Kajdany grają brazylijskie rytmy
Przemyślenia

Kajdany grają brazylijskie rytmy

Łukasz Chmielewski
Czyta się 3 minuty

W swoich brazylijskich koloniach Portugalczycy postawili na wyrąb lasów i uprawę trzciny cukrowej. Szybko zaczęło brakować miejscowej ludności do pracy, więc robotników zaczęto poszukiwać w Afryce i w kajdanach transportować statkami. W XVII w. do Pernambuco trafiło w ten sposób blisko 250 tys. Afrykanów, co stanowiło ponad 30% ludności ówczesnej Brazylii. Z czasem niewolnicy zaczynali uciekać i tworzyć w niedostępnych terenach własne społeczności. Największym takim państwem w państwie było Quilombo dos Palmares zwane także Angola Janga, bo większość niewolników trafiających do Pernambuco pochodziła właśnie z terytorium Angoli.

Quilombo znaczy zaś dosłownie obóz wojenny. Szacuje się, że w Angoli Jandze mieszkało od 10 do 30 tys. zbiegłych. Historycy nie są zgodni co do liczb, ale przyznają, że była to największa taka społeczność. Składała się z wielu osad, w największej mieszkało około 6 tys. osób. W tym samym czasie ludność Recife, stolicy stanu, wynosiła około 8 tys. Skala zjawiska, jakim była Angola Janga, zagrażała nie tylko portugalskim interesom, ale nawet jurysdykcji. Nic dziwnego, że przeciwko zbiegom zorganizowano kilkanaście wypraw zbrojnych.

„Angola Janga. Opowieść z Palmares”, Marcelo D’Salete, Timof Comics, 2019
„Angola Janga. Opowieść z Palmares”, Marcelo D’Salete, Timof Comics, 2019
„Angola Janga. Opowieść z Palmares”, Marcelo D’Salete, Timof Comics, 2019
„Angola Janga. Opowieść z Palmares”, Marcelo D’Salete, Timof Comics, 2019
„Angola Janga. Opowieść z Palmares”, Marcelo D’Salete, Timof Comics, 2019
„Angola Janga. Opowieść z Palmares”, Marcelo D’Salete, Timof Comics, 2019
„Angola Janga. Opowieść z Palmares”, Marcelo D’Salete, Timof Comics, 2019
„Angola Janga. Opowieść z Palmares”, Marcelo D’Salete, Timof Comics, 2019

Palmares funkcjonowało przez około 100 lat, a jego rozkwit przypada na drugą połowę XVII w. Był on wynikiem wielu czynników, m.in. świetnej organizacji mieszkańców i trudnych warunków terenowych (góry porośnięte lasem palmowym), które uniemożliwiały dostęp osobom niepożądanym. Zbiedzy wytworzyli sieć ufortyfikowanych osad, tajną komunikację i wprowadzili drakońskie kary za złamanie zasad. Najgłośniejszym wodzem społeczności Angoli Jangi był Zumbi. Przyjmuje się, że pochodził z Kongo, do niewoli trafił jako dziecko i został wychowany przez zakonnika, który ochrzcił go imieniem Franciszek. Chłopak był bardzo zdolny, biegle mówił po portugalsku i łacinie, służył do mszy. Jako 15-latek uciekł jednak w góry. Jego matką była siostra Gangi Zumby, przywódcy Angoli Jangi. Sam wódz miał być potomkiem kongijskiego króla. Zumbi szybko dowiódł nie tylko swojego męstwa na polu walki, lecz także okazał się sprawnym strategiem. Kiedy jego wuj chciał układać się z Portugalczykami, stanął przeciwko niemu i zabił go. Jako król zbiegów prowadził ostrzejszą politykę wobec Portugalczyków. Po 42 dniach obrony w dżungli zginął w 1695 r. zdradzony przez przyjaciela, a jego głowa zawisła w Recife, żeby skończyły się plotki o nieśmiertelności młodego wodza. Językoznawcy nie są zgodni co do znaczenia imienia Zumbi. Jedną z możliwych interpretacji jest „żywy trup”. Obecnie 20 listopada, czyli w dzień jego śmierci, obchodzi się w Brazylii Dzień Świadomości Czarnych.

