Korzyści:
– byłoby dużo więcej plaż,
– ludzie nazywaliby nas Zieloną Wyspą i chcieli być tacy jak my,
– zamiast stereotypów o Niemcach, Czechach i Rosjanach mielibyśmy stereotypy o małżach i sumach,
– nie bylibyśmy przedmurzem chrześcijaństwa, bo na wodzie nie ma murów,
– narody wyspiarskie są często uznawane za pozytywne, więc może i nas by za takich uznano,
– więcej jodu to zdrowsi ludzie,
– mniej drapieżnych ssaków.
Straty:
– wszyscy, którzy lubią wykorzystywać syndrom „oblężonej twierdzy”, sięgaliby teraz po metaforę „oblężonej wyspy”,
– trudniej byłoby w razie czego uciec, bo woda,
– zimny wiatr znad morza,
– mniej gatunków ssaków, ogólnie: uboższa fauna i flora,
– więcej utonięć,
– więcej ataków piratów morskich i wikingów,
– ciągłe zagrożenie, że podzielimy los Atlantydy = permanentny stres.
Podsumowanie – bilans korzyści i strat: na dwoje babka wróżyła!