Co Polacy pamiętają z 4 czerwca 1989 r.? Co robili wtedy zwykli ludzie, ci, którzy nie należeli ani do Solidarności, ani do PZPR? Co dzisiaj mówią o przeszłości? I dlaczego chcą o tym mówić głównie mężczyźni? Z Aleksandrą Boćkowską, autorką książki reporterskiej Można wybierać. 4 czerwca 1989 rozmawia Paulina Małochleb.
Paulina Małochleb: Czy Polacy pamiętają, co się wydarzyło 4 czerwca 1989 r.?
Aleksandra Boćkowska: Na pewno nie wszyscy i właśnie stąd wziął się pomysł na tę książkę. Gdy zbierałam materiały do reportażu o luksusie w PRL-u, dużo osób pytało mnie, kiedy skończył się komunizm. Dało mi to do myślenia. Postanowiłam zrobić o tym książkę – jednak nie o polityce, ale właśnie o pamięci zwykłych ludzi. Taki 4 czerwca poza sztabami wyborczymi. Gdy zaczęłam zbierać materiały, miałam problem ze znalezieniem ludzi, którzy tę datę dobrze pamiętają. Najczęściej odsyłano mnie do działaczy Solidarności, o których nie chciałam pisać, bo to zrobili już inni. Ja chciałam pokazać ten czas przez pryzmat zwykłych ludzi.
Jeśli nie z wyborami, to z czym Polakom kojarzy się ta data?
Gdy pytałam o 4 czerwca, moi rozmówcy domyślali się, że coś się wtedy musiało wydarzyć. Na przykład ówczesny prezydent Kutna zapytał, czy to może data referendum. Przeważnie jednak ludzie – o ile nie organizowali wyborów – nie mieli żadnych, ale to żadnych skojarzeń.
A co sama robiłaś 4 czerwca ’89?
Nie wiem, choć wiele czasu poświęciłam, żeby to ustalić. Ch