Ekodzieci z wolnego wybiegu Ekodzieci z wolnego wybiegu
i
ilustracja: Tomek Kozlowski
Ziemia

Ekodzieci z wolnego wybiegu

Ewa Pawlik
Czyta się 6 minut

Czy dorośli zdążą zniszczyć planetę, zanim dorośniemy? – zastanawiają się dzieci zaproszone przez nas do dyskusji. I radzą: „Od uśmiechu się nie dymi, a od palenia z ust się dymi! Śmiech jest lepszy dla planety!”.

W ostatnich miesiącach nie tylko dorośli spoglądają krytycznie na narracje mające źródła w antropocentryzmie. Zakłada on bowiem, iż człowiek jest centrum wszechświata, ten zaś skonstruowany jest tak, by egzystencję człowieka, rozumianego jako najdoskonalsze dzieło ewolucji, umożliwić. Tymczasem stajemy w obliczu niewygodnej prawdy. Planeta została przez ludzkość wyeksploatowana do tego stopnia, że coraz więcej gatunków roślin i zwierząt nie jest w stanie utrzymać się na niej przy życiu. Jeżeli ta tendencja się nie zmieni, za jakiś czas ten sam problem dotknie nas wszystkich. Niektórzy ludzie mierzą się z nim już od pewnego czasu: tu i ówdzie brakuje czystej wody, jedzenia, a nawet miejsca. Jest coraz duszniej i ciaśniej.

O palącej potrzebie odrzucenia szowinizmu gatunkowego dyskutuje się zarówno na uniwersytetach, jak i przedszkolnych placach zabaw czy osiedlowych podwórkach.

Dzieci zaproszone przez nas do dyskusji o wizjach przyszłości w świet­le kryzysu środowiska naturalnego, którego jesteśmy nie tylko świadkami, ale także autorami, wolały pozostać anonimowe. Pamiętają jeszcze nakładanie surowych kar na obrońców Puszczy, oskarżenia o ekoter­roryzm. Jakie represje mogłyby spotkać grupę odważnych przedszkolaków stających w obronie całej planety? Jakie mandaty musiałyby unieść ich skarbonki?

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Dyskusję zaczynamy lekko, nie­zobowiązująco.

„Przekrój”: Podobno planeta ma jakieś problemy. Chyba przez różne rzeczy, które robią starsi. Słyszeliście coś o tym?

Dziecko: Przepraszam, a o czym jest temat?

„Przekrój”: O tym, czy planeta jest zdrowa jak ryba, czy może wręcz przeciwnie.

Inne dziecko: Coś tam słyszałam, na pewno. Coś, że ludzie wyrzucają śmieci, plastik.

Jeszcze inne: Jasne, że ma problemy! Samochody, autobusy i różne inne na przykład busy wydają z siebie dymy, jak jadą, i to naszej planecie szkodzi. Lepiej jeździć hulajnogą, rowerem, na rolkach i wrotkami.

Dziecko: Uważam, że po prostu autobusy wydają mniej dymu niż samochody. Dlatego że jeśli sto tysięcy ludzi mogłoby się zmieścić w jednym autobusie, a jeśli sto tysięcy ludzi miałoby być w samochodzie, to to by było mnóstwo samochodów, które by wydawały mnóstwo spalenin. A taki jeden autobus z stoma tysiącami ludźmi wydaje tylko jeden dym, bo się mieści sto tysięcy ludzi.

„Przekrój”: (przekornie) Podobno planecie strasznie szkodzą dzieci…

Inne dziecko: Jak to?!

„Przekrój”: Na przykład tym, że szybko rosną i potrzebują ciągle nowych ubrań i butów. I szybko z nich wyrastają, i te rzeczy się stają śmieciami, a śmieci szkodzą planecie.

Dziecko: Za to dorośli szkodzą sobie! Bo palą papierosy i piją colę!

Jeszcze inne: Powinni przestać palić papierosy, a to bardzo szkodzi, i pić colę, bo to też bardzo szkodzi.

