Sam jak mędrzec Sam jak mędrzec
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 670/1958 r.
Pogoda ducha

Sam jak mędrzec

Robby Berman
Czyta się 4 minuty

Według naukowców zadowolenie, które odczuwamy dzięki obecności przyjaciół, to tak naprawdę… efekt uboczny ewolucji. Badacze uważają, że najwybitniejsi przedstawiciele naszego gatunku nie potrzebują do szczęścia towarzystwa.

W 2016 r. opublikowano wyniki badań, których przedmiotem był wpływ pierwotnych ludzkich potrzeb na nowoczesne postrzeganie świata. Naukowcy odkryli coś, co nie będzie zaskoczeniem dla osób z wysokim ilorazem inteligencji. Podczas gdy większość z nas bywa szczęśliwsza w gronie przyjaciół i znajomych, jednostki wybitne najlepiej czują się we włas­nym towarzystwie.

Badacze Norman P. Li z Singapore Management University i Satoshi Kanazawa z London School of Economics badali teorię naukową dotyczącą ludzkiej szczęśliwości nazywaną „hipotezą sawanny”.

Szczęście na sawannie

Hipoteza sawanny – nazywana również „teorią dziedzictwa ewolucyjnego” czy też „teorią niedopasowania” – zakłada, że reagujemy na otaczające nas okoliczności w taki sposób, w jaki reagowaliby na nie nasi przodkowie, ponieważ psychologicznie ewolucja dokonała się w odpowiedzi na potrzeby naszych protoplastów zamieszkujących pradawną sawannę.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

W trakcie badań naukowcy przeanalizowali dane z wywiadów, które przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych w latach 2001–2002 z 15 197 osobami pomiędzy 18. a 28. rokiem życia na potrzeby Narodowych Podłużnych Badań Zdrowia Nastolatków (znanych również jako Add Health). Badacze poszukiwali współzależności pomiędzy miejscem zamieszkania ankietowanych – z podziałem na obszary wiejskie oraz miejskie – a poziomem satysfakcji, jaką czerpią oni z życia. Interesowało ich określenie wpływu gęstości zaludnienia oraz związków międzyludzkich na poziom ludzkiej szczęśliwości.

Badanie wykazało, że człowiek jest generalnie mniej szczęśliwy na obszarach gęściej zaludnionych. Według autorów raportu wynik ten potwierdza hipotezę sawanny. Jak wskazują przytoczone przez nich dowody, poczucie niepokoju w dużych skupiskach ludzi musi być dla nas rzeczą naturalną, skoro ewolucja naszych mózgów przystosowała nas do życia w grupach obejmujących około 150 osób:

– Analiza porównawcza rozmiarów kory nowej mózgu ludzi z innymi naczelnymi oraz wielkościami grup, w których żyją, sugeruje, że naturalna liczebność ludzkiej społeczności wynosi 150 osób.

– Symulacje komputerowe pokazują, że rozwój zjawiska awersji do ryzyka ma miejsce jedynie w grupach liczących około 150 osób.

– Średnia wielkość współczesnej społeczności łowiecko-zbierackiej to 148 osób.

– Neolityczne osady w Mezopotamii zamieszkiwało 150–200 osób.

– Kiedy liczebność społeczności przekracza 150–200 osób, ma ona tendencję do podziału na dwie części w celu poprawienia współpracy i zwiększenia poczucia wzajemności pomiędzy członkami grupy.

– Średnia rozpiętość sieci kontaktów osobistych, opracowana na podstawie przeciętnej liczby kartek świątecznych wysyłanych w przeliczeniu na jedną osobę w ciągu roku, obejmuje niecałe 154 osoby.

W trakcie badań odkryto jednak, że bezpośrednia obecność dużej liczby osób gorzej wpływa na ludzi o przeciętnej inteligencji. To oznacza, że nasi najsprawniejsi umysłowo przodkowie byli w stanie lepiej przystosować się do życia w większych grupach powstających na sawannie dzięki strategicznej elastyczności oraz wrodzonej pomysłowości, a obecnie to właśnie ich potomkowie znacznie mniej niż inni odczuwają presję dużych ludzkich zbiorowości.

IQ kontra przyjaźń

Choć wydaje się oczywiste, że serdeczne przyjaźnie u większości ludzi podnoszą satysfakcję z życia, naukowcy Li i Kazanawa zaznaczają z zaskoczeniem, że zetknęli się tylko z jednym badaniem naukowym, w którym próbowano wyjaśnić powody takiego stanu rzeczy. Płynął z nich wniosek, że przyjaźń zaspokaja takie psychologiczne potrzeby, jak pokrewieństwo i pragnienie bycia potrzebnym oraz umożliwia dzielenie się doświadczeniami życiowymi. Jednak powody, dla których mielibyśmy odczuwać tego typu pragnienia, wciąż pozostają niewyjaśnione. Li z Kazanawą uważają, że nie musimy szukać dalej niż owa pradawna sawanna. Twierdzą, że przyjaźnie czy też sojusze były istotnymi elementami walki o przetrwanie, bo umożliwiały wspólne łowy, podział pożywienia, rozmnażanie, a nawet wspólne wychowanie potomstwa.

Dane, które przeanalizowali, potwierdzają, że prawdziwe przyjaźnie (przy czym kilkoro bliższych przyjaciół przynosi więcej korzyści niż większa liczba powierzchownych znajomości) u większości badanych w istotny sposób podnoszą satysfakcję z życia. Jednak w przypadku osób szczególnie inteligentnych naukowcy zarejestrowali odwrotną tendencję: najrozumniejsi z nas, gdy są sam na sam ze sobą, czują się szczęśliwsi niż w towarzystwie nawet dobrych przyjaciół. To właśnie tzw. zdrowy poziom życia towarzyskiego sprawia, że poczucie zadowolenia u ponadprzeciętnie inteligentnych spada. Czy dzieje się tak dlatego, że są bardziej ambitni, a ich dążenia częściej niż u reszty bywają nastawione na realizację założonych celów? A może inni ludzie po prostu ich w irytujący sposób dekoncentrują?

Na pocieszenie warto dodać, że według tego samego badania częstsze spędzanie czasu z przyjaciółmi i znajomymi stanowi równocześnie wskaźnik wysokiego poziomu inteligencji! Ta zaciemniająca nieco obraz sprzeczność nie pokrywa się z podszeptami naszej intuicji. Chyba że najrozumniejsi przedstawiciele ludzkiego gatunku od życia towarzyskiego wolą lekką dozę masochizmu.

Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 670/1958 r.
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 670/1958 r.

Pierwotnie tekst ukazał się na stronie Big Think. Tytuł, lead i śródtytuły zostały dodane przez redakcję „Przekroju”.

Czytaj również:

Czy można sobie poradzić z samotnością? Czy można sobie poradzić z samotnością?
Pogoda ducha

Czy można sobie poradzić z samotnością?

Władysław Tatarkiewicz

Gdy różni ludzie skarżą się na samotność, to jeden uskarża się na to, że żyje na odludziu, drugi, że choć przestaje z ludźmi, nie ma z kim wymienić myśli, trzeci, że choć wymienia z ludźmi myśli, to jednak wszyscy są mu obcy, czwarty wreszcie, że nawet wśród bliskich i serdecznych czuje się w głębi duszy samotny.

Wyraz s a m o t n o ś ć bowiem nie jest bynajmniej jednoznaczny.

Czytaj dalej