Dowiedziałam się, że w warszawskim zoo samice szympansów rządzą stadem. W naturze rzecz niespotykana. „Kobieca rewolucja” – pomyślałam. I zrobiło mi się ciepło na sercu.
U szympansów zwyczajnych, inaczej niż u matriarchalnych bonobo, króluje patriarchat. Tymczasem doszły mnie wieści, że w miejscowym zoo kontrolę nad stadem przejęły samice. Postanowiłam to sprawdzić. Tak poznałam historię trzech szympansic, które choć pochodzą z jednej rodziny, mają zupełnie różne charaktery i podejście do życia. I pozostałych małp z warszawskiego stada. Teraz jest ich ośmioro: cztery dziewczyny (Mandy, Lucy, Kimberly i Liza) oraz czterech chłopaków (Patryk, Szymon, Zarno i Frodo). Podobnie jak to bywa wśród ludzi – każdy inny.
Patrzę przez szybę wewnętrznego wybiegu, czas sjesty. Wysoko na hamaku pod sufitem śpi Mandy, jedna z bohaterek tej historii. Szymon, którego łatwo poznać po wyliniałym karku i głowie przyprószonej siwizną, odwrócił się do szyby tyłem. Patryk leniwie siedzi na pniu. Czteroipółletni Frodo szaleje z kawałkiem czerwonej tkaniny. Lucy leży na boku, głowę wsparła na zgiętej ręce, stopy trzyma splecione ze sobą, ciemne powieki przymknięte. Oddycha spokojnie. Śpi. Sierść ma bardzo ciemną, twarz także (u młodych jest ona jasna, ale z latami ciemnieje). Najsłynniejsza szympansica w warszawskim zoo, malarka, naśladowczyni ludzi. Córka Mandy i wnuczka Judy.
25