Jeśli zmiany klimatyczne będą postępowały w takim tempie jak obecnie, za kilka dekad możemy być zmuszeni do szukania innego miejsca do życia. Żal zostawiać za sobą ukochane kąty? Architekci w latach 60. znaleźli już na to sposób: zabierzmy nasze miasta ze sobą.
W 1961 r. wśród studentów londyńskiej Architectural Association zaczęło krążyć nietypowe pismo. Dwie niedbale spięte i wydrukowane na offsecie kartki w żadnym wypadku nie przypominały profesjonalnych magazynów architektonicznych. Kolejne, wydawane do 1970 r. i już nieco obszerniejsze numery rocznika zaskakiwały stylem – forma była bliska undergroundowym zinom, a jaskrawe kolory i komiksowa kreska zdradzały fascynację popkulturą oraz twórczością Roya Lichtensteina. „Archigram”, czyli „architektoniczny telegram”, nieźle namieszał w świecie projektowym. Współtworzący pismo (a później także grupę o tej samej nazwie) Peter Cook, Warren Chalk, David Greene, Dennis Crompton, Ron Herron i Michael Webb obruszali się, gdy nazywano ich „Beatlesami architektury”, ale nie było w tym określeniu wcale tak dużo przesady.