Bądź duchem i ciałem Bądź duchem i ciałem
Pogoda ducha

Bądź duchem i ciałem

Przekrój
Czyta się 5 minut

Człowiek to coś więcej niż tylko zbiór oddzielnych tkanek i organów. Dlatego gdy zachoruje, warto go traktować jak harmonijną całość, a leczenie powinno integralnie wzmacniać ciało, ducha i umysł. Taka myśl przyświeca Fundacji „Bądź”, która od siedmiu lat działa na rzecz holistycznego podejścia do naszego zdrowia i życia.

„Dla mnie słowo »bądź« to codzienne przypomnienie i propozycja. Dzięki niemu jestem bliżej tego, co dzieje się tu i teraz. Takie świadome i pełne bycie jest podstawą naszej misji” – mówi Orina Krajewska, prezeska zarządu w organizacji pozarządowej, którą chcemy Państwu przedstawić w tym numerze „Przekroju”. Jej pełna nazwa to Fundacja Małgosi Braunek „Bądź”. Inicjatorami tego przedsięwzięcia byli: Małgorzata Braunek – aktorka, buddystka i nauczycielka zen oraz jej mąż Andrzej Krajewski – tłumacz i buddysta. W liście, który aktorka opublikowała przed śmiercią (zmarła w 2014 r. po długiej chorobie nowotworowej), wyraziła marzenie, by w Polsce powstało „centrum informacji i studiów nad holistycznym podejściem w medycynie, która leczy całego człowieka, a nie tylko jego organy i choroby”. Dzisiaj fundacja prowadzona przez jej córkę, Orinę, realizuje kilkadziesiąt projektów edukacyjnych, wspierających oraz integracyjnych dla osób, które chorują lub chorowały przewlekle.

Potrzeba wsparcia

„Traktuję fundację trochę jak otrzymany od życia prezent. Stała się dla mnie drogowskazem życiowym – mówi Orina. – Cały czas lista rzeczy, które robimy, wydłuża się. W ramach naszej stałej działalności organizujemy akcje edukacyjne, które odbywają się dwa razy w miesiącu. Jest to za każdym razem warsztat lub wykład poświęcony innej dziedzinie pracy nad zdrowiem. Od czasu pandemii przeszliśmy w online, akcje odbywają się w formie live’ów na Face­booku. Jest to wiedza kierowana do wszystkich zainteresowanych zdrowym stylem życia. Prowadzimy też stałą, otwartą grupę wsparcia »BądźMy« dla osób z doświadczeniem choroby nowotworowej lub innej choroby przewlekłej, a także dla członków ich rodzin oraz przyjaciół. Co roku organizujemy międzynarodowy kongres poświęcony medycynie integralnej »Bądź w pełni zdrowia«. W ramach cyklu »Jestem i Będę« publikujemy opowieści osób, które przeszły przez kryzys zdrowotny i wspierały się na różne sposoby”.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Fundacja oferuje również bezpłatne wsparcie psychologiczne i comiesięczne konsultacje telefoniczne dla pacjentów, którzy są zainteresowani integralnym podejściem w leczeniu i szukają informacji o komplementarnych metodach leczenia. W ramach innowacji społecznej fundacja prowadziła trzymiesięczne szkolenia dla onkoasystentów, czyli przewodników i towarzyszy osoby chorej onkologicznie. Taki asystent byłby pomocą dla pacjentów, pomagałby odnaleźć się w systemie opieki zdrowotnej. Gdyby zawód onkoasystenta został wpisany do rejestru Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, mogłoby to zaoszczędzić wiele stresu osobom, które potrzebują wsparcia w chorobie i odnalezieniu się w systemie. To ważna i potrzebna zmiana – chorzy często mówią o poczuciu zagubienia, o samotności i lęku. W gabinetach lekarskich nie czują się swobodnie, nieraz nawet boją się zapytać lekarza prowadzącego o dodatkowe metody wspierające leczenie. Tymczasem w wielu chorobach, a w przypadku nowotworów szczególnie, na powodzenie kuracji składa się mnóstwo czynników. Nie tylko odpowiednio dobrana metoda leczenia, ale także dieta czy nastawienie psychiczne chorego. „Obserwuję od lat, że bez względu na to, czy mówimy o zdrowiu, czy o jakiejkolwiek innej sprawie, nie ujmujemy tematu w szerszym kontekście, lecz przeciwnie: skupiamy się tylko na niewielkim wycinku. To globalnie doprowadziło nas do sytuacji, w jakiej znajdujemy się dzisiaj, do tragicznego stanu zdrowia i katastrofy klimatycznej. Dla mnie to jest niepojęte, że byliśmy w stanie uwierzyć, iż nasze działania nie niosą za sobą konsekwencji” – mówi szefowa fundacji.

Medycyna przyszłości

Myślenie fragmentaryczne to bolączka całego systemu opieki medycznej w Polsce. Lekarze danej specjalizacji skupiają się na wybranej części ciała, zamiast myśleć o wzmocnieniu całego organizmu. Poza tym w przypadku większości chorób wciąż leczy się tylko ciało, pomijając aspekt psychiczny i duchowy. Za główny cel Fundacja „Bądź” obrała sobie zastąpienie takiego fragmentarycznego podejścia holistycznym myśleniem o człowieku, które zakłada, że wszystko jest ze sobą ściśle i nierozerwalnie połączone – umysł, duch i ciało. Człowiek i środowisko, w którym żyje.

