„Zawsze powtarzam eleganckim młodym polskim aktorkom: »Nie bądź taka grzeczna!«, kiedy mi mówią, że nie idą na imprezę, bo nikogo nie znają” – Yola Czaderska-Hayek tłumaczy Arturowi Zaborskiemu, jak działa Hollywood.
Na wywiad zaprasza mnie do swojej willi, która mieści się pod słynnym napisem „Hollywood” na Wzgórzach Hollywoodzkich. Jeden z korytarzy i przyległą do schodów ścianę zdobią jej zdjęcia z gwiazdami. Kogo tu nie ma! Z fotografii szczerzą się George Clooney, Matt Damon, Sandra Bullock, Nicolas Cage czy Steven Spielberg. Ten ostatni jest na trzech fotografiach. Na pierwszej – młodziutki, pewnie trzydziestoparoletni, w erze Indiany Jonesa i Koloru purpury, na drugiej – nieco starszy, pod pięćdziesiątkę, pewnie z czasów Raportu mniejszości, na trzeciej – dojrzały mężczyzna, dobiegający siedemdziesiątki, pewnie z okresu Lincolna. Yola Czaderska-Hayek, dziennikarka, przez lata korespondentka „Przekroju” z Hollywood, autorka książek i popularyzatorka polskiej kultury w USA, na każdym z tych zdjęć wygląda tak samo. Gdyby nie zmieniający się Spielberg, w życiu nie domyśliłbym się, które zdjęcie powstało najpierw. Bo Yola jest jak Los