Świetny spokój
i
zdjęcie: Zoltan Tasi/Unsplash
Złap oddech

Świetny spokój

Mark Williams, Danny Penman
Czyta się 8 minut

Nie wiń siebie za to, że cierpisz lub się zamartwiasz. Receptą na poprawę nie jest „starać się bardziej”. Istnieją skuteczniejsze sposoby na to, by odnaleźć radość w zgiełku.

Być może już wielokrotnie zastanawiałeś się nad tym, dlaczego spokój i szczęście, których pragniesz, tak często wymykają ci się z rąk. Dlaczego tak wiele rzeczy w życiu wiąże się z szaleńczą gonitwą, lękiem, stresem i wyczerpaniem? My też głowiliśmy się nad tymi pytaniami przez wiele lat. Teraz wydaje nam się, że nauka w końcu znalaz­ła odpowiedzi. Co ciekawe, zasady leżące u ich podstaw znano już w świecie starożytnym: są to prawdy odwieczne.

Ludzkie nastroje w naturalny sposób przybierają na sile i słabną. Tak zostaliś­my skonstruowani. Jednak pewne schematy myślenia mogą zmienić krótkotrwałe obniżenie witalności lub samopoczucia w dłuższe okresy lęku, stresu, nieszczęścia i wyczerpania. Przelotne uczucie smutku, złości czy lęku może pociągnąć nas w dół tak mocno, że wpadniemy w zły nastrój, który potrwa cały dzień albo o wiele, wiele dłużej. Ostatnie odkrycia naukowe pokazały, jak takie normalne wahania emocji mogą doprowadzić do długotrwałego poczucia nieszczęścia, ostrych stanów lękowych, a nawet depresji. Co ważniejsze, te same odkrycia wskazały drogę ku większemu szczęściu i poczuciu „osadzenia w sobie”. Wykazały bowiem, że:

– gdy czujesz smutek, lęk lub rozdrażnienie, to nie nastrój wyrządza ci krzywdę, ale twój sposób reakcji na niego,

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

– kiedy starasz się wyzwolić ze złego nastroju lub poczucia nieszczęścia – czyli zrozumieć, dlaczego jesteś nieszczęś­liwy i co możesz z tym zrobić – często pogarsza to sprawę. To trochę jak ugrzęźnięcie w ruchomych piaskach: im bardziej starasz się wyswobodzić, tym głębiej się zapadasz.

Kiedy zaczynasz się czuć trochę nieszczęśliwy, starasz się wymyślić jakiś sposób na poradzenie sobie z problemem, którym jest bycie nieszczęśliwym. Usiłujesz ustalić przyczynę takiego samopoczucia, a następnie – znaleźć rozwiązanie. Po drodze nietrudno o rozgrzebanie starych żalów i wyczarowanie z niczego powodów do przyszłych zmartwień. To jeszcze bardziej obniża nastrój. Nie trzeba długo czekać, aż zaczniesz czuć się źle z tym, że nie udaje ci się odkryć sposobu na poprawienie sobie humoru. Wewnętrzny krytyk, który drzemie w każdym człowieku, zaczyna szeptać ci do ucha, że to twoja wina, że powinieneś starać się bardziej, bez względu na koszty. Szybko tracisz kontakt z tym, co w tobie najgłębsze i najmądrzejsze. Gubisz się w pozornie nieskończonym cyklu obwiniania się i samokrytyki. Obarczasz samego siebie winą za to, że nie spełniasz włas­nych kryteriów doskonałości, nie jesteś taką osobą, jaką chciałbyś być.

Wszyscy czasem dajemy się wciągnąć w te ruchome piaski emocjonalne, ponieważ stan umysłu jest ściśle powiązany z pamięcią. Umysł nieustannie przeczesuje wspomnienia, szukając tych, które odzwierciedlają obecny stan emocjonalny. Przykładowo: jeśli czujesz się zagrożony, umysł momentalnie wyławia ze wspomnień chwile, kiedy doświadczałeś braku bezpieczeństwa – po to, byś mógł zauważyć podobieństwa i znaleźć sposób ucieczki. Dzieje się to błyskawicznie, nim zdążysz sobie cokolwiek uświadomić. To podstawowa umiejętność przetrwania, doskonalona przez miliony lat ewolucji. Wywiera na ciebie niebywały wpływ i prawie nie da się jej powstrzymać.