Inne dziecko: Niemądrzy są z papierosami i jeszcze piją colę. Dlatego postanowiłam, że ja nigdy nie spróbuję papierosa i nigdy się nie uzależnię. Proste!

Dziecko: A jeszcze bardziej z piwem trzeba uważać. Piwo szkodzi ludziom. Chociaż planecie może nie?

„Przekrój”: Co jeszcze doradzilibyście dorosłym?

Inne dziecko: Dorośli muszą przestać robić tyle rzeczy z plastiku. Nasza planeta staje się jakby takim śmieciowiskiem, ciągle się robią takie góry plastiku gdzieś.

Dziecko: Nie powinni zaśmiecać planety, tylko jeździć rowerami i bardzo, ale to bardzo, ale to bardzo rzadko pociągami.

Inne dziecko: Ja kiedyś nawet pojechałam rowerem do babci!

Dziecko: Bo twoja mieszka blisko! Moja za daleko!

Jeszcze inne: Na przykład lalka z plastiku – bierzesz ją do domu i ona natychmiast ci pęka. I musisz ją wyrzucić i robisz śmieci. To nie jest ekologiczne!

Dziecko: Moja siostra kupiła kiedyś sobie lalkę. Miała ubranka i była piękna, ale z plastiku. I ona pękła i trafiła na śmieci, a ja kupiłam bransoletkę nie z plastiku, tylko z takich szkiełek i one się wcale nie popsuły, tylko je zgubiłam.

Jeszcze inne: Ja mam bransoletki z plastiku, ale one się w ogóle nie psują. Tylko dwie się popsuły, ale ich już nie noszę.

„Przekrój”: Czy moglibyście zre­zygnować z plastikowych za­ba­wek?

Dziecko: Ja tak!

Inne dziecko: Ja proszę rodziców tylko o te w papierowych pudełkach!

Jeszcze inne: (milczy; po dłuższej chwili konstatuje cicho) Lego też jest z plastiku.

Dziecko: Dobre są rzeczy bez opakowania. Moja mama próbuje kupować takie pierogi, co mają mało folii.

Jeszcze inne: Bo folie się nie rozpuszczają i zawisają na drzewach bardzo długo.

Dziecko: I też książki są bez opakowania. Ja mam dużo. W szkole inni pakują je w plastikowe albo foliowe okładki, wszyscy tak robią. A ja na przykład nie, bo książki są po prostu z papieru. Książki są fajne i są z papieru.

Jeszcze inne: A papier może długo zostać i papier można rąbać siekierą, bo to jest drewno. Papier to drewno!

„Przekrój”: Jakie błędy popełniają dorośli?

Jeszcze inne: Nie umiarują swoich krzyczeń – mogą krzyczeć za głośno i dzieci od tego głuchną.

Inne dziecko: Na prawdziwo?

Jeszcze inne: Podobno tak!

Dziecko: W dorosłych wkurzające jest to, że są dorośli.

„Przekrój”: Dorośli, czyli jacy?

Jeszcze inne: Dorosły to ten, co ciągle rozkazuje dzieciom!

Dziecko: Dorośli ciągle rozkazują.

Inne dziecko: Wolność dla dzieci! Wolność dla dzieci!

Dziecko: Dzieciolandia! Domy z cukierków! Domy z cukierków, które nie szkodzą!

Inne dziecko: Nagroda, jak się zje najwięcej!

Jeszcze inne: Wolność! Cukierkolandia!

„Przekrój”: Przekażemy te postulaty. Co jeszcze macie dorosłym do zarzucenia?

Dziecko: Mnie denerwuje to, że dorośli ciągle mają takie miny, jakby byli źli. Takie: yyyy.

Inne dziecko: Uśmiechają się tylko trochę.

Jeszcze inne dziecko: Moi rodzice się na szczęście często uśmiechają.

Kolejne dziecko: Moi też!

Inne dziecko: Od uśmiechu się nie dymi, a od palenia z ust się dymi! Śmiech jest lepszy dla planety!

