W dawnych czasach żyła w Indiach kobieta o bardzo kłótliwym usposobieniu. Nazywała się Kalaha, co w bengali oznacza „swar”. Panna Kalaha wszczynała bitwy na słowa z kim się dało i pod byle jakim pretekstem. Nie mogła znieść, gdy ktoś robił coś dobrego.
Czas mijał, a Kalaha stawała się coraz bardziej zgorzkniała, coraz bardziej złośliwa. Nareszcie Anioł Śmierci wypędził ją z ciała. Jej ciało astralne musiało zejść po mrocznych, spiralnych schodach w najgłębsze rejony egipskich ciemności. Wylądowała z hukiem na glebie Hadesu, plującej wyziewami. Przerażona i udręczona wołała o litość widząc, że Anioł Śmierci zamierza zostawić ją w tym ponurym miejscu, gdzie cienie grzeszników żyją w mękach i rozpaczy.
Poruszony błaganiami złośnicy, Yama (Anioł Śmierci) powrócił. „Zastanów się dobrze”, powiedział. „Może przypomnisz sobie jeden dobry uczynek, jaki spełniłaś podczas pobytu na ziemi, abym mógł oswobodzić cię z tego strasznego miejsca, do którego trafiłaś na skutek własnych błędów?”
Kobieta podrapała się po głowie i po długim zastanowieniu zawołała: „Tak, Wasza Dostojność, pamiętam swój jeden dobry uczynek! Miałam kiedyś pęczek marchwi. Zamierzałam zjeść wszystko, kiedy odkryłam, że w jednej zagnieździł się robak, więc oddałam robaczywkę komuś innemu. Możliwe, że poradziłam, by zjadł zdrową część marchwi, a resztę wyrzucił nie zabijając robaka”.
„To wystarczy”, orzekł Yama. Machnął ręką i tamta marchewka pojawiła się w powietrzu, w zasięgu grzesznicy. „Grzeszna duszo, chwyć tę marchew i trzymaj mocno”, poradził. „Zaniesie cię ona do nieba”.
Kobieta gorączkowo uchwyciła się marchewki i poczęła się wznosić do nieba. Widząc to, jakiś inny grzesznik chwycił ją za nogę, kolejny uczepił się nogi tego pierwszego, a po nim trzeci, aż stopniowo utworzył się łańcuch stu grzeszników zwisających u nogi złej kobiety. Czarodziejska marchewka ze złośnicą oraz stoma grzesznikami szybowała w górę do nieba niczym rakieta kosmiczna.
Zła kobieta nie posiadała się z radości, że tak łatwo uwolniła się z rąk pośmiertnej sprawiedliwości. Czując ciężar w stopach spojrzała w dół i zobaczyła, że długi łańcuch grzeszników wzlatuje do nieba razem z nią. Świadomość, że oni wszyscy korzystają z darmowej przejażdżki za jej pośrednictwem, rozwścieczyła ją. Nie mogła znieść myśli o dzieleniu się z kimkolwiek łaską otrzymaną od Anioła Śmierci. „Grzeszni ludzie, nie zasłużyliście sobie na to, puszczajcie natychmiast moją nogę!”, wrzasnęła. „Jak śmiecie wznosić się do nieba na mojej czarodziejskiej marchewce?”
Wierzgając nogami uwolniła się i zrzuciła grzeszników. Jednocześnie jednak puściła marchewkę. W ten sposób wszyscy poszybowali w dół i wylądowali z hukiem na glebie Hadesu.
Morał tej historii jest taki, że nawet mały akt dobroci może stać się tratwą ocalenia na zdradzieckich wodach grzechu, ale ten, kto spija wino egoizmu i tańczy na maleńkiej łódce podłości, tonie w oceanie ignorancji. Samolubne szczęście, które nie znosi dobra u innych, niechybnie sprowadzi żal na właściciela.