Łąka radości
Ziemia

Łąka radości

Lisen Sundgren
Czyta się 8 minut

Ziemia budzi się do życia, a w Lisen Sundgren, szwedzkiej zielarce, budzi się łowczyni i zbieraczka. Wybierzcie się z nią na spacer, sprawdźcie, co można znaleźć w wysokiej trawie!

„Ziemia śmieje się kwiatami” – pisał amerykański poeta Ralph Waldo Emerson, a mnie pozostaje tylko się z nim zgodzić. Kiedy zima odpuszcza, a zbudzona promieniami słońca ziemia rozmarza, natura celebruje nadejście lata, puszczając kwiaty i liście. Bądźmy jej za to wdzięczni i korzystajmy z tego, zrzućmy buty i poczujmy pod stopami trawę, cieszmy się, że znów jest nam dane – wraz z nadejściem kolejnej pory roku – doświadczać zmian przyrody. To jest życie: leżeć na plecach pod drzewem i wpatrywać się w jego koronę, słuchać śpiewu ptaków i po prostu być.

Kiedy ziemia budzi się do życia, we mnie budzi się łowczyni i zbieraczka, ciągnie mnie na łono natury, do zbierania dziko rosnących roślin. Od niepamiętnych czasów my, ludzie, byliśmy dostosowywani ewolucyjnie do życia w zgodzie z naturą, utrata tego kontaktu wpływa negatywnie na nasze zdrowie i samopoczucie. Dlatego przyroda tak dobrze nam służy na co dzień: spacerowanie po zielonych terenach, oddychanie czystym powietrzem i obserwowanie pór roku. Zgodnie z najnowszymi badaniami jedną z najmądrzejszych rzeczy, jakie możemy zrobić dla swojego zdrowia, jest wyjście do lasu lub miejsca, gdzie nasz organizm odpoczywa, my się odprężamy i wzmaga się nasze dobre samopoczucie, spada nam stężenie cukru we krwi, obniża się poziom stresu, stajemy się bardziej kreatywni i wzmacniamy odporność. Przez brak kontaktu z naturą czujemy się gorzej nie tylko psychicznie, lecz także fizycznie.

Czemu więc nie uzupełnić tego niedoboru? Udajmy się na najbliższą łąkę i „śmiejmy się” wraz z ziemią – zbierzmy zioła, przygotujmy smaczny posiłek i podzielmy się nim z tymi, których lubimy. Zbieranie dziko rosnących roślin jadalnych jest fenomenalnym sposobem, żeby zbliżyć się do natury, poczuć jej rytm, nauczyć się więcej o swoim otoczeniu, zrelaksować się i pozyskać nowe, ciekawe składniki do wykorzystania w kuchni.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Pozwólcie więc, że zabiorę was na przechadzkę, byście mogli zebrać kwiaty i zioła, które staną się pożywką dla waszych zmysłów i napełnią wasze organizmy latem. Istnieje wiele sposobów na wykorzystanie kwiatów rosnących na łące. W Szwecji w wigilię Midsommar, najdłuższego dnia roku, zgodnie z tradycją należy wyjść z domu i zebrać siedem lub dziewięć gatunków kwiatów. Wkłada się je potem pod poduszkę, żeby w nocy przyśniła się nam osoba, z którą weźmiemy ślub. W moim przypadku nigdy się to nie sprawdziło, dlatego wolę je zjeść! Podczas tej wędrówki pójdziemy na łąkę na skraju lasu. W wysokiej i bujnej trawie można znaleźć kwiaty we wszystkich kolorach: mniszka pospolitego, dziką różę, głóg, wykę płotową, koniczynę łąkową, przytulię wonną, stokrotkę pospolitą, dzwonek okrągłolistny, jastrun właściwy, przytulię czepną. Cóż za uczta!

Niech żyje mniszek!

Człowiek ledwie może się zdecydować, od czego zacząć, chociaż mniszek, który pojawia się na początku sezonu, wydaje się naturalnym wyborem. Działkowcy szczerze go nienawidzą i najchętniej wytępiliby tę obficie występującą roślinę, ich walka pozostaje jednak bezowocna. Lepiej się pogodzić z mniszkiem i nauczyć się go cenić, bo naprawdę zasługuje na bliższe poznanie i przyjaźń. Jego liście, korzeń, pąki oraz kwiaty są jadalne, a pod względem właściwości medycznych słynie z tego, że wzmacnia wątrobę i poprawia trawienie. Liście wykorzystuje się jako zieleninę w dużej części świata, m.in. w basenie Morza Śródziemnego. W Grecji chętnie serwuje się horta vrasta (co oznacza mniej więcej gotowaną zieleninę) złożoną z liści mniszka i cykorii podróżnik; często podaje się ją jako dodatek do ryb. Moim zdaniem świetnie pasuje do socca – naleśników ciecierzycowych. Pyszne są też pąki smażone na maśle. Z kwiatów można przyrządzić konfitury lub zrobić wino, można je także usmażyć na głębokim tłuszczu lub samymi płatkami posypać sałatkę.

