Kabina rozkoszy ziemskich Kabina rozkoszy ziemskich
Opowieści

Kabina rozkoszy ziemskich

Agnieszka Fiedorowicz
Czyta się 12 minut

Wierzył, że „lepsze orgazmy” mogą uleczyć świat. Amerykańska bohema widziała w nim proroka rewolucji seksualnej, amerykańskie władze – niebezpiecznego szarlatana. Zamiast zostać papieżem uniesień absolutnych, Reich podzielił los Giordana Bruna z tą różnicą, że on sam zmarł w więzieniu, a spalono tylko jego publikacje.

„Kiedy wszedłem do akumulatora orgonu i usiadłem, zauważyłem, że panuje tu cisza, jaką czuje się w głębi lasu, szum, który jest bardziej rytmiczną wibracją niż dźwiękiem. Poczułem dreszcz emocji na skórze, pobudzenie, jakie daje dobre zioło. Bez wątpienia energia orgonalna istnieje, tak samo jak energia elektryczna” – tak William S. Burroughs opisywał swoje wrażenia z pobytu w akumulatorze orgonu w powieści Ćpun. Odnotował też, że po odbytych w nim sesjach doznaje przypływu energii, zaczyna normalnie jeść i spać osiem godzin. Za pomocą akumulatora pisarz próbował leczyć swoje uzależnienie od heroiny, co sprawiło, że był nie tylko jednym z największych, lecz także jednym z najwytrwalszych fanów tego wynalazku – jeszcze w latach 90. XX w., na długo po śmierci wynalazcy urządzenia, z egzemplarza Burroughsa skorzystał Kurt Cobain. Wokalista Nirvany cierpiał na arachnofobię i jak wspominał, zanim użył akumulatora, zmusił Burroughsa, by powybijał wszystkie czarne wdowy – pająki, które zagnieździły się w zakamarkach aparatu.

Bitnicy wchodzą do szafy?

Do drewnianych, wyłożonych metalem i wełną kabin w latach 50. XX w. wchodził kwiat amerykańskiej bohemy; akumulatory orgonu były czymś, co trzeba było mieć – zarówno w apartamentach nowojorskiej Greenwich Village, jak i na kalifornijskim wybrzeżu. W orgonicznych sesjach uczestniczyli Saul Bellow, J.D. Salinger, Michel Fou­cault, Jack Kerouac, Allen Ginsberg czy Norman Mailer. Ten ostatni zagustował w nich do tego stopnia, że w swojej stodole skonstruował całą serię takich urządzeń. „Jedno z nich kształtem przypominało

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Ruja i porubstwo w królestwie zwierząt Ruja i porubstwo w królestwie zwierząt
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Ziemia

Ruja i porubstwo w królestwie zwierząt

Mikołaj Golachowski

Na łąkach, w zaroślach, pod wodą i na drzewach – natura kipi pożądaniem.

W jednym ze swoich poematów Alfred Tennyson pisał o naturze, której zęby i pazury są czerwone od krwi i owo „red in tooth and claw” stało się dla wielu symbolem darwinowskiej walki o byt jako bezwzględnej zasady ewolucji. Nie śmiem tu wnikać, czym tak naprawdę ocieka natura, jednakże rola krwawych zwierzęcych zmagań – choć ich wizja silnie działa na wyobraźnię – bywa przeceniana. Od nieustannej walki ważniejsza w świecie przyrody jest bowiem miłość. I to niekoniecznie ta liryczna, ale ta jak najbardziej cielesna. Czyli, co tu dużo gadać, seks.

Czytaj dalej