Tak samo jest z poczuciem nieszczęścia, lęku i stresu. To normalne, że czasem czujemy się trochę nieszczęśliwi, ale bywa też, że kilka smutnych myśli wyzwala całą kas­kadę złych wspomnień, negatywnych emocji i ocen. W rezultacie całe godziny, a nawet dni upływają pod znakiem samokrytyki, napędzanej myś­lami: „Co jest ze mną nie tak? Moje życie jest do niczego. Co się stanie, gdy ludzie odkryją, jaki jestem beznadziejny?”.

Takie myślowe ataki wywierają na każdego człowieka ogromny wpływ. A kiedy już rozpędzą się na dobre, nie sposób ich powstrzymać. Jedna myśl lub emocja wyzwala kolejną, a potem jeszcze jedną… Wkrótce początkowa myśl – bez względu na to, jak była ulotna – przyciąga całą masę podobnych smutków, lęków i obaw, a człowiek zaplątuje się w sieć własnego smutku. W pewnym sensie nie ma w tym nic dziwnego. Kontekst znacząco wpływa na pamięć. Kilka lat temu psychologowie odkryli, że jeśli nurkowie zapamiętają listę słów, gdy znajdują się na plaży, zwykle zapominają je, kiedy są pod wodą – ale potrafią je sobie przypomnieć, gdy wyjdą na ląd. Działa to również na odwrót: słowa zapamiętane pod wodą łatwiej zapomnieć na plaży. Morze i plaża to dla pamięci bardzo skuteczne konteksty.

Taki sam proces możesz zaobserwować we własnej głowie. Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się odwiedzić miejsce, w które jeździłeś na wakacje jako dziecko? Zanim tam dotarłeś, wspomnienia były mgliste, ale kiedy już znalazłeś się na miejscu – przeszedłeś się ulicami, zobaczyłeś dawne widoki, usłyszałeś dawne dźwięki i poczułeś dawne zapachy – na pewno wróciły jak lawina. Prawdopodobnie czułeś ekscytację, nostalgię, a nawet lekkie zakochanie. Powrót do danego kontekstu zachęcił twój umysł do przywołania szeregu powiązanych z nim wspomnień.

Nie tylko miejsca wywołują lawiny wspomnień. Świat jest pełen takich wyzwalaczy. Czy zdarzyło ci się kiedyś, że melodia przywołała całą kaskadę wspomnień i związanych z nimi emocji? A może sprawił to zapach kwiatów lub świeżo upieczonego chleba?

Nastrój też może pełnić funkcję wewnętrznego kontekstu, działającego tak silnie jak wizyta w ulubionym miejscu z dzieciństwa lub znana melodia. Przebłysk smutku, frustracji albo lęku może przywołać przykre wspomnienia – czy tego chcesz, czy nie. Zanim się zorientujesz, pogrążasz się w mrocznych myślach i negatywnych emocjach. Często nawet nie zdajesz sobie sprawy, skąd się wzięły – po prostu przyszły, jakby znikąd. Można wpaść w gniew, irytację lub smutek i zupełnie nie znać ich przyczyny. Dziwisz się wtedy: „Dlaczego mam zły humor?” albo „Dlaczego jestem dziś taka smutna i zmęczona?”.

Nie da się uniknąć przykrych wspomnień ani myśli krytykujących ciebie i innych – ale da się powstrzymać to, co dzieje się potem. Da się zatrzymać spiralę i zapobiec kolejnym cyklom negatywnych myśli. Da się powstrzymać kaskadę destrukcyjnych emocji, które sprawiają, że czujesz się nieszczęśliwy, spanikowany, zestresowany, zirytowany lub wyczerpany.

Medytacja uważności uczy rozpoznawać wspomnienia i destrukcyjne myś­li w momencie, kiedy się pojawiają. Przypomina, że to tylko wspomnienia. A wspomnienia są jak propaganda – nie są prawdą. Nie są tobą. Można nauczyć się obserwować negatywne myśli, kiedy się pojawiają, pozwolić im na chwilę zostać, a następnie po prostu patrzeć, jak znikają. Wtedy może się zdarzyć coś niesamowitego: pustkę wypełni głębokie poczucie szczęścia i spokoju.

