Przed wojną wiosny były tak samo paskudne jak dziś, tylko więcej złudnych marzeń mieli ludzie, na przykład wywiadowca policji Tadeusz Zielny. Cały rok po męsku kolekcjonował erotyczne podboje, lecz wiosną naprawdę się zakochiwał, jak kto głupi. Tym razem w nowej sąsiadce.
Na imię miała Halina, w metryce 23 lata. Zielny zaś, którego okno wychodziło wprost na śmietnik, codziennie widywał, że gdy Halina wyrzuca z wiadra do kubła zmięte papiery, to podnosi nóżkę niczym gwiazda filmowa. Oczarowany postanowił pomagać jej przy tym niedelikatnym zajęciu. Odtąd ich rozgrzane dłonie coraz częściej spotykały się na zimnym uchwycie wiadra, a ich oczy przyciągały się spojrzeniami, uległe grawitacyjnej sile namiętności.