Stworze i Zdusze, czyli starosłowiańskie boginki i demony to książka o mitologii starosłowiańskiej. Jest to rodzaj encyklopedii wierzeń, stanowiący wstęp do Wielkiej Mitologii Starosłowian. Proponujemy lekturę paru fragmentów prosto z naszego archiwum.
Wielki Dzban Zerywanów
„Dawno temu – trzy, a może cztery tysiące lat – plemię Zerywanów przystąpiło do pracy nad tajemniczym Wielkim Dzbanem. Miał on rozmiary zaiste olbrzymie i nie był zwyczajnym naczyniem, lecz wierną kopią Złotego Dzbana, zrzuconego przez Bogów z Nieba wraz z trzema innymi atrybutami boskiej władzy: Złotą Siekierką Peruna, Złotym Jarzmem Prowego i Złotym Radłem Rgła. Wszystkie te święte przedmioty były darem dla plemienia złożonego z licznych rodów zerywańskich. Z ziemi mógł je podjąć tylko człowiek godny tego, by zostać królem.
U stóp Dzbana zaczęto wkrótce zanosić modły do bogów i składać ofiary, zaś ogień, w którym naczynie owo wypalano, stał się Świętym Ogniem Plemienia.
Ofiary i modły u Dzbana okazywały się nader skuteczne. Wkrótce zaczęto darzyć Dzban taką czcią, że jedynie oczyszczony postem, ogniem i wodą kapłan mógł wchodzić do wnętrza świątyni.
Mijały wieki. Plemię Zerywanów rozrastało się i dzieliło. Nadeszły czasy burzliwe, wojny i zawieruchy, głód i nawałnice zesłane z niebios. Zaczęły się wewnętrzne swary, a potem wybuchła Wojna o Taje. Okoliczne grody i sioła zostały spalone, świątynia zburzona, a Wielki Dzban rozbity przez wrogów.
Zerywanie rozpierzchli się we wszystkie strony świata. Ich ocalałe resztki dały początek wszystkim ludziom ziemi. Z plemion, co uszły ku zachodowi słońca, jedno zatrzymało się w Ziemi Lęgiel, w rozlewisku potężnej rzeki, u stóp obłego wzgórza. Przewodził mu Bełt z rodu Bardzów i Sława z rodu Stawana (Słowana). Z tegoż plemienia, po śmierci Bełta i Sławy, rozeszło się Osiem Ludów na cztery strony świata, a każdy z tych ludów wziął ze sobą część skorup po Wielkim Dzbanie”…
Czymże jest Wielki Dzban z tej pradawnej legendy? To nic innego jak starosłowiańska mitologia, przesłanie od bogów – Sił Natury – mówiące o kształcie świata, miejscu człowieka, jego korzeniach i wspólnych tradycjach z okresu Wielkiej Wspólnoty Indoeuropejskiej, a potem Wspólnoty Bałtosłowiańskiej, opowiadające o daumej praojczyźnie – Kolibie i drugiej ojczyźnie – Lęgieli.
W ciągu ostatnich 150 lat odgrzebano z popiołów niebytu wiele odłamków Dzbana. Skrzętnie zebrano i opisano rozproszone po całej Europie okruchy legend, wzmianki podróżników, zapiski historyków, dane lingwistyczne. I choć z widzenia nauki nic w kwestii Wielkiego Dzbana nie jest i nie będzie pewne, mamy jednak do czynienia z faktem niezaprzeczalnym: mitologia starosłowiańska istniała. Nadszedł zatem czas, by spróbować odtworzyć wygląd starosłowiańskiego Dzbana, a przynajmniej wyobrazić go sobie w sposób maksymalnie przybliżony.
„Stworze i Zdusze, czyli starosłowiańskie boginki i demony” ukażą się nakładem wydawnictwa „Patrienzia Princites – Kraina Księżyca”. Ta niezwykła, pasjonująca książka jest pierwszą częścią większej całości traktującej o mitologii starosłowiańskiej inaczej, niż to dotychczas czyniono. Jest to rodzaj encyklopedii wierzeń, stanowiący wstęp do Wielkiej Mitologii Starosłowian. Proponujemy lekturę paru fragmentów.
