowa, wychowanym na literaturze. Wcale nie musiał rozumieć medium obrazu, języka kina i pewnych eksperymentów z nim związanych. Solaris – pisane w pierwszej osobie – zaczyna się od tego, że bohater, Kelvin, przybywa na stację kosmiczną, jest już na miejscu. Filmem rządzą inne prawidła opowiadania, dlatego zarówno Tarkowski, Soderbergh, jak i my dodaliśmy wątek ziemski, który pokazuje