Botanico najpierw napoił mnie roślinnym wywarem, potem wręczył buteleczkę specyfiku z liany zwanej językiem żmii. Kuracja okazała się skuteczna.
W lutym tego roku byłam w Panamie. Zbieraliśmy materiały do reportażu o rdzennej społeczności Naso, która żyje w dżungli w rejonie Bocas del Toro, w tropikalnej gęstwinie nad rzeką Teribe.
Przechodziłam dziwne przeziębienie. Przez całą noc, głośną od cykad i wilgotną, dusił mnie kaszel, męczyła gorączka. Chciałam poprosić o pomoc szamana, ale usłyszałam, że ostatni, jacy jeszcze się ostali, żyją w górnym biegu rzeki, dokąd mieliśmy popłynąć dopiero za kilka dni. W każdej osadzie jest jednak jeszcze botanico – znawca roślin, który w odróżnieniu od szamana nie rzuca uroków ani nie para się magią.
Boynic to osada kilkunastu drewnianych domów przyklejonych do wzgórza nieopodal rzeki.