Jesienny zmierzch Jesienny zmierzch
i
"Jesienny wieczór", 1884 r., John Atkinson Grimshaw, Yale Center for British Art/ Wikimiedia Commons (domena publiczna)
Doznania

Jesienny zmierzch

Mateusz Kołczinger
Czyta się 2 minuty

Do niedawna cierpiałem na niemiłą przypadłość: o zmierzchu dopadały mnie ataki paniki. Towarzyszyło im dojmujące przeświadczenie, że muszę się natychmiast z czegoś wytłumaczyć. Nie wiedziałem tylko do końca z czego i komu. Ale to już była kwestia nieistotna i wtórna, bo jakiś temat szybko się znajdował i moja biedna głowa rzucała się na niego jak pies na ser. Snuła sama przed sobą na własny temat mowę obronną, przechodzącą niekiedy w pochwalną, a ustawała w tym trudzie dopiero, gdy noc zapadła na dobre.

Poskarżyłem się na ten powracający symptom swojemu znajomemu, wnikliwemu naukowcowi znanemu jako Ph.D.

Ph.D. pokiwał głową i powiedział: – Ależ to zupełnie naturalne.

– Jesteśmy zwierzętami stadnymi – wytłumaczył mi. – Podobnie jak nasi przodkowie. Gdy zapada noc, stado zbija się w gromadę i każdy osobnik próbuje przekonać pozostałych, by dopuścili go jak najbliżej centrum, gdzie jest najbezpieczniej. Twoje galopady myślowe to echo tych pierwotnych sporów o miejsce. A panika, którą odczuwasz, to pozostałość lęku, by nie zostać na zewnątrz.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Brzmiało przekonująco.

– Brzmi przekonująco – powiedziałem. – Dziękuję!

Byłem dopiero przy „ą” w słowie „przekonująco”, kiedy dostrzegłem, że mój znajomy nie jest człowiekiem, ale ptakiem – kawką – który przechadza się po murku i spogląda nerwowo w granatowe niebo, gdzie z wrzaskiem krąży rój innych kawek. Było mu wyraźnie do nich tęskno. Mimo to nie odlatywał, tylko spozierał na mnie, jakby uważał, że ja również powinienem szykować się do lotu.

Zdjąłem okulary i zacząłem je przecierać.

– Coraz gorzej widzę o zmroku – usprawiedliwiłem się.

– Wszelkie wady są bardzo potrzebne – odrzekł Ph.D. – Gdyby nie one, nie potrzebowalibyśmy się nawzajem i stado by się rozleciało.

Podrygiwał coraz bardziej niecierpliwie i znacząco. Musiałem mu w końcu jakoś wyznać, że z nim nie odfrunę, ale nie potrafiłem.

Ta niezręczna sytuacja znalazła nagłe i niespodziewane zakończenie. Z otwartego okna na pierwszym piętrze wyskoczył kot, żeby zjeść Ph.D. Na szczęście wykazałem się refleksem i odwagą. Złapałem kocura i odrzuciłem go z powrotem, krzycząc: „Koty należy trzymać w zamknięciu! To przez nie, między innymi, spada populacja ptaków!”.

Spojrzałem na murek. Ph.D. już się po nim nie przechadzał. Ale i ja nie stałem obok. Siedziałem na parapecie na pierwszym piętrze za zamkniętym już oknem, patrząc przez szybę na jesienny zmierzch i odlatujące kawki.

"Jesienny wieczór", 1884 r., John Atkinson Grimshaw, Yale Center for British Art/ Wikimiedia Commons (domena publiczna)
ilustracja: John Atkinson Grimshaw, „Jesienny wieczór”, 1884 r., Yale Center for British Art/ Wikimiedia Commons (domena publiczna)

Czytaj również:

Atrakcyjność Atrakcyjność
Doznania

Atrakcyjność

Rubem Fonseca

Podobają mi się tylko kobiety zamężne. Czy jestem cudzołożnikiem? Nie, cudzołóstwo polega na łamaniu zasady wierności małżeńskiej narzuconej małżonkom w kontrakcie ślubnym, opierającej się na tym, że oboje są zobowiązani do zaniechania stosunków cielesnych poza małżeństwem. Ja nie jestem małżonkiem (nienawidzę tego słowa, zresztą określenie „mąż” też jest beznadziejne), a ponieważ nie brałem ślubu, nie mogę być cudzołożnikiem. Nie żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało, te zasady moralne są do dupy, opierają się na religii, a przecież wiadomo, że religia powstała po to, żeby ludzi zniewalać.

Ale – wracając do sprawy – kobieta zamężna ma w sobie coś tajemniczego, wyjątkowego, każda mężatka jest całkiem odmienna od wszystkich innych, każda nosi w sobie sekret, tajemnicę, której nie dzieli z żadną inną. Kobieta samotna jest taka sama jak wszystkie inne kobiety samotne. Mogą mieć różne twarze, kolor włosów, ciało, wiek, ale tak naprawdę wszystkie kobiety samotne są monotonnie identyczne.

Czytaj dalej