Znalezione na bałtyckiej plaży kamyki podarowaliśmy dziecku. Dziecko podziękowało i zapytało, czym te kamyki właściwie są i jak się je produkuje. Redakcja bezradnie rozłożyła ręce. Z pomocą przyszedł geolog Andrzej Jagielski.
Bardzo dziękuję za pytanie! Postaram się zaspokoić ciekawość, na ile będę potrafił!
Wydaje mi się, że na zdjęciach widzę dwa otoczaki. Są to fragmenty skał wyszlifowane w trakcie podróży, gdy były przenoszone przez wodę albo lodowiec. Pierwotnie „kanciaste” fragmenty skał obijały się o siebie i ocierały, tracąc z czasem „rogi” i ostrość krawędzi. Podobnie rzecz ma się z ludzkim charakterem – z wiekiem i my stajemy się łagodniejsi. Przynajmniej niektórzy!
Ten większy jest fragmentem skały z zastygłej magmy, być może ponownie przeobrażonej pod wpływem ciśnienia i temperatury wnętrza Ziemi. Jasne smugi to kwarc, minerał bardzo pospolity – właśnie z niego, w wyniku erozji trwającej miliony lub miliardy lat, powstał bałtycki piasek. Inne minerały zostały roztarte na pył i spłynęły na dna mórz oraz oceanów lub stworzyły pokrywy pylaste, czyli słynne lessy, na kontynentach. A kwarc, jako że jest bardzo odporny, pozostał i cieszy nas na plażach.
Okaz mniejszy może być fragmentem piaskowca, który powstał z rozkruszonych części starszych skał. Luźny piasek skamieniał, ale nie tak szybko jak w wyniku zaklęcia „Petryficus” z Harry’ego Pottera – w jednej chwili, po machnięciu czarodziejską różdżką – tylko w wyniku procesów geologicznych trwających tysiące lub miliony lat. Tak to się odbywa w przyrodzie. I ten piaskowiec w wyniku ruchów tektonicznych dostał się w strefę oddziaływania gorącego wnętrza Ziemi, popękał, a w szczeliny wcisnęły się płyny pochodzące z gorącej magmy. Później zastygły, o czym świadczą ponownie żyłki białego kwarcu.
Skały, z których pochodzą te kamienie, powstały na tarczy skandynawskiej, której wiek datuje się nawet na 3,8 mld lat! Niewykluczone, że pierwszy okaz może mieć taki wiek, mniejszy jest młodszy – z zakresu sprzed około 3,8–0,5 mld lat. Niestety dokładniej nie można odpowiedzieć bez przeprowadzenia specjalnych badań datowania rozpadu izotopów.
Kamienie dotarły do nas jakby ze Szwecji – w czasach, gdy ani Bałtyk, ani Szwecja jeszcze nie istniały. Był natomiast lądolód gruby na minimum kilometr. To naprawdę dużo – dla porównania dziś głębiny Bałtyku sięgają zaledwie około 459 m pod poziom morza. Lądolód ze Skandynawii przesuwał się na południe na tereny m.in. naszego kraju, wolno, ale skutecznie niszcząc niczym spychacz wszystko, co napotkał na swojej drodze: góry, doliny… Jego czoło dotarło aż do Karpat i Sudetów. To właśnie dlatego 80% powierzchni naszego kraju pokrywają gliny, piaski, żwiry, kamienie i głazy. Pozostawały tu po wytopieniu się lodu w trakcie kilku faz ocieplania się klimatu.
Wszystko to działo się w trakcie paru zlodowaceń plejstoceńskich (od 1,2 mln do 11,7 tys. lat temu).
Kolory kamieni zależą od zawartych w nich minerałów – np. ten jasny, prawie biały to kwarc. Są tu też pierwiastki: żelazo, glin oraz inne.
Kamienie to szalenie ważny i niedoceniany surowiec. Pozwalały nam od dawna budować domostwa i warownie, drogi i mosty, piramidy i Wielki Mur Chiński. Są odporne na warunki atmosferyczne – niemal wieczne. Dużo by opowiadać!
A czego jeszcze warto szukać nad Bałtykiem? Oczywiście bursztynu! Znaleziony należy według prawa do znalazcy. To kamień ozdobny ceniony od starożytności. Tak naprawdę to skamieniała żywica drzew – już nie taka stara jak okazy ze zdjęć, ale to też oddzielna opowieść.
Inne charakterystyczne znaleziska geologiczne z bałtyckich plaż to tzw. strzałki piorunowe – choć nie są one tym, na co wskazuje ich popularna nazwa, czyli stopionym przez piorun piaskiem. To aragonitowe fragmenty wymarłych organizmów – belemnitów. (Stopiony błyskawicą piasek również można znaleźć, wygląda jak korzeń drzewa i nosi nazwę fulguryt).
Mam nadzieję, że odpowiedzi są satysfakcjonujące.
Zapraszam do naszego muzeum (po pandemii), tu możemy dowiedzieć się jeszcze więcej o minerałach, skałach, wymarłych organizmach i procesach zmieniających naszą planetę.