W takich realiach Marcelo D’Salete osadził swój komiks Angola Janga. Opowieść z Palmares. Czarno-biały album został narysowany w nieco uproszczonej realistycznej stylistyce, delikatnej konturówce towarzyszą swobodne plamy czerni z pędzla. Plansze są ekspresyjne, a warstwa graficzna została dobrze dobrana do tematyki. Miejscami jednak niektóre panele są nieczytelne, głównie ze względu na zbyt dużą jednorodność konceptów postaci. Zawodzi niestety scenariusz. D’Salete tka opowieść z epizodów, chcąc przekazać jak najwięcej o zapomnianej i mrocznej przeszłości Brazylii. Pozostając wierny wydarzeniom historycznym, zapomina o kreowaniu wyrazistych bohaterów i przekonującej, wciągającej fabuły. Bez kontekstu historycznego (na szczęście album poprzedza stosowne wprowadzenie) komiks jest w zasadzie niezrozumiały. A liczy ponad 400 stron! Gdybym pominął wstęp, to nie doczytałbym go do końca, a nawet po lekturze wprowadzenia miałem miejscami duże problemy z połapaniem się w fabule. Dzieło Marcela D’Salete jest świetnym przykładem ambitnej porażki, jednak bez wątpienia warto je poznać. Komiks ten otwiera nowe drogi, pokazując mało znaną w Europie przeszłość Brazylii i istotny wątek z historii niewolnictwa Afrykanów. Dla mnie był on punktem wyjścia do własnych poszukiwań.


Jeśli podoba Ci się to, co robimy – wesprzyj nas!
Fundacja PRZEKRÓJ

Czytaj również:

Po głowy kamratów
Przemyślenia

Po głowy kamratów

Łukasz Chmielewski

Na przełomie XIX i XX w. w północno-wschodniej Brazylii grasowały bandy zwane cangaceiros. Choć terroryzowały okolicę, postrzegano je także jako formę oddolnego buntu przeciwko oligarchicznej władzy pierwszej republiki. Były swoistą przeciwwagą dla jagunços – zbrojnych band na usługach lokalnych właścicieli ziemskich. Cangaceiros zwykle grabili bogaczy, biednych zaś czasem wspierali finansowo. Władze wysyłały specjalne oddziały do walki z nimi. Do dziś narosły wokół nich romantyczne legendy, a najsłynniejszego zakapiora, Lampião można porównać do Janosika czy Ondraszka.

Kiedy młodemu Virgulinowi Ferreirze da Silvie policja zastrzeliła ojca, dołączył do jednej z band i poprzysiągł zemstę. Przez 16 lat dowodził należącą do największych grupą cangaceiros, zdradzony zginął w zasadzce w 1938 r. wraz z dziewczyną i dziewięcioma najbliższymi kompanami. Ich odcięte głowy pokazywano publicznie, później trafiły na wystawę do muzeum. Pochowano je dopiero w 1969 r. Lampião to jego przezwisko – oznacza lampę oliwną, bo według kamratów potrafił strzelać tak szybko, że wyglądało, jakby trzymał w ręku lampę. W takich realiach Danilo Beyruth osadza akcję swojego komiksu zatytułowanego Banda dwóch. Kiedy ciężko ranny Czort traci przytomność, nawiedzają go duchy towarzyszy, które nie mogą zaznać spokoju. Z bandy przeżyli tylko on i Czacha. Razem ruszą wypełnić ostatnią wolę zabitych w zasadzce kompanów, których odcięte głowy wojsko przewozi w specjalnych skrzynkach…

Czytaj dalej