Wszystko jest we wszystkim Wszystko jest we wszystkim
i
ilustracja: Joanna Grochocka
Edukacja

Wszystko jest we wszystkim

Gregg Braden
Czyta się 9 minut

Według neurofizjologa Karla Pribrama ludzki mózg działa jak hologram. Jeśli – jak chciałby z kolei fizyk David Bohm – również wszechświat funkcjonuje w ten sposób, może się okazać, że rzeczywistość ma zupełnie inną naturę, niż do tej pory sądziliśmy.

Wszyscy słyszeliśmy, iż obraz wart jest tysiąca słów. Jako wzrokowiec wiem, że to prawda. O wiele bardziej wolę zobaczyć na własne oczy, jak działa silnik mojego auta, niż czytać w podręczniku użytkownika tłumaczenie, dlaczego, gdy przekręcam kluczyk, zaczynają się poruszać pierścienie oporowe i silnik zapala! Kiedy raz ujrzę obraz całości, mogę jeszcze wrócić, by zrozu­mieć detale. A czasami chcę jedynie, żeby mój samochód ruszył. Podejrzewam, że wielu z nas funkcjonuje w ten sposób. Chociaż żyjemy w świecie rozwiniętej techniki i podręczników tłumaczących, jak coś wykonać, oraz internetowych szkoleń, dlaczego coś jest takie, a nie inne, bezpośrednie doświadczenie jest wciąż najlepszym sposobem, aby wyjaśnić ja­sno nową ideę.

Przykładem takiego doświadczenia w odniesieniu do hologramu jest pewna scena filmowa. Hologramów używa się w badaniach od czasu ich odkrycia pod koniec lat 40. XX w., ale to, czym one dokładnie są i jak działają, nie zaprzątało uwagi przecięt­nego atechnicznego człowieka, dopóki w 1977 r. nie ukazały się Gwiezdne wojny.

W scenie na początku filmu widzimy księżniczkę Leię błagającą o pomoc w ocaleniu jej ludu. Koduje ona swoje wiadomości w formie cyfrowego hologramu przechowywanego w pamięci ­R2-D2 – robota, który ujął serca i wyobraźnię widzów na całym świecie.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Gdy księżniczka Leia pozostaje w jednej części wszechświa­ta, R2-D2 niesie jej holograficzny obraz do innego świata w bar­dzo odległej galaktyce. Wiadomość pozostawała sekretem do czasu, gdy młody wojownik – Luke Skywalker – ją wydobył. Posłaniec dostarcza prośbę księżniczki Leii, wyświet­lając jej minia­turowy obraz w pokoju, zupełnie jakby była tam osobiście.

Nagle jej obraz jak żywy pojawia się w powietrzu, by prze­mówić. Ponieważ widzimy ją trójwymiarowo, wydaje się nam, że moglibyśmy jej dosięgnąć i dotknąć tak jak osoby siedzącej w kinie obok nas. Gdybyśmy to jednak zrobili, nasze ręce przeszłyby przez puste powietrze: jest ona właśnie hologramem. Dla wielu ludzi w latach 70. ta scena była pierwszym do­świadczeniem projekcji holograficznej i tego, jak realna może się wydawać.

Z wielu powodów myśli się zwykle o hologramie jak o obra­zie – trójwymiarowym obrazie – który wygląda niczym żywy. Jednakże stworzenie takiej doskonałej fotograficznej iluzji jest zaledwie jed­nym z wielu przykładów możliwości hologramu.

Zasada holograficzna może być najprostszym, a jednak naj­mniej zrozumiałym fenomenem natury. Jednocześnie może zawierać potencjał, który aż przyprawia o zawrót głowy, dokonywania zmiany nawet w największej możli­wej skali. Wszelako aby zastosować tę potęgę w naszym osobistym życiu, musimy zrozumieć dokładnie, czym jest hologram i jak działa. Po pierwsze: czym właściwie jest hologram?

Zrozumienie hologramu

Gdyby poprosić naukowców o wyjaśnienie, co to jest holo­gram, prawdopodobnie zaczęliby jednak od opisania go jako specjalnego rodzaju fotografii, w której obraz na powierzchni wydaje się trójwymiarowy. Uzyskuje się go, używając światła laserowego w taki sposób, że obraz jest prze­kazywany ponad całą powierzchnią filmu. To ta właściwość „przekazywalności” stanowi o wyjątkowości filmu holograficznego.