Orina Krajewska widzi głęboką potrzebę zmian: „Nieraz w fundacji powtarzamy, że potrzebujemy leczenia, a nie dzielenia. I mogę z dumą powiedzieć, że mamy niemały udział w popularyzacji medycyny integralnej. To trzecia dziedzina, stosunkowo nowe podejście do leczenia i ochrony zdrowia. U nas dopiero się przebija, ale w wielu krajach działają już kliniki medycyny integralnej, są specjaliści, którzy mają wybitne osiągnięcia naukowe i duże doświadczenie. Przez lata medycyna konwencjonalna i alternatywna były jak dwa wrogie wojska na polu bitwy. Stały naprzeciwko siebie, widziały się, ale zamiast korzystać wzajemnie ze swoich osiągnięć, zwalczały się. Wszyscy, którzy przeszli przez kryzys zdrowotny, wiedzą, jak strasznie jest znaleźć się na polu między tymi wojskami”.

Medycyna integralna łączy w usystematyzowany sposób osiągnięcia obu wcześ­niejszych sposobów leczenia. Jej prio­rytety to zapobieganie chorobom, bezpieczeństwo terapii i ulga w cierpieniu. „Wszystkie nowoczesne rozwiązania medycyny zachodniej pozwalające na ratowanie ­życia są bezcenne. Ale czy to znaczy, że mamy rezygnować ze skutecznych sposobów leczenia i rozwiązań, jeśli chodzi o ochronę zdrowia, które proponuje nam medycyna wschodnia? Tam liczy się nie tylko chory organ, ale również duchowość i psychika człowieka. Skupianie się tylko na cieles­nym wymiarze choroby zmniejsza szansę na wyzdrowienie i dalsze zdrowe życie. To wiedza, która jest niepodważalna; jest mnóstwo badań klinicznych, które to potwierdzają. Od specjalistów, np. od tych, którzy przyjeżdżają na nasze kongresy, słyszałam, że leczenie powinno być personalizowane, że warto wybierać odpowiednią metodę w odpowiednim momencie” – mówi Orina.

Kongres dla wszystkich

Od 2018 r. fundacja zaprasza ekspertów z wielu krajów, aby wspólnie omawiać najnowsze osiągnięcia w leczeniu i ochronie zdrowia. Pierwsze dwie edycje Kongresu Medycyny Integralnej odbyły się w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. Trzecią, ze względu na pandemię, zorganizowano online. Już teraz, chociaż jeszcze nie skończył się rok 2021, członkowie fundacji dopinają program kolejnej edycji, którą zaplanowano na połowę 2022 r. Prezeska fundacji porównuje tę inicjatywę do okrągłego stołu, przy którym każdy może być wysłuchany z taką samą uwagą: „Kongres jest naszym flagowym projektem, naszą wisienką na torcie i naszą dumą. Głęboko wierzę, że dzięki niemu faktycznie budujemy pomost między podejściem alternatywnym i konwencjonalnym. Podczas paneli spotykają się ze sobą np. profesorowie kliniczni ze specjalistami ajurwedy. I czasem słuchając ich, mam wrażenie, że jedni i drudzy już bardzo długo czekali, by móc ze sobą porozmawiać”.

Czytaj również:

Asana jak Malina Asana jak Malina
i
Malina Michalska prowadząca zajęcia jogi, 1969 r., Warszawa; zdjęcie: PAP/Jakub Grelowski
Marzenia o lepszym świecie

Asana jak Malina

Piotr Żelazny

Jogi nauczyła się sama z książek i jako pierwsza w Polsce ją propagowała. Gdy napisała „Hatha jogę dla wszystkich”, pozycje lotosu i psa z głową w dół wkroczyły do domów z wielkiej płyty. Poznajcie zapomnianą Malinę Michalską.

„Było lato 1969 r. Miałem 23 lata i kończyłem wakacje w Zakopanem. Zobaczyłem afisz informujący, że w domu kultury odbędzie się pokaz jogi. Nie miałem pojęcia co to, ale plakat był na tyle przekonujący, że poszedłem. I złapałem bakcyla… Do tego stopnia, że zapragnąłem więcej. Na koniec pokazu pani Malina Michalska powiedziała, że pisze książkę o jodze. Po powrocie do Szczecina co kilka dni chodziłem do księgarni wysyłkowej i pytałem, czy już się ta publikacja ukazała. To była szkoła cierpliwości i wytrwałości. Doczekałem się po trzech latach – opowiada Jurek Jagucki, który od tamtej pory codziennie praktykuje jogę, a od 1981 r. sam prowadzi szkołę. – Szukałem ukojenia dla swojej neurotycznej, rozedrganej, młodzieńczej natury. I w jodze je odnalazłem, właśnie dzięki pani Malinie”.

Czytaj dalej