Asany mogą być wstępem do praktyki duchowej, ale czy to powód, by uznać, że joga jest religią? Chrześcijańscy radykałowie w Kalifornii sądzą, że tak – i postanowili jej zakazać w świeckich szkołach.
Swoją praktykę jogi rozpocząłem 12 lat temu w nowo otwartej szkole Yoga Tree w San Francisco. Wychodziłem właśnie z jednego z wygięć w tył (a ściśle mówiąc, z ustrasany, czyli pozycji wielbłąda), kiedy moje umysł-ciało niespodziewanie – przez krótką chwilę – pogrążyło się w niesamowitej, oszałamiającej błogości. Po zajęciach zapytałem o to mojego nauczyciela. Byłem ciekaw, jak zinterpretuje niemal narkotyczny stan świadomości, którego doświadczyłem.
– To pewnie przez niskie ciśnienie – orzekł. – Czasami przy wychodzeniu z wygięć zacisk w ciele na chwilę blokuje krążenie. Powinieneś na to uważać.
– Ale to nie były zwykłe zawroty głowy – zapewniłem po szybkim namyśle. – Czułem się raczej, jakbym… Nałykałeś się kiedyś może gazu rozweselającego?
– Ach, tak – westchnął ze zrozumieniem i zaczął opowiadać mi o kanałach w ciele, nazywanych nadi. – To właśnie nimi krąży prana – tłumaczył, używając indyjskiego określenia sił życiowych. – Kiedy kanały się odblokowują, często doświadczamy takiego przepływu energii.
Tamtego dnia uderzyła mnie łatwość, z jaką mój nauczyciel przeskoczył od zachodniej fizjologii do wschodniej ezoteryki. Pasowała do postmodernistycznej rzeczywistości, w której swobodnie łączymy ze sobą różne, czasem wręcz sprzeczne perspektywy, a jednocześnie stanowiła doskonały przykład pewnych tendencji we współczesnej jodze posturalnej, gdzie zespajamy sferę doczesną ze sferą sakralną (a czasem przemieszczamy się pomiędzy nimi). Osoby praktykujące jogę nieraz odnoszą się równocześnie do obu tych porządków, tak jak zrobił to mój nauczyciel, a niekiedy nakładają je na rozmaite, szybko ewoluujące odmiany „nauk o duchowości”. Dla jednych asana jest bezdyskusyjnie formą modlitwy, inni po prostu wolą je od siłowni. Genialna sztuczka jogi polega na tym, że potrafi skutecznie ignorować te ewidentne sprzeczności, każąc praktykującym zamilknąć, rozłożyć maty i zwyczajnie płynąć z rytmem kolejnych