Tym sposobem każda część powierzchni zawiera całkowity obraz tak, jak był widziany w oryginale, jedynie w mniejszej skali. Innymi słowy, każdy fragment jest hologramem. Gdyby oryginalny obraz został podzielony na niezliczone fragmenty, każdy z nich – nieważne, jak mały – nadal pokazywałby pełny widok całkowitego oryginalnego obrazu.

Z definicji każde miejsce w hologramie jest odbiciem każde­go innego. A właś­ciwość, która istnieje gdziekolwiek wewnątrz niego, istnieje także wszędzie indziej. Zatem w ho­logramie naszego wszechświata energia łącząca dowolne rzeczy natychmiast łączy również wszystkie rzeczy. W tym sposobie patrzenia na rzeczywistość nauczyciele duchowi są zgodni z naukowcami. Jak opisuje Ervin Laszlo, filozof i wizjoner: „Życie ewoluuje, tak jak wszechświat, w »świętym tańcu« z ukrytym polem”.

Starożytna sutra Avatamsaka bud­dyzmu mahajany opisuje Diamentową Sieć Indry, która łączy wszystko w kosmosie. Jeśli wszechświat jest alo­kalny i holograficzny, ta sieć nie tylko łączy wszystko razem, ale także każdy jej punkt odzwierciedla wszystkie pozostałe. Sutra zaczyna się stwierdzeniem, iż kiedyś w dalekiej przeszłości ta sieć została „zawieszona” tak, że „rozciąga się nieskończe­nie we wszystkich kierunkach”, jak sam wszechświat. Według sutry nieskończona ilość klejnotów na przestrzeni całej sie­ci służy jako kos­miczne oczy. Tym sposobem wszystkie rzeczy są widoczne dla wszystkich pozostałych. W tym, co może być istotnie najstarszym znanym opisem hologramu, jaki dotąd odkryto, sutra odkrywa następnie moc, jaką posiada każdy z klejnotów – moc zmiany w całej sieci: każdy z klejnotów od­zwierciedlony w tym jednym klejnocie również odzwierciedla wszystkie inne klejnoty tak, że trwa nieskończony proces odzwierciedlania. Sieć ta symbolizuje kosmos, w którym powta­rzana jest w nieskończoność wzajemna relacja między wszyst­kimi uczestnikami kosmosu.

Cóż za piękny opis subtelnej, a jednak potężnej zasady sto­sowanej przez naturę dla przetrwania, rozwoju i ewolucji. W holograficznym wszechświecie, gdzie każda część zawiera już cały świat odzwiercied­lony w mniejszej skali, wszystkie rzeczy są już wszędzie. Wszystko, cze­go potrzebujemy do przetrwania i rozwoju, jest zawsze w nas, wszędzie, przez cały czas… Od prostoty pojedynczego źdźbła trawy po złożoność naszego ciała.

Z chwilą, gdy zrozumiemy moc naszego nieskończenie połą­czonego hologramu, staje się jasne, że nic nie jest ukryte i że nie istnieją sekrety (które są jedynie produktem ubocznym nasze­go poczucia separacji). Chociaż może to wyglądać, jakbyśmy byli oddzieleni jeden od drugiego i reszty świata, to oddziele­nie nie istnieje na poziomie, na którym powstaje hologram. Na tym poziomie jedności napraw­dę nie może być takich rzeczy, jak „tutaj” i „tam”.

Gdziekolwiek, czyli wszędzie

Ervin Laszlo wyjaśnia: „Wszystko, co dzieje się w jednym miejscu, dzieje się również w innych miejscach; wszystko, co wydarzyło się w jed­nym czasie, wydarza się również w czasie późniejszym. Nic nie jest »lokalne« ani ograniczone do tego, gdzie i kiedy się wydarza”. Jak to ukazali w wymowny sposób wielcy nauczyciele ducho­wi, np. Mahatma Gandhi czy Matka Teresa, alokalna zasada holograficzna jest olbrzymią siłą – „Dawidem” wobec „Goliata” zmiany w kwantowym świecie.

