Natura ma właściwości oczyszczające. I choć naukowcom nie udaje się ustalić, na czym dokładnie polega jej działanie, ludzie od wieków kąpią się… w krajobrazach.
Gorący prysznic po długim dniu, orzeźwiające zanurzenie w zimnej rzece w upalne południe, skok do górskiego strumienia po nasiadówce w rozgrzanej bani – wszystkie te chwile jednoznacznie kojarzymy z oczyszczeniem, pozbyciem się napięcia i brudu, a także z poczuciem odnowy. Ale choć już starożytni uważali, że tylko porządna kąpiel pozwala czuć się w pełni człowiekiem, nasze związki z czystością i wodnymi rytuałami były na przestrzeni wieków wyboiste. Po greckich i rzymskich termach oraz wielogodzinnych społecznych ceremoniach kąpielowych Europa średniowieczna, jak również przedoświeceniowa przejawiała konsekwentną awersję do wody i czystości. W gruncie rzeczy powszechność kranów, wanien i mydeł zawdzięczamy plagom oraz rewolucjom przemysłowym. A dopiero ostatnie dekady przynoszą w kwestii mycia