Stworze Żądzy i Miłości
Rusałki (Rusłanki)
Służą Bogini Piękna i Miłości, Dziewannie. Mają wygląd ledwie dojrzałych dziewczyn. Są wyjątkowo smukłe i wiotkie, a duże, błękitne oczy oraz różowe, zmysłowe usta zdobią ich drobne, delikatne twarzyczki. Rusałki mają włosy żółte jak słońce lub słomiane niczym pszenica, długie aż do pośladków, swobodnie rozpuszczone. Ciało ich jest białe jak mleko, lecz okryte puszkiem barwy złotorudej, jak na brzoskwiniach. Łono i pachy mają przysłonięte tym samym puchem złożonym z grubszych i gęstszych włosków. Spojrzenie Rusałek jest głębokie i zagadkowe. Ich ziemski pokarm stanowi łąkowe kwiecie, szczególnie pąki dzwonków, lubczyku, bylicy, dziurawca, dyptamu i dzikiej róży. Objadają też kwiaty z czarnego bzu – chebdu i piją napój sporządzony z miodu, wody i szałwii. Ich ciało wydziela odurzającą, różaną woń. Piersi mają bardzo drobne, jakby stworzone do rozkoszy, a nie do karmienia. Przysłaniają swe wdzięki przejrzystą, różową materią albo białym muślinem z pajęczyn zdobionych żywymi kwiatami. Na głowie noszą wianki z bylicy, lubczyku bądź jarzębiny. Szyję i przeguby zdobią koralami, naszyjnikami i bransoletami z jarzębiny i róży. Ich wierzchowcami są Skrzydlate Jelenie, które Rusałki przywołują z głębin boru albo z chmur przeciągłymi nawoływaniami lub pieśnią. Pieśni, jakie Rusałki chórem śpiewają, mają tęskną melodię i są bez słów.
Rusałki pokazują się na leśnych polanach, łąkach u brzegu wiekowego boru, nad strugami, strumyczkami i ruczajami, a także u źródeł bijących w kniei. Muszą mieć zawsze wodę w pobliżu. Dlatego w miejscu bezwodnym szukają zagłębienia terenu i dobywają źródło spod kamienia kilkoma tupnięciami różanej stópki.
Rusałkę zaskoczoną w kąpieli często udaje się porwać i pojąć za żonę, ale zostaje ona z mężczyzną, dopóki nie powije małego Rusłana. Wtedy odchodzi i boginiaka trzeba wychowywać samemu. Nie wolno brać sobie nowej żony, bo Rusałka jest zazdrosna i wróci tylko po to, by skręcić kark nowej wybrance albo oszpecić swego byłego męża. Z Rusłanów, czyli dzieci Rusałek, wyrastają wieszczowie albo wieszczyce i kapłanki.
Rusałki służące Panu Miłości i Piękna polują na młodzieńców, dojrzałych mężów, a także starców, żeby sobie z nimi poswawolić, lecz ich działania nie są tak groźne, jak Boginek Lasu czy innych Stworzy Żądzy. Rusałki ukazują się z daleka albo całkiem z bliska, całkiem niespodziewanie; kuszą swymi wdziękami, wiją się w zalotnych tańcach, muskają ofiarę swym ciałem i zapachem, obejmują, umykają, śmieją się i klaszczą w dłonie z radości. Zachodzą człowieka od tyłu, łaskoczą i pieszczą, rozbudzając najwyższą żądzę, po czym znikają, by się pojawić, gdy się już straciło nadzieję na ich ponowne ujrzenie. Słowem, postępują tak, jak powinna postępować każda dziewczyna chcąca chłopaka raz na zawsze usidlić. I rzeczywiście, wielu chłopaków w Rusalną Noc wraca na Rusalne Łąki, wiedzionych wspomnieniem rozkoszy, jakiej zaznali z tymi Boginkami wiele lat temu.