Na naszej łące rosną również młode pędy przytulii czepnej i północnej. Poznacie je po wąskich listkach zebranych na łodydze w okółki. Delikatne w smaku nieco przypominają kiełki grochu. Zróbcie z nich sałatkę lub pesto. Zbierzcie kilka stokrotek – jadalne są i kwiaty, i liście. Liście dodajcie do sałatki z przytulią, a całość udekorujcie białymi kwiatkami.

W wysokiej trawie znajdziemy wykę płotową: fioletowe jadalne kwiaty na rachitycznej, wijącej się łodydze z czepnymi liśćmi, które roś­lina wykorzystuje, by wspinać się ku słońcu. Kwiaty smakują jak groch, są słodkie i smaczne. Idealne, żeby podać je do zupy pokrzywowej z zielonym groszkiem.

W różanych chaszczach

Oderwijmy teraz wzrok od ziemi i spójrzmy na chaszcze dzikiej róży. Subtelny różany zapach oszałamia, a smak jest równie przyjemny: kwas­kowaty, słodkawy i gorzkawy jednocześnie. Mówi się, że róże wprawiają nas w stan harmonii, sprawdzają się jako afrodyzjak i są bogate w przeciwutleniacze. Istnieje wiele odmian dzikiej róży, wszystkie są jadalne. Zbierzcie garść liści i wymieszajcie je z solą na różaną przyprawę, którą będziecie mogli doprawić jedzenie. Smaczny jest też różany cukier. Możecie je posiekać i wymieszać z miodem, zostawić na kilka dni, a potem używać zamiast dżemu. Jeśli macie dużo liści, ususzcie je na zimę ­– zaparzycie sobie z nich harmonizującą herbatkę.

Głóg jest krzakiem często spotykanym na łąkach i skraju lasu. Kwitnie w maju, tworząc obłoki z białych kwiatuszków. To jedna z dobrze przebadanych roślin leczniczych, która okazała się korzystnie wpływać na serce – dziś wciąż się jej używa w leczeniu chorób kardiologicznych. Głóg słynie też z tego, że łagodzi niepokój i zwalcza bezsenność. Może nie pachnie zbyt apetycznie, ale zbierzcie trochę kwiatów i razem z cukrem zalejcie je spirytusem, a uzyskacie smaczną nalewkę. Możecie je także zagotować z cukrem na syrop i dodawać do deserów. Delikatne liście nadają się do jedzenia, a pączki kwiatowe ładnie się prezentują, gdy na przykład posypie się nimi sałatkę owocową.

Wczesnym latem, ku uciesze trzmieli i motyli, kwitnie koniczyna łąkowa. Jej kwiaty smakują nektarem i letnią zieleniną. Zawiera mnóstwo witamin i minerałów, przypisuje się jej właściwości wzmacniające, oczyszczające i regenerujące. Często bywa uprawiana w płodozmianie, m.in. dlatego, że tak jak inne rośliny motylkowate wiąże azot w glebie. Z kwiatów chętnie przygotowuję orzeźwiającą mrożoną herbatkę, ale pasują też wyśmienicie do sałatek i jako posypka do tortu śmietanowego. Suszone kwiaty przemielone na mączkę dodaję do ciasta na chleb lub naleśniki.

Przytulia na deser

Na łąkach i skrajach dróg często występuje bezpretensjonalny krwawnik pospolity. Wielu ludzi go mija, nie zwracając na niego uwagi. Warto jednak się za nim rozejrzeć, bo zasługuje na trochę atencji. Przez tysiąclecia używano go jako rośliny leczniczej, m.in. do gojenia krwawiących ran czy wzmacniania żołądka i wątroby. Niegdyś służył również do produkcji piwa – może to jakiś pomysł dla miłośników warzenia tego trunku? Spróbujcie dodać do jedzenia kwiaty i liście krwawnika. Mają gorzkawy smak i najlepiej sprawdzają się jako przyprawa. Delikatne listki świetnie pasują do ziemniaków i warzyw korzeniowych, można je też posiekać i dodać do masła ziołowego. Kwiatami posypcie miseczkę truskawek z bitą śmietaną lub dodajcie je do buraków ćwikłowych z kozim serem. Suszone kwiaty świetnie nadadzą się jako nordycki odpowiednik dukkah, mieszanki przypraw wywodzącej się z Egiptu – kolendrę i kumin zastępuję w niej krwawnikiem, miętą, tymiankiem, suszonymi borówkami: czarną i brusznicą, dodaję do tego prażone ziarno sezamu, orzechy włoskie i sól. Składniki mieszam i rozdrabniam w moździerzu. Mieszanka ta pasuje do wszystkiego.

