Grzęzawisko Alaska Grzęzawisko Alaska
i
zdjęcie: Bonnie Jo Mount/ The Washington Post via Getty Images
Ziemia

Grzęzawisko Alaska

Bogumiła Lisocka-Jaegermann
Czyta się 3 minuty

Mieszkańcy Newtok, niewielkiego osiedla położonego na zachodzie Alaski, są pierwszymi oficjalnie uznanymi przesiedleńcami klimatycznymi w Stanach Zjednoczonych. Wkrótce ich los mogą podzielić inni.

Zmiany klimatu są na Alasce odczuwane już od kilkudziesięciu lat. Podnosząca się temperatura zmienia przyrodę, a ta z kolei determinuje warunki życia. Około 80% powierzchni stanu Alaska pokrywa wieczna zmarzlina. Głęboka i zwarta na północy, staje się płytsza i traci ciągłość w miarę zbliżania się do południowych krańców stanu. Wyższa temperatura sprawia, że zmarzlina zaczyna topnieć tam, gdzie wcześniej była przez tysiąclecia stabilna. W jej miejsce pojawia się grząski grunt. Zniszczeniu ulegają drogi, budynki, infrastruktura techniczna. W miarę ocieplania się klimatu zmniejsza się także morska pokrywa lodowa. Podnosi się poziom wód, gwałtowniej przebiegają sztormy, co powoduje powodzie i erozję wybrzeża, szczególnie w jego najniżej położonych partiach.

Większość osiedli zamieszkanych przez rdzennych mieszkańców Alaski leży na wybrzeżu Morza Beringa lub nad brzegami alaskich rzek. Jeszcze na początku XX w. ich przodkowie trudnili się łowiectwem, rybołówstwem i zbieractwem, nie prowadząc klasycznego, osiadłego trybu życia. Przemieszczali się między okresowo zajmowanymi w różnych porach roku obozowiskami. Po drugiej wojnie światowej wymogi modernizacji, w tym obowiązek posyłania dzieci do szkoły, wymusiły na nich osiadanie w stałych miejscach. Wybór lokalizacji wynikał w większym stopniu z możliwości dogodnego transportu materiałów budowlanych i paliwa niż z preferencji mieszkańców, stąd zagospodarowywanie się na wybrzeżu i nad rzekami – w ich dolnych, łat­wiej dostępnych odcinkach, co dzisiaj okazuje się przekleństwem.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Tak właśnie – w 1949 r. – powstało Newtok. Choć wcześniej użytkowane w ciągu roku obozowisko liczącej kilkaset osób grupy Jupików (Eskimosów posługujących się językiem yupik) znajdowało się dużo dalej od ujścia rzeki Ninglick do morza, urzędnicy Biura do spraw Indian zdecydowali o wybudowaniu szkoły między rzekami Newtok i Ninglick, w ich dolnym odcinku, stosunkowo blisko wybrzeża. Argumentowano, że barki transportowe nie były w stanie dotrzeć wyżej w górę rzeki.

Wtedy jednak Ninglick i Newtok otaczały wioskę oraz jej okolice, płynąc w bezpiecznej i dogodnej odleg­łości. Mieszkańcy korzystali z niewielkiego portu, do którego przybijały barki z paliwem i niezbędnymi dostawami. Zgodnie z danymi spisu ludności przeprowadzonego w 2010 r. Newtok liczyło ponad 380 osób rozlokowanych w 63 domach.

Pierwsze doniesienia mieszkańców zaniepokojonych zmianami struktury gruntu w okolicy Newtok pojawiły się na początku lat 80. XX w. Oficjalny raport – wskazujący na zagrożenie następstwami ocieplania się klimatu dla kilku, położonych na nizinach w pasie wybrzeża, osiedli rdzennych Alaskijczyków – opublikowano zaś w 2003 r. Już wtedy prognozowano konieczność przesiedleń i postulowano stworzenie funduszu, z którego można by pokrywać ich koszty.

Okazało się, że Newtok skorzystało z niego jako pierwsze. Wieczna zmarzlina, na której wybudowano wieś, stopniowo zamieniała się w grzęzawisko. Ostatnie, wyjątkowo upalne lato dramatycznie pogorszyło sytuację, jednak już w 1994 r. rzeka Ninglick zmieniła bieg: połączyła się z rzeką Newtok, otaczając osiedle z trzech stron, ale też podmywając niektóre budynki i zalewając część terenu użytkowanego przez mieszkańców oraz instalacje portowe. Ludzie znaleźli się niemal na wyspie i wśród mokradeł.

Zapadła decyzja o przesiedleniu. Na wyżej położonych terenach Wyspy Nelsona, oddalonej o kilkanaście kilometrów na południowy wschód od Newtok, zaczęto wznosić nowe domy, do których jesienią ubiegłego roku przeniosło się pierwszych kilkanaście rodzin. Nowa wioska nosi nazwę Mertarvik.

Przesiedlanie ma się zakończyć w 2023 r., jeśli uda się zdobyć fundusze na budowę kolejnych domów. Na razie społeczność funkcjonuje w dwóch miejscach, w obu znajdują się szkoły. Dla jednych przenosiny oznaczają poczucie bezpieczeństwa i lepsze warunki życia. Dla innych to utrata „swojego miejsca na Ziemi” i niepewność przyszłości. Bo przecież zmiana klimatu będzie postępować.

Czytaj również:

Strata – słowo bezużyteczne Strata – słowo bezużyteczne
i
Michael Flomen, From The Web, Edition 5, 2016 r.
Przemyślenia

Strata – słowo bezużyteczne

Julia Fiedorczuk

Świat stoi u progu katastrofy ekologicznej, a wszechobecny konsumpcjonizm wydaje się nową formą totalitaryzmu. Czy w tej sytuacji działania pojedynczych osób mają znaczenie? Czy można myśleć o przyszłości z nadzieją? Z poetą Forrestem Ganderem rozmawia Julia Fiedorczuk.

Julia Fiedorczuk: Czy nie czujesz się czasami przytłoczony informacjami na temat katastrof? Pożary w Amazonii zeszłego lata i w Australii na początku tego roku… Pamiętam, że kiedy byłam mała, a w telewizji pokazywali jakieś straszne rzeczy, zasłaniałam oczy dłońmi i patrzyłam na ekran przez palce. W ten sposób mogłam widzieć i zarazem nie widzieć. Coraz częściej tak się właśnie czuję, kiedy oglądam wiadomości. Zanotowałam sobie jednak kilka zdań, np. nagłówek z „Guardiana”: „Alarm dla edenu. Za późno na ewakuację. Szukajcie schronienia przed nadciągającym ogniem”. Te słowa przez wiele tygodni nie dawały mi spokoju.

Czytaj dalej