Buby-Babajagi (Baby Jagi, Boba, Baubisy, Bauby, Bobska, Bobo-Jagi, Bubaki)
Babajagi są służkami Rady-Rodzicy i opiekują się dziećmi, chroniąc je przed złymi przypadkami. Udzielają im także nauki, gdy postępują niewłaściwie. Czasami nauka ta może być bardzo bolesna. Kiedy dojdą do wniosku, że mają do czynienia z bardzo złym małym człowiekiem, którego nie da się naprawić, gotowe są go nawet zjeść. Babajagi znane są też jako Baby Jagi, co myli je z Jędzami-Jagami, jak również jako Bubaki, co znów plącze je z Bubaczami-Szyszymorami. Gdzieniegdzie zwie się je po prostu Babami, Baubami, Baubisami, Bobami lub Bobskami. Babajagi, jako żywotnie związane z ludzkim bytem i codziennością rodziny, obrosły wieloma nieporozumieniami tyczącymi zarówno ich wyglądu zewnętrznego, jak i cech charakteru. Przypisuje się im skrajną nieżyczliwość i złośliwość, lub – odwrotnie – opiekuńczość, dobrotliwość, poczciwość. Faktem jest, że Babajagi potrafią się pokazywać w wyjątkowo zmiennej postaci, którą dostosowują do potrzeb. Jako Bobo-Bobsko są widywane w kształcie potworka okrytego kudłami, mającego wielką paszczę i ciemne oczka. Widuje się je także w postaci łachmanu albo czarnego skrzydła z parą jarzących się biało źrenic, przemieszczającego się niczym szmata rzucana podmuchami. Babajagi są też spotykane w postaci starej kobiety, najczęściej bardzo podobnej do Wiedźmy. Tę postać przyjmują, chcąc dziecko postraszyć, przerazić i dać mu nauczkę. Wtedy najczęściej nazywa się je Babami Jagami. Z kolei postać pulchnej, siwiuteńkiej baby wielkości Kraśniaka, poczciwej i pogodnej, lud określa jako Babę, Baubę. Babajaga-Bauba karmi, poi, otula gdy ziąb, kołysze, nuci pieśni do snu, prawi morały, plecie bajdy. Babajaga-Bobsko straszy dziecko stukaniem, pohukiwaniem, dotknięciem, nagłym poruszeniem zasłony, skrzypieniem, tupaniem, krzykiem przeraźliwym, czynieniem hałasu, niespodziewanym kuksańcem w bok, samym swoim czarnoskrzydłym widokiem – to wszystko robi, gdy dziecko jest nieposłuszne.
Babajaga-Baba Jaga (Jędza) ma postać wychudłą, brzydką i przerażającą. Ta porywa dziecko i uwozi w las do swej chatki na kurzej stopce, zamyka w komórce, straszy biciem albo zjedzeniem, przypieka na ogniu i szarpie za włosy.
Babajaga-Bobsko (Bobo) lubi, gdy dziecko je dobrze, śpi spokojnie, jest posłuszne, grzeczne i ciche. Lubi też, gdy dzieci nie są wścibskie. Wścibskiemu potrafi nosa przytrzeć albo przytrzasnąć paluchy, gdy je pcha gdzie nie trzeba. Rozbrykanym potrafi podłożyć nogę, tak że upada, zdziera skórę, kaleczy się, obija kości.
Babajagi nie są złośliwe, a wszystko, co nosi takie znamiona, jest w ich postępowaniu celowe. Mają bowiem one na uwadze, by dziecko czerpało naukę z tego, co robi. Z Babajagami warto żyć dobrze, bo są bardzo mądre i uczą rzeczy w dorosłym życiu niezastąpionych.
Stworze Choroby, Starości i Śmierci oraz Zaświatów
Dusze-Dusioły (Dusiołki, Suśmany, Gnieciuchy, Gniotki) oraz Mory-Morawki (Marki, Mury)
Dusze-Dusioły oraz Mory-Morawki służą dwóm strasznym Boginiom: Marzannie i Zmorze. Pierwsza z nich rządzi Starością, druga ściąga Chorobę. Tak Dusioły, jak i Morawki są nieuchwytne. Na oczy nikt ich jeszcze nie widział, choć bardzo wielu czuło je dotykiem, gdy w męczącym śnie bądź gorączce zmagali się z ich bezkształtnym ciężarem.
