Pogoda ducha

Zmyślona historia

Mirosław Bańko
Czyta się 3 minuty

Zachęceni powodzeniem, jakie u Czytelników wakacyjnego „Przekroju” miała rozmowa Filozofa ze Sceptykiem, postanowiliśmy ponownie zaprosić ich do dyskusji. Poprzednim razem panowie rozmawiali o nagości. Teraz będą rozprawiać o rzeczach ostatecznych.

– Wszystkich nas czeka ten sam koniec – zaczął Filozof. – Albowiem z prochu jesteś i…

– Niekoniecznie – przerwał mu Sceptyk. – Jeden spocznie w bezimiennej mogile, a drugi razem z królami na Wawelu. Czy to jest bez znaczenia?

– Dla zmarłych, mój Sceptuszku, to nie ma żadnego znaczenia. Wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

– To miłe, że śmierć nikogo nie wywyższa, ale niedługo jej władza nad nami się skończy. Uczeni donoszą, że są o krok od wynalezienia sposobu, aby zmarłych wskrzesić. Podobno wystarczy, aby pozostał po człowieku jeden włos. Wyobrażasz to sobie? O jeden włos od wieczności?

– Koniecznie włos? – zmartwił się Filozof i pogładził się dłonią po głowie łysej jak kolano. – Nie wystarczą odciski palców na książkach, któreśmy przeczytali? Albo fusy po kawie, którą wypiliśmy?

– Niestety nie, ale mogę cię pocieszyć, Mądrolubku, że uczeni eksperymentują z każdym włosem, niezależnie od tego, gdzie wyrośnie. Teoretycznie, im kto ma więcej włosów, tym większe ma szanse na nieśmiertelność.

– A widzisz! – krzyknął triumfująco Filozof. – Zawsze podejrzewałem, patrząc na popiersia greckich mędrców, że ich bujne brody są świadectwem głębokiej mądrości, a nie braku żyletki. Oni wszystko, mój Sceptuszku, dawno temu odkryli. Wiedzieli, że broda stwarza filozofa i że każdy włos będzie kiedyś na wagę złota. – To powiedziawszy, Filozof pogłaskał się po brodzie spływającej mu na piersi.

– Główny problem leży gdzie indziej – kontynuował Sceptyk. – Wszystkich naraz ożywić się nie da, ustawią się kolejki chętnych do życia po życiu i kto będzie miał pierwszeństwo, Mądrolubie?

– To proste, najbogatsi. Im w życiu zawsze było łat­wiej, więc i powrót do życia będą mieli ułatwiony. Ale i biedniejsi będą oszczędzać na drugie życie, mój Sceptuszku. Pojawią się nowe usługi w ofertach banków, nowe polisy ubezpieczeniowe. Wszystko będzie nowe – mówił z zapałem Filozof, nie przestając gładzić swej długiej brody.

– Tak, tak, a do tego zbankrutują fryzjerzy i wszyscy będziemy chodzić zarośnięci jak orangutany – odparł Sceptyk szyderczo. – Jesteś zbyt prostoduszny, Mądrolubku. Naprawdę nie widzisz niebezpieczeństw w tym, co nas czeka?

Filozof, zwany przez swego przyjaciela z polska Mądrolubem, zamilkł zaskoczony, a Sceptyk powoli mówił dalej.

– Pieniądze to nie wszystko, ważniejsze, kto ma władzę. Owszem, władza bywa przekupna, ale bywa też cyniczna i gdy trzeba wygrać wybory, to nie każdy włos, ale każdy głos będzie na wagę złota. I co wtedy, Mądrolubku? Jak myślisz, kogo władza każe przywracać do życia przede wszystkim?

Filozof milczał, a Sceptyk rozwijał myśl.

– Powiedziałeś, że wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi, a wobec zmartwychwstania? Takiego z próbówki, z laboratorium finansowanego z państwowej kasy? Nie boisz się inżynierii społecznej na wielką skalę? Nieśmiertelności satrapów i klonowania posłusznych? Taśm montażowych, z których schodzą tłumy klakierów? Naprawdę sądzisz, że twoja broda będzie taka cenna dla rządzących?

Zapadła cisza, którą Filozof przerwał po dłuższej chwili.

– Nasze brody będą tyle warte dla rządzących, ile nasze obecne życie. Kto chce sobie zapewnić nieśmiertelność, musi najpierw zdobyć ich zaufanie. Drugie życie dla „naszych”, a „obcy” niech się zadowolą pierwszym. To i tak postęp, bo dawniej „obcym” życie odbierano siłą, a teraz po prostu im się go nie przedłuży, prawda? Postęp humanitaryzmu – uściślił Filozof.

– To ja już wolę, jak jest – powiedział Sceptyk. – Ten sam koniec wszystkim pisany i taśma montażowa klakierów nam nie grozi. Chwała Bogu.

– Jak to? – zdziwił się Filozof. – Przecież mówiłeś, że uczeni są tuż-tuż od wskrzeszania ludzi z jednego włosa.

– Zmyśliłem to, Mądrolubku. Chciałem się z tobą podroczyć i zmyśliłem to na poczekaniu.

– Sceptuchu, ale tak może być, to jest całkiem realna perspektywa! Są rzeczy na ziemi i na niebie, o których się nie śniło filozofom!

Czytaj również:

Rozmaitości

Naga prawda

Mirosław Bańko

Idzie lato, a z nim upały. Zanim umysł rozleniwieje w lipcowym słońcu, spróbujmy zebrać myśli o nagości – temat w sam raz na gorące dni i plażowe tête-à-tête za parawanem. Myślom o nagości nadamy formę dialogu. Zacny ten gatunek był uprawiany przez filozofów, dlatego w roli dyskutantów obsadzimy Filozofa (dalej F) i Sceptyka (dalej S).

F: Nagość leży w porządku natury, a ubiór w porządku kultury. Dlatego…

Czytaj dalej