Gdy przerwaliśmy nagrywanie rozmowy, by dzieci poszły siusiu lub napiły się wody, temat palenia powrócił. Maluchy wyraziły zaniepokojenie faktem, że ponad jedna czwarta Polaków powyżej 15. roku życia sięga po papierosa codziennie. Mają także świadomość, że jest to zjawisko społecznie i ekonomicznie zróżnicowane. Według dziewczynek wśród palących kobiet dominują 30-latki i gospodynie domowe. Chłopcy szacują, że wśród mężczyzn najwięcej palą 40-latkowie oraz absolwenci szkół zawodowych. Wspólnym mianownikiem palaczy bywa często zła sytuacja materialna. Najwięcej palących, bo aż 49%, jest wśród bezrobotnych – przyznały.

Szokujące są również podane przez nie liczby. Polacy wypalają rocznie około 60 mld papierosów, pozostawiając ponad 12 tys. ton niedopałków i 2400 ton smoły. To niewyobrażalne – nawet w przeliczeniu na czekoladę – ilości. Czy nie są aby wytworem bujnej wyobraźni?

W odpowiedzi na ten zarzut dzieci przytoczyły wyniki badań, które ponad pięć lat temu przeprowadził zespół studentów i wykładowców Technische Universität w Berlinie. Większość panelistów stawiała wówczas pierwsze kroki, uważnie obserwując otoczenie. Podobnie czyniła Amerykanka Amy Roder Green, studentka ochrony środowiska, która przez wiele miesięcy uważnie przeczesywała ulice w poszukiwaniu niedopałków. W rezultacie oszacowała, że na kilometr kwadratowy Berlina przypada 2,7 mln niedopałków. Chemiczka Anke Putschew dowiodła później, że z każdego z nich deszcz transportuje do gleby i zbiorników wodnych 2 mg czystej nikotyny. Jeśli skażona woda trafi do oczyszczalni ścieków, udaje się ją w 90% oczyścić. Gorzej, gdy ta silna neurotoksyna trafia do otwartych zbiorników. „Te rozważania sprawiają, że budowanie zamków z piasku na bałtyckich plażach staje się raczej performance’em niż wyrazem beztroskiej zabawy” – przyznało ze smutkiem kolejne dziecko, często jeżdżące na Hel.

Podsumowując, zadajemy pytanie, które zostawiliśmy na koniec.

„Przekrój”: Czy dorośli zdążą zniszczyć planetę, zanim wy dorośniecie?

Inne dziecko: O tak, nie będzie już wtedy połowy planety.

Dziecko: Dorośli ją zniszczą.

Inne dziecko: Kula ziemska spali się od Słońca. A Słońce ma już połowę swoich lat.

Jeszcze inne: A Ziemia?

Kolejne dziecko: Ziemia ma tyle lat, ile żyła.

Jeszcze inne: A Słońce?

Inne dziecko: A Słońce tyle, ile żyła Ziemia.

Jeszcze inne: A Słońce nie jest starsze?

Inne dziecko: Trochę jest, chyba o trzy lata. I mogły razem chodzić do przedszkola, a do żłobka nie, bo Słońce było w starszej grupie i się nie spotkały.

Na dzisiaj koniec.

Ilustracja: Tomasz Kozłowski

Ilustracja: Tomasz Kozłowski

Czytaj również:

Co może Greta? Co może Greta?
i
Greta Thunberg w Parlamencie Europejskim w marcu 2020 r.; zdjęcie: Parlament Europejski/flickr (CC BY 2.0)
Ziemia

Co może Greta?

Paulina Wilk

„Protestuję, bo to tak ważna kwestia, a nikt nic nie robi, nic się nie dzieje, więc ja muszę zrobić to, co mogę” – mówi młodziutka Szwedka, która odważyła się powiedzieć dorosłym, że fundują swoim dzieciom zagładę.

Jest nieduża jak na swój wiek. Kiedy spotyka się z dziennikarzami najważniejszych mediów, oni zawsze to odnotowują – zdziwienie, że ta drobna, nieskora do uśmiechu nastolatka wygłasza tak mocne, bezkompromisowe słowa. Wzywa władców świata na dywanik i daje im burę.

Czytaj dalej