Po najściach Dusioła człek robi się coraz słabszy, aż w końcu zlega, zdjęty poważną chorobą.
Morawki chodzą z kropidłem i skrapiają wszystko, co się da, Czarną Wodą ze Źródła Starości lub ze Źródła Śmierci. Sprowadzają różne przypadłości, nieraz bardzo dokuczliwe.
Przychodzą nocą, podobnie jak Dusioły. Morawka ukazuje się podobno na krótko przed śmiercią. Przybiera wtedy postać osoby bliskiej człowiekowi, która już nie żyje albo pokazuje się sama i przyprowadza ze sobą tego zmarłego, który był umierającemu najbliższy za życia.
Zarówno Morawki jak i Dusioły da się usłyszeć nocą, kiedy wyją pod oknami, dzwonią łańcuchem, tłuką się okiennicami. Nieraz pukają do drzwi, chowają się, gdy ktoś wychodzi, i znów pukają.
Przed Bogunami Starości i Chorób skutecznie chronią rozmaite wywary, wyciągi i napary czynione z łubinu, lubczyka, naparstnicy, dziurawca, siemienia lnianego, pokrzywy i wielu innych ziół. Skuteczne też jest obicie Dusioła lub Morawki świeżą pokrzywą lub miotełką z głogu, która go pokaleczy. To odstrasza Stworzą na jakiś czas.
Jagi-Jędze (Baby Jędze)
Są służkami Bogini Groźnicy, zwanej także Chorzycą. Wygląd Jag jest bardzo podobny do wyglądu Wiedźm, które są Zduszami. W powszechnym mniemaniu obydwa te wizerunki zlewają się i mieszają z jeszcze innymi postaciami, najczęściej, równie jak Wiedźmy, demonicznych Czarownic. Najłatwiej rozplątać te nieporozumienia, zaczynając od wyjaśnienia bytu Czarownicy. Czarownicami są żywe kobiety, mają więc różny wygląd, jak to ludzie. Po wyglądzie nie da się Czarownicy rozpoznać. Z kolei Jagę od Wiedźmy różni to, że ciało ma gładkie, białe, bez żadnych plam, które u Wiedźm biorą się z ich pochodzenia od dusz ludzi zmarłych i trupiej w związku z tym powłoki. Nadto Jagi mają normalnie uwłosione głowy, pachy i łono, w przeciwieństwie do Wiedźm, które w tych miejscach są łyse, a na głowie mają bardzo rzadkie, pasmowate, siwe włosy, spomiędzy których prześwituje im łysa czaszka. Dodatkowo Wiedźma na piersiach ma znamię – czarną plamę w kształcie pionowo rozwartych nożyc.
Wiedźmę, Jagę-Jędzę (nazywaną przez wielu Babą Jędzą) i Babajagę (gdy przybiera postać Baby Jagi) łączy w wyglądzie to, że wszystkie one są szczupłe, wręcz chude i szczapowate. Wiedźma najczęściej wygląda, jakby ktoś oblekł skórą kościotrupa i tak w istocie często z nią bywa. Baba Jaga przybiera postać kobiety starej, chudej, przygarbionej, z haczykowatym nosem i długimi, szponowatymi palcami, zaś Jaga-Jędza także jest bardzo szczupła, koścista, ale zawsze w wieku i o wyglądzie dziewczyny.
Jagi-Jędze mają włosy, najczęściej czarne, gęste, pokręcone i skudlone, w wiecznym nieładzie. Twarze mają drobne, z mocno wystającymi kośćmi policzkowymi i ostrym podbródkiem oraz bardzo długim, prostym nosem zakończonym w szpic. Jagi-Jędze żywią się wyciągami i naparami z najrozmaitszych ziół, dlatego szczęki mają słabe, zęby rzadkie, kształtu trójkątnego jak u piły, a także wyjątkowo długi i wąski język, który wije się jak języczek żmii i służy Bogince do spijania nektaru z dna kwiatów. Jagi-Jędze są bardzo lekkie, jako że mają kości wewnątrz puste i bardzo cienkie. W odróżnieniu od Babajag – Jagi-Jędze noszą się zawsze prosto, chodzą wręcz z nosem zadartym do góry. Jagi-Jędze ubierają się w szaty długie do ziemi, fałdziste, często postrzępione i miejscami dziurawe.