Medytacja uważności pozwala na to dzięki wykorzystaniu innej metody relacji ze światem. Wszystko zaczyna się w umyś­le. Większość ludzi zna jedynie analityczną stronę umysłu: proces myś­lenia, oceniania, planowania i wyszukiwania wspomnień w celu znalezienia rozwiązań. Jednak umysł jest też świadomy. Nie ograniczamy się do myślenia o różnych rzeczach – jesteśmy także świadomi tego, że myślimy. Nie potrzebujemy języka jako pośrednika między nami a światem, możemy go doświadczać bezpośrednio, przez zmysły. Mamy zdolność zmysłowego odbierania głosów ptaków, zapachu kwiatów i widoku uśmiechu ukochanej osoby. Serce wie o różnych rzeczach, tak samo jak głowa. Świadome doświadczanie nie ogranicza się do myś­lenia. Umysł jest większy i obszerniejszy niż sama myśl.

Dzięki medytacji umysł działa jaśniej, człowiek zaczyna widzieć świat czystą świadomością i otwartym sercem. Z tego punktu obserwacyjnego można doświadczać własnych myśli i uczuć w momencie, gdy się pojawiają. Przestajesz działać pod przymusem natychmiastowej reakcji na bodźce. Twoje wewnętrzne „ja” – naturalnie szczęśliwa i spokojna część ciebie – nie jest tłumione przez hałas umysłu walczącego z myślami.

Medytacja uważności zachęca do cierpliwości i współczucia wobec samego siebie, a także do zachowania otwartości umysłu i delikatnej wytrwałości. Te cechy tworzą przeciwwagę dla siły ciążenia, z jaką lęk, stres i poczucie nieszczęścia ciągną cię w dół. Przypominają ci o tym, co już jest udowodnione naukowo: że dobrze jest przestać traktować smutek i inne trudności jako problemy do rozwiązania. Nie powinieneś sobie wyrzucać, że „nie udaje ci się” ich naprawić. Często właśnie to okazuje się najmądrzejszym posunięciem, ponieważ zwyczajowe sposoby pokonywania takich trudności przeważnie tylko pogarszają sytuację.

Uważność nie neguje naturalnego dążenia mózgu do rozwiązania problemów. Daje ci po prostu czas i przestrzeń, byś wybrał optymalne sposoby. Do niektórych problemów najlepiej podejść emocjonalnie – wybierasz wtedy to rozwiązanie, co do którego czujesz, że jest najwłaściwsze. Przez inne trudności warto przebrnąć logicznie. Do wielu najlepiej podejść intuicyjnie, kreatywnie. Inne lepiej na razie zostawić.

Uważność zachęca do zerwania z pewnymi nieświadomymi, zwyczajowymi sposobami myślenia i zachowania, powstrzymującymi cię przed życiem pełnią życia. Wiele myśli, w których krytykujesz siebie i innych, bierze się z nawykowych sposobów myślenia i działania. Kiedy zarzucisz część takich zwyczajów, negatywne schematy myślenia zaczną stopniowo znikać, a ty staniesz się bardziej uważny i świadomy. Zdziwisz się, jak wiele szczęścia i radości można zyskać dzięki nawet bardzo małym zmianom w sposobie życia.

Z nawykami zrywa się łatwo i bezpośrednio. Wystarczy nie zajmować tego samego krzesła na spotkaniach, wyłączyć na chwilę telewizor lub pójść do pracy inną drogą. Można też zasadzić nasionka i patrzeć, jak rosną, na kilka dni zaopiekować się zwierzakiem znajomego albo pójść na film do lokalnego kina. Takie codzienne działania – w połączeniu z krótką medytacją – naprawdę potrafią wnieść w życie więcej radości i spełnienia.

Fragment książki Marka Williamsa i Danny’ego Penmana Mindfulness. Trening uważności, wyd. Edgard/Samo Sedno, Warszawa 2014. Tytuł, lead i skróty pochodzą od redakcji „Przekroju”.

Czytaj również:

Mądry pająk
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Doznania

Mądry pająk

Andy Weir

Czego to samotni ludzie w kosmosie z nudów nie wymyślą. Znajdą nawet sposób, jak dogadać się z pająkiem.

Puk, puk, puk.

Czytaj dalej