Czyta się 1 minutę
Zbigniew Herbert:
Pan Cogito
od dawna nie słyszy
bicia swojego serca.
Jego małe serce
wybrało ciszę.
W
Zbigniew Herbert:
Pan Cogito
od dawna nie słyszy
bicia swojego serca.
Jego małe serce
wybrało ciszę.
W
Cmentarz w słabym słońcu zmierzchu.
Na nowym nagrobku nazwiska bez dat,
więc te ciała ciągle żyją. On go mija,
a w wypolerowanej powierzchni odbija się
zarys sylwetki, najwyraźniej jak duch.
Śmierć prześwieca. Przegląda się w żywych,
przymierza imiona i nazwiska,
szuka wcielenia. Dwoje dzieci bawi się
w chowanego między mogiłami. Te
najstarsze, zniszczone kryją najlepiej.