Boginki te wcale nie są takie złe, jak się powszechnie uważa, choć nie da się ukryć, że spotkanie z nimi jest niebezpieczne. Działają one podstępnie, nie dając po sobie poznać, co uczynią za chwilę. Ludzi, którzy przybyli do nich z ciekawości, albo tych, którym z jakichś swoich powodów nie zechcą pomóc, spotyka z ich ręki nagła śmierć, zadana przy pomocy trucizny. Wielu ludziom Jagi-Jędze pomogły, jako że w mocy ich są wszelkie zioła łąk, pastwisk, pól, błot, lasów i wód. Z ziół tych Jagi wyrabiają driakwie, maści, wyciągi leczące lub wywary do picia. Z ziół tych przyrządzają także trucizny, których łatwo użyć przeciw ludziom, zwierzynie i roślinom, słowem – przeciw wszystkiemu, co żywe. Wyrabiają napoje odurzające i usypiające tak mocne, że wywołują sen nawet u Bogów przywykłych do napojów warzonych z bardzo osobliwych i okrutnie mocnych roślin welańskich. Jagi-Jędze robią z roślin napoje uroczne, lubczyki, krople, co wzmagają siły i żądze oraz jady potrafiące w jednej chwili zabić wołu, ale także umierającego pobudzić do życia. Jagi-Jędze zbierają zioła z łąk zawsze po rosie albo przy świetle księżyca i tak samo postępują biorące z nich przykład Czarownice, guślarze, uzdrawiacze, zamawiacze oraz wracze.
Lelki (Lele)
Mimo że Stworze te mają postać małych czarnych ptaków, łatwo je odróżnić od zwyczajnego ptactwa. Przede wszystkim czerń ich umaszczenia rozciąga się na dziób i nogi. Dziób mają bardzo długi i na końcu zakrzywiony. Są wielkości wróbla, a oko ich świeci przeraźliwą bielą, jest wręcz kryształowo przejrzyste. Takiego ptaka wśród zwykłych ptaków nie ma. Lelki poznaje się także po głosie. Jest to głos cienki, zawodzący, jakby kobiecy, którym śpiewają pieśni, jakby płakały, jakby niemowlę kwiliło lub wicher żalił się między krokwiami chałupy. Śpiew ten powszechnie nazywa się lelem lub lelaniem. Lelki lelą hymn, którym wzywają duszę w Zaświaty, a pieśń ową mogą słyszeć wszyscy ludzie znajdujący się w okolicy. Lecz tylko ten, kto ma umrzeć, słyszy ją naprawdę wyraźnie, tak że rozróżnia nawet poszczególne słowa Niebiańskiego Wezwania.
Bogowie Śmierci i Zaświatów, Weles oraz jego żona-siostra Nyja, wysyłają Lelki jako zwiastunów i przewodników dusz ku Weli i w ciemnościach Nawi. Po Lelkach dopiero nadchodzą Nawki albo Upierzyce-Strace i osękami wyciągają dusze z ciała. Umierający słyszy Lelka dużo wcześniej niż inni ludzie. Czuje, kiedy ów Bogun-ptak zjawi się i usiądzie mu nad głową, by zaśpiewać. Lelek zawsze siada nad głową tego, kto ma umrzeć, na gałęzi, na dachu domostwa, wierzchołku kopy siana, pod którą człek przycupnął, by odpocząć. Lelek nie tylko prowadzi duszę ku Nawiom, ale i Nawki ku duszy, jako że Nawki – będąc Boginkami Zaświatów – są zupełnie ślepe. Kierują się głosem Lelka i własnym węchem. Czasami można je więc oszukać, używając bardzo mocnego zapachu, np. smarując się czosnkiem. Trudniej je zwieść, gdy idzie o leli śpiew. Niektóre kobiety potrafią dobyć z siebie podobny głos, ale te zbyt są strachliwe, by zwodzić Boguna. Bardzo rzadko trafia się wśród mężów odpowiedni osobnik o bardzo wysokim głosie. Ten, gdy podejmuje się zadania odwodzenia Lelka, zwany jest ligaszem lub zaklinaczem. Jeśli zwodzące zaklinania nie powiodą się, ligasz czuwa nad przebiegiem pośmiertnego opłakiwania, intonując odpowiednie pieśni, które podejmują z nim płaczki. To opłakiwanie i czuwanie nad ciałem zmarłego nazywa się po starosłowiańsku bdyną lub bdynem.