Tak jak hologram zawiera kompletny obraz we wszystkich swych licznych częś­ciach, każda zmiana dokonana w choćby jednym z tych segmentów zostaje odzwierciedlona wszędzie, na całym obszarze wzoru. Cóż za potężny związek! Pojedyncza zmiana w jednym miejscu wywołuje zmianę wszędzie.

Holomózg w holoświecie

W latach 70. ubiegłego wieku oglądałem dokument na temat ludzkiego mózgu. W filmie chirurdzy przygotowywali się, by usunąć ciśnienie spowodowane urazem w tkance mózgowej pewnego człowieka. Był on w pełni świadomy, a części jego odkrytego mózgu stymulowano elek­trycznymi sondami, aby ustalić, z którą częś­cią ciała są związane. Na przykład kiedy elektroda dotykała jakiegoś miej­sca, a pacjent postrzegał eksplozje koloru, miejsce to oznaczano jako centrum widzenia.

Oprócz tego, że dziwnie było patrzeć na żywy mózg wystawiony na światła sali operacyjnej, to tym, co czyniło film tak interesującym, było pokazanie sposobu, w jaki działał ów mózg. Kiedy na przykład niektóre jego obszary stymulo­wano elektrycznie, wytwarzając doświadczenie widzenia koloru, okazywało się, że owe obszary nie były tymi, które tradycyjnie wiąże się z widzeniem. Wyglądało to tak, jakby fragmenty jego mózgu nauczyły się jakoś „widzieć” w taki sposób, jaki spodziewalibyśmy się znaleźć w innej części mózgu.

Rewolucyjna praca neurofizjologa Karla Pribrama również wykazała, iż funkcje mózgu są bardziej uniwersalne, niż kiedyś postulowano. Przed badaniami Pribrama wierzono, że ten organ pracuje jak zadziwiający biologiczny komputer, przecho­wujący poszczególne rodzaje informacji w konkretnych miej­scach. W tym mechanicznym modelu pamięci istniała sztywna relacja między pewnymi typami pamięci a miejsca­mi, w których była przechowywana. Problem polegał na tym, że taka lokalizacja pamięci nie została potwierdzona w ekspery­mentach laboratoryjnych. Innymi słowy, wyszło na to, że nie istnieje bezpośredni związek pomiędzy pamięcią a fizycznym miejscem w mózgu.

We wczesnych latach 70. Pribram był pionierem nowego sposobu analizowania tych eksperymen­tów. Wyszedł od tezy, że mózg i pamięć działają jak hologramy. Opierał się na laboratoryjnych obserwacjach mechanizmów przetwarzania informacji przez ludzki umysł. Bazował on na wcześniejszych badaniach – w latach 40. XX w. naukowiec Dennis Gabor użył złożone­go zbioru równań znanych jako transformaty Fouriera, aby stworzyć pierwsze hologramy (za które otrzymał Nagrodę No­bla w 1971 r.). Pribram przewidział, że jeśli mózg rzeczywiście działa jak hologram, przekazując informacje, wówczas powinien przetwarzać je w ten sam sposób jak transformaty Fouriera. Wiedząc, że komórki mózgowe tworzą fale elektryczne, Pri­bram mógł przeprowadzić testy, używając trans­formatów Fou­riera. Jego teoria była trafna – eksperymenty udowodniły, że nasz mózg przetwarza informa­cje w sposób odpowiadający równaniom hologramu.

Pribram objaśnił swój model poprzez prostą metaforę holo­gramów w hologramach. Stwierdził w wywiadzie: „Hologramy zawarte w systemie widzenia (wizualnym) są […] hologramami w kawałkach”. Są to mniejsze cząstki większego obrazu. „Cały obraz jest zbudowany podobnie jak oko owada mające setki małych soczewek zamiast jednej du­żej… Otrzymujesz kompletny wzór, w całości utkany razem, jako jed­nolitą strukturę w chwili, w której tego doświadczasz”.

