Aaaa… Od nich się zaczyna. Są pierwszą żywą istotą, o której słyszymy jako niemowlęta. Ulubione zwierzęta niań, bohaterowie kołysanek jak świat długi i szeroki. Z dziecięcej wyobraźni bezszelestnie przemykają do rzeczywistości.
„Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego” – tłumaczył Ernest Hemingway, który mieszkał z 40 przedstawicielami tego gatunku. Ludzie uważają, że koty mają nie jedno życie, ale siedem albo dziewięć, nam za to potrafią zapewnić wieczność. „Zbawiony zostanę tylko dzięki miłości do kocurów” – pisał Bohumil Hrabal. Zanim jednak nastąpi nieunikniony koniec, nadejdą zapewne długie jesienne wieczory. Może zechcą je Państwo spędzić w towarzystwie 13 kotów wybranych kocią łapą na chybił trafił. Swobodnie, niemal niezauważenie poruszają się one między światem dzikiej fantazji a udomowioną rzeczywistością. Bo przecież z kotami nigdy nie wiadomo.
Karaneko
ilustracja: Marek Raczkowski
Śliczny chiński kotek, którym już w średniowieczu zachwycali się japońscy arystokraci. Trzeba przyznać, że manekineko, koty machające dziś ludziom na szczęście jedną łapką w niemal każdej azjatyckiej restauracji, mają w japońskiej kulturze wielu przodków: poważnych i żartobliwych. Przechadzają się oni po japońskich drzeworytach i malunkach w kimonach, grają w piłkę, pracują i tańczą, siedzą u stóp pięknych kobiet albo uwodzą mężczyzn.
Być może pod wpływem kociej miłości Tsunayoshi, piąty siog