Historia Szalonego Konia Historia Szalonego Konia
i
Domniemane zdjęcie Szalonego Konia z 1877 r.; zdjęcie: domena publiczna
Opowieści

Historia Szalonego Konia

Waldemar Łysiak
Czyta się 15 minut

Był wodzem Oglalów. Jako dziecko miał wizję, dzięki której wiedział, że nie zginie od kul. Poznajcie nieustraszonego wojownika, wybitnego stratega i szlachetnego człowieka.

[…] było już za późno. Wszędzie
widzieliśmy zabitych Indian jak wielkie
krwawe
ptaki wśród pól kukurydzianych
kiedy rozbiliśmy obóz na brzegu rzeki
zobaczyliśmy
Crazy Horse’a. Było to w nocy
na zachód od Missisipi. Kwiaty rosły
spod jego ramion. Widzieliśmy jego
nasienie, białą chmurę
w drodze przez Uniwersum.

(Fragment wiersza Gunnara Hardinga Widzieliśmy go wszyscy, tłum. Zygmunt Łanowski)

W końcu czerwca tego roku prasa codzienna podała, iż w muzeum urządzonym w domu Arkadego Fiedlera w Puszczykowie (koło Poznania) stanie wkrótce odlany w betonie pomnik Crazy Horse’a, dzieło artysty rzeźbiarza Adama Jezierzańskiego. Krótka informacja, tylko tyle.

Postać Crazy Horse’a jest w Polsce bardzo mało znana, toteż niejednego z czytelników mogło zdziwić, dlaczego właśnie ten Indianin ma się stać obiektem artystycznego hołdu na naszej ziemi. Przyczyna jest prosta: Crazy Horse to nieśmiertelny i ponadamerykański symbol walki i martyrologii Indian, największy z ludzi, jakich wydała spośród siebie czerwonoskóra rasa. Wybitny amerykański rzeźbiarz polskiego pochodzenia, Korczak Ziółkowski, sławny „rzeźbiarz gór”, który właśnie zamienia całą olbrzymią górę, Mount Thunderhead w Dakocie Południowej na sylwetkę Szalonego Konia (będzie to największa rzeźba świata; już obecnie „Reader’s Digest” umieścił ją na liście „siedmiu cudów Ameryki”), ciągle powtarza w rozmowach prywatnych i z dziennikarzami:

– To jest polski pomnik! Polak rzeźbi Indianina. To są dwa bliźniacze narody. Oba przez tyle lat biły się o swoją wolność. To jest podwójny symbol!

Crazy Horse był jednym z idoli mojego „indiańskiego” dzieciństwa, które trwa do dzisiaj lub przynajmniej trwać winno, ja wszakże lubię wierzyć, że ono wciąż trwa. Podczas zabaw w gęstych, zastąpionych dzisiaj basenami zaroślach między Wałem Miedzeszyńskim a brzegiem Wisły – byłem zawsze „Szalonym Koniem” i wydobywałem z gardła takie wycie wojenne Siuksów, że słyszał je chyba król Zygmunt-słupnik i z wysokości swej kolumny musiał się zastanawiać, kto tam znowu wyzwala

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Między światami Między światami
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum nr 731/1959
Opowieści

Między światami

Radosław Palonka

Historia Indian Ameryki Północnej jest o wiele bardziej złożona i barwna, niż mogłoby się wydawać. Jak dawniej wyglądało życie rdzennych mieszkańców tego kontynentu, jeszcze przed przybyciem Europejczyków? I czy dzisiejsi Indianie wciąż mają łączność z tradycją?

Historia Ameryki nie zaczyna się wcale wtedy, gdy Krzysztof Kolumb przybył do Nowego Świata, ale swoimi korzeniami sięga dużo głębiej. Od tego momentu jednak Indianie pojawiają się w świadomości Europejczyków i zaczyna się ich walka o przetrwanie, ale i swego rodzaju kariera, jako „szlachetnych dzikusów”. Przyzwyczai­liśmy się także do traktowania wszystkich Indian przez pryzmat dzielnych Apaczów i Siuksów, romantycznych wojowników pomalowanych w barwy wojenne. Tymczasem prawda jest dużo ciekawsza i niesamowicie złożona. Musimy przede wszystkim pamiętać, że tubylcza ludność Ameryki nigdy nie stanowiła jednorodnej grupy. Podobnie jak wówczas, gdy Kolumb przybył do Nowego Świata, tak i teraz po stuleciach trudnej historii Indianie dzielą się na wiele plemion, rodów i grup językowych. Przyjmuje się, że w momencie dotarcia Europejczyków do Ameryki Północnej żyło tam przynajmniej kilka milionów jej rdzennych mieszkańców. Dziś ich liczba ponownie zbliża się do tej wartości: dane ze spisu powszechnego z 2010 r. (mogą być mocno niedoszacowane) mówią, że w samych Stanach Zjednoczonych mieszka 5,2 mln osób pochodzenia tubylczego, w tym prawie 3 mln pełnej krwi Indian. To przynajmniej 1,7% amerykańskiego społeczeństwa. Rdzenni Amerykanie należą aż do 570 plemion uznawanych przez rząd federalny oraz Biuro ds. Indian.

Czytaj dalej