Co ciekawe, chociaż Pribram i David Bohm zaczęli swoje pra­ce niezależnie od siebie, obaj używali tego samego wyjaś­nienia, by opisać wyniki swoich eksperymentów. Każdy z nich posługi­wał się modelem holograficznym dla wytłumaczenia istoty życia. Bohm, jako fizyk kwantowy, patrzył na wszechświat jak na hologram. Z kolei Pribram – neurofizjolog – badał mózg jako holo­graficzny procesor, z naszym umysłem dokonującym procesów holograficznych. Kiedy te dwie teorie połączy się razem, wynikiem będzie nowa perspektywa wszystkiego.

Ta perspektywa sugeruje, że jesteśmy częścią znacznie większego systemu wielu rzeczywistości zawartych w innych rzeczywistościach, które również są zawarte w jeszcze innych rzeczywistościach.

W tym systemie nasz świat może być uważany za cień lub projekcję zdarzeń następujących w głębszej, ukrytej rzeczywistości. To, co widzimy jako nasz wszechświat, jest naprawdę nami – naszym indywidualnym i kolektywnym umysłem, prze­kształcającym możliwości głębszych wymiarów w fizyczną rze­czywistość. Ten radykalnie nowy sposób widzenia nas samych oraz wszechświata oferuje nam ni mniej, ni więcej jak tylko bezpośredni dostęp do każdej możliwości, jakiej moglibyśmy sobie kiedykolwiek życzyć (lub się o nią modlić), wymarzyć ją czy wyobrazić.

W swoich badaniach Pribram wyjaśnia istnienie tych wła­śnie potencjalności. Poprzez holograficzny model mózgu od­działującego ze wszechświatem mówi on, że funkcjonowanie naszego móz­gu pozwala na przekraczanie cza­su i przestrzeni. W holograficznym modelu wszystko staje się możliwe.

Kluczem do doświadczenia tego potencjału jest to, że musimy zacząć myśleć o so­bie w nowy sposób. A kiedy tak uczynimy, rozpocznie się coś wspaniałego: przemiana nas samych.

Nie jest możliwe, by „w jakiś sposób” lub „w jakimś sensie” widzieć siebie jako istoty obdarzone mocą we wszechświecie nieskończonych możliwości – albo tak siebie widzimy, albo nie. Może­my myśleć o sobie inaczej tylko wtedy, gdy mamy ku temu po­wód. Koncept świata jako uniwersalnie połączonego hologramu obiecuje nam, że jesteśmy ograniczeni jedynie na­szymi wierzeniami i przekonaniami.

Jak sugerują starożytne tradycje duchowe, niewidzialne mury naszych najgłębszych przekonań i wierzeń mogą stać się naszym największym więzieniem. Jednocześnie przypominają nam też, że właś­nie nasze przekonania mogą stać się naj­większym źródłem wolności. Jakkolwiek mogą się różnić tra­dycje mądrości całego świata, wszystkie przynoszą nam tę samą konkluzję: Decyzja, czy być wolnym, czy być więźniem, należy do nas i tylko my możemy dokonać tego wyboru.

Przedruk z książki Gregga Bradena Boska Matryca dzięki uprzejmości wydawcy – Studia Astropsychologii.

Czytaj również:

Dyskretny urok matematyki Dyskretny urok matematyki
i
rysunek: archiwum „Przekroju”
Edukacja

Dyskretny urok matematyki

Robbert Dijkgraaf

Jej badacze zwykle dostrzegają piękno albo w całej dyscyplinie, albo w jej wyjątkowych przypadkach. Jedno z tych podejść jest zdecydowanie bardziej użyteczne, jeśli za pomocą obliczeń chce się opisać wszechświat.

Poprzez matematyczny świat poprowadzić można wiele linii podziału. Funkcjonuje przede wszystkim tradycyjne przeciwstawienie matematyki „czystej” i stosowanej, które odzwierciedla – znany także z innych dziedzin – podział na teorię i praktykę oraz jest wyrazem napięcia między uprawianiem „nauki dla nauki” a dążeniem do określonego celu. Próbuje się także dzielić matematykę w sposób podobny, w jaki opisujemy ludzki mózg, wyróżniając w nim „algebraiczną” lewą półkulę, w której myśli układają się w logiczne sekwencje, i „geometryczną” prawą półkulę, która preferuje podejście wizualne. Ale możemy również przyjąć subtelniejsze kryterium podziału, jakim jest czyjeś osobiste upodobanie do jednego z dwóch rodzajów matematycznego piękna.

Czytaj dalej