Po posiłku trzeba zjeść coś słodkiego. Może rabarbar z przytulią wonną? Znajdziemy ją zapewne na skraju lasu, gdzie sito z liści drzew przesiewa słońce. Przez lata, gdy zbierałam rośliny dla restauracji, kwiaty przytulii, dostępne krótko w maju i czerwcu, były zawsze na wagę złota. Ze względu na ich smak (przypomina nasiona tonkowca wonnego z domieszką gorzkich mig­dałów) kucharze dodają je do deserów, napojów i dań na ciepło. Kiedyś przytulię stosowano jako środek przeciwbólowy i uspokajający, znana jest także w Niemczech, gdzie ludzie do dziś dla uczczenia wiosny raczą się tzw. Maitrank – winem majowym. Uproszczoną wersję tego trunku uzyskamy, wkładając kilka łodyżek kwitnącej przytulii do butelki białego wina, najlepiej rieslinga. Zostawcie wino na dzień lub na co najmniej kilka godzin w lodówce. Ale co z deserem? Od kucharzy, z którymi współpracowałam, nauczyłam się dodawać przytulię do śmietany, żeby przeszła jej aromatem – podgrzejcie lekko śmietanę (temperatura nie powinna przekroczyć 60°), schłodźcie, odcedźcie części roślinne i ubijcie. Serwuję ją z rabarbarem podsmażonym na maśle z cukrem. Zadowoli każdego. Suszona przytulia nabiera jeszcze bardziej skoncentrowanego smaku.

Muzyka pszczół

Wspomniałam o jastrunie właś­ciwym i dzwonku okrągłolistnym – je także warto zabrać do kuchni. Jastrun kwitnie od maja do sierpnia. W medycynie ludowej stosowano go jak rumianek: na krztusiec i jako środek uspokajający. Pąki można włożyć do słodkiej zalewy octowej, a płatki kwiatowe pięknie się prezentują, gdy posypie się nimi zielone potrawy, np. hortę. Liście dodadzą sałatce pikanterii.

Dzwonek okrągłolistny jest roś­liną, która przywodzi mi na myśl dzieciństwo: jego małe dzwoneczki nakładałam na palce niczym malutkie kapelusze i bawiłam się w teatr. Nie pokuszę się o stwierdzenie, że są bogate w smaku, ale widok kwiatów poprawia nastrój, czemu więc nie udekorować nimi naleśników, kanapki z awokado lub nie zrobić kwiatowego tortu?

Jeśli na skraju lasu rosną lipy, nie przegapcie okazji, żeby się tam wybrać, kiedy kwitną! Ten dostojny spektakl trzeba po prostu zobaczyć. Zerwijcie pełne nektaru, pachnące miodem kwiatostany i zaparzcie z nich uspokajającą herbatkę. Kwiaty rosną zbyt wysoko i nie możecie ich dosięgnąć? To nic, usiądźcie pod drzewem i wsłuchajcie się w muzykę oszołomionych trzmieli i pszczół, które krążą z kwiatka na kwiatek.

Zrobienie tego wszystkiego zdaje się wam przytłaczające? Może pocieszy was, że w zupełności wystarczy, jeśli pójdziecie na łąkę, przysiądziecie na kamieniu i wsłuchując się w odgłosy natury, zaciągniecie się zapachem kwiatów. Śmiejcie się z ziemią i wiedzcie, że to już i tak dużo.

 

Tłumaczyła Agata Teperek

Czytaj również:

Dla kogo stroją się kwiaty?
i
ilustracja: Joanna Grochocka
Przemyślenia

Dla kogo stroją się kwiaty?

Mirosław Bańko

Rozmaitość kwiatów i ich uroda zdumiewa. Właściwie po co one są, dla kogo się tak stroją? Czy tylko dla owadów, aby je oczarować i skusić do wiadomych rzeczy?

Naszym pruderyjnym ciotkom kwiatki i pszczółki służyły jako koło ratunkowe, gdy dziecko zadało trudne pytanie: skąd się wziąłem (lub wzięłam) na świecie? Sztaudynger, żyjący w czasach pruderyjnych ciotek (i wcale nie lepszych wujków), przedstawił rzecz z sobie właściwą otwartością: „Rzekła lilia do motyla:/– Nikt nie patrzy, niech pan zapyla!”. Aby docenić odwagę autora (który swoje najbardziej frywolne fraszki zebrał w cykl pt. Szumowiny), trzeba pamiętać, że lilia jest symbolem czystości i atrybutem Marii Dziewicy.

Czytaj dalej