Bakłażan to trudny kochanek. Na surowo jego mdłe ciało jest zwarte i gąbczaste. Choć bywa gorzki, może wskazać drogę na wyżyny kulinarnych rozkoszy.
Znacie dziecko, które lubi oberżynę (kolejne imię bakłażana)? Ja nie. I też takim dzieckiem nie byłem. Trudno się dziwić. Na mój talerz w młodości trafiały same podejrzanie wyglądające kąski, które w większości przypadków smakowały jeszcze gorzej, zostawiając nutę goryczki na języku. Mama głowiła się: solić czy nie? Co rusz trafiała na sprzeczne informacje w prasie kobiecej. W jednych artykułach pisano, że aby bakłażana pozbawić goryczy, trzeba pokroić go w kostkę, szczodrze osolić i odstawić na sitko, gdzie poddany takiej kuracji wypoci z siebie gorzki jad. Inne temu zaprzeczały, mówiąc, że to solenie jest powodem nieznośnego smaku. Skoro sam prowadzę teraz rubrykę kulinarną, czuję potrzebę wyjaśnienia tej sprawy raz na zawsze.
Solenie bakłażana, ow