Wielu ludzi widziało nieraz Lelka w locie, gdy przemierzał krainę, wzbiwszy się nad polami i borami. Nie wszyscy z nich to spotkanie przeżyli. Nie należy się bowiem zbyt natarczywie przyglądać Lelkowi, gdyż można go niebacznie wzrokiem ku sobie ściągnąć. Gotów wtedy na chwilę zapomnieć o tym, do kogo leci i przysiąść nad głową tego, co mu się przyglądał albo kołować nad nim, aż nadejdą Nawki. Kołowanie Lelka jest niechybnym znakiem śmierci, która się w tym miejscu lada chwila wydarzy. To bardzo zły znak i jeśli się w kierunku kołującego na znacznej wysokości Lelka podąża, jeśli tamtędy wypada szlak podróżny, lepiej zawrócić, niż być pierwszym, który stanie na fatalnej (wrogiej) ziemi. Pod żadnym pozorem nie wolno siadać w pobliżu drzewa, na którego gałęzi lub wierzchołku odpoczywa Lelek. Nawki bowiem kierują się nie tylko jego głosem, lecz także zapachem i natychmiast tam się zjawiają, jeśli wcześniej ich nie było. Lelki obcują cieleśnie z Nawkami. Gdy zejdą się razem w okresie Boskich Godów, zaczynają okrężny tan, przeciwny do kierunku słońca. To czarny taniec, zwany też tańcem śmierci.
Kiedy ktoś umiera, domownicy powinni palić wokół niego kaganki, łuczywa i światła, oświetlając Nawkom ten ostatni odcinek drogi, by nie były złe i utrudzone szukaniem i dały człeczynie lekką śmierć. Świeci się światełka i zawodzi głośno także i dlatego, by się nie pomyliły i nie wzięły ze sobą kogoś z żywych zamiast konającego.
Jest także inny sposób odwleczenia śmierci. Należy uczynić wyciąg z rośliny, zwanej czarnym lulkiem i nastawić go w wielu miseczkach dookoła chałupy konającego tak, by Lelek nadlatujący z którejkolwiek strony poczuł odurzającą woń tego napoju. Lelki są bardzo łase na ów wyciąg, a także na same owoce lulka, pokrzyku i cierpkiej tarniny. Jednak tylko dwie pierwsze z wymienionych roślin odurzają Lelka tak, że śpi aż do świtu. Świt rozprasza tego Stworza, jak większość Stworzy Zaświatów. Przynajmniej jeden dzień życia zyskuje się takim sposobem. Znachorzy, guślarze, szamani i kapłani znają zaklęcia odwlekające śmierć i mają duże kłopoty, gdy wreszcie któregoś dnia sami chcą przenieść się w Zaświaty. Wiedzy tej jednak nie użyczają nikomu. Gdyby spróbowali się nią z innym człowiekiem podzielić, straciłaby moc.
W niektórych krajach słowiańskich jeszcze do dzisiaj na Wielkanoc, w Wielki Czwartek (dawniej Wiosenne Święto Przesilenia – między 20 a 21 marca) zostawia się nie dojedzoną świąteczną wieczerzę dla Lelków i innych Stworzy Zaświatów, które przybywają tej nocy. Tego dnia czyni się też liczne ofiary dla zmarłych przodków. Między innymi ścina się z czubka głowy kępki włosów (co bez wątpienia nawiązuje do Wierzchy, Wiechy i Wiechcia Światowita), miesza się owe włosy z ziołami i spala, wrzucając je w ogień. Dymem, powstałym w ten sposób, okadza się całe domostwo i wszystkie kąty gospodarstwa.
Tekst pochodzi z numeru 2523/1993 (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.