Mela Muter
i
Mela Mutermilch, fotografia opublikowana w magazynie „Feminal” 25 czerwca 1911 r., domena publiczna
Opowieści

Mela Muter

Libera wybiera, czyli subiektywny poczet polskich artystów
Zbigniew Libera
Czyta się 10 minut

Słyszeliście o Meli Muter? Przed Wami historia polsko-­żydowskiej malarki tworzącej w czasach historycznie trudnych. Studiowała sztukę w akademiach i pod czujnym okiem autorytetów, romansowała ze Staffem i Rilkem, a umierała­ ­w osamotnieniu.

Maria Melania Klingsland, znana później w świecie sztuki jako Mela Muter, urodziła się 26 kwietnia 1876 r. w warszawskiej kamienicy przy ulicy Leszno 28, mieszkania 12. Była drugim spośród pięciorga dzieci Fabiana Klingslanda i Zuzanny z domu Feigenblatt. Rodzice Melanii należeli do grupy bardziej zamożnych Żydów, na co wskazuje chociażby lokalizacja ich domu po południowej stronie ulicy Leszno, nazywanej wówczas „Alejami Ujazdowskimi dzielnicy żydowskiej”. Urodzony w roku 1838 Fabian Klings­land był właścicielem domu handlowo-spedycyjnego położonego w samym centrum miasta przy ulicy Marszałkowskiej 129. Młodsza od niego o dziewięć lat matka Meli pochodziła ze sławnego rabinacko-kapłańskiego rodu Muszkatów. Klingslandowie mówili w domu po polsku, wspierali też polskie zrywy niepodległościowe. Fabian starał się być mecenasem młodych literatów, w jego domu bywali m.in. Władysław Reymont i Jan Kasprowicz. Pojawiał się również Leopold Staff, który w późniejszych latach odegrał ważną rolę w życiu Meli.

Dzieci Klingslandów, poza odbieraniem konwencjonalnej edukacji, były wychowywane przez niemieckie i francuskie guwernantki. Melania, z racji słabszej kondycji fizycznej, miała dodatkowo piastunkę, która na dobranoc szeptała jej do ucha modlitwy po polsku. Córka Fabiana i Zuzanny wyróżniała się urodą oraz wykazywała nadzwyczajną wrażliwość i uzdolnienia artystyczne. W 1892 r. uzyskała świadectwo maturalne i zaczęła pobierać prywatne lekcje rysunku, a także gry na fortepianie u wybitnego pedagoga, profesora Jana Kleczyńskiego.

W roku 1899 Melania wyszła za mąż za dwa lata starszego od niej Michała Mutermilcha. Jego pasją od lat młodzieńczych była literatura. Próbował sił jako nowelista, dramatopisarz, tłumacz i korespondent prasowy. Kiedy związał się z Melą, zaczął pisać również recenzje z wystaw artystycznych. Podobnie jak wielu wykształconych Żydów był w owych czasach działaczem socjalistycznym. Popierał emancypację kobiet. Dzięki temu jeszcze tego samego roku Mela zapisała się do Szkoły Rysunku i Malarstwa dla Kobiet. Miejsce to, założone w 1892 r. przez malarza, śpiewaka i kompozytora Miłosza Kotarbińskiego, poza kursami dla pań Adriana Baranieckiego i szkołą Toli Certowiczówny w Krakowie, jako jedyne w Polsce umożliwiało kobietom studiowanie sztuki. Warszawska Szkoła Sztuk Pięknych nakazem władz carskich pozostawała zamknięta do roku 1904, krakowska Akademia Sztuk Pięknych zaczęła zaś oficjalnie przyjmować kobiety dopiero po 14 grudnia 1918 r.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Świat w miniaturze

W roku 1900 na świat przyszedł Andrzej, pierwszy i jedyny syn Melanii i Michała. Rok później młoda rodzina Mutermilchów przeniosła się do Paryża. Przyciągnęła ich możliwość nauki w lepszych szkołach artystycznych oraz perspektywa ciekawego życia. Całe przedsięwzięcie sfinansował, aprobujący całym sercem artystyczny rozwój córki, Fabian Klingsland. Ówczesny Paryż dla tysięcy młodych ambitnych i wrażliwych ludzi z całego świata był „wszechświatem w miniaturze” – jak nazwał go Zygmunt, młodszy brat Meli, który później sam dołączył do Mutermilchów. Warto wiedzieć, że w latach 1890–1918 – jak podaje Karolina Prewęcka, autorka jedynej jak dotąd biografii Meli Muter – przez całą Francję przewinęło się około 700 polskich artystów, w tym około 200 kobiet. Ta liczba nie powinna dziwić, w ojczyźnie nie czekało na nie nic ciekawszego niż rodzenie dzieci i usługiwanie mężczyznom.

W Paryżu Mela zaczęła chodzić do prywatnej szkoły artystycznej pod nazwą Académie Colarossi, przy 10 rue de la Grande-Chaumière. Była to szkoła z tradycjami, uczęszczali do niej m.in. słynna Camille Claudel, związana z rzeźbiarzem Augustem Rodinem, a także znani Polacy – Stanisław Wyspiański czy Józef Mehoffer. W gronie studiujących byli również Eugeniusz Zak i Wacław Żaboklicki. Nieco wcześniej uczył się tam Bolesław Nawrocki, syn właściciela cegielni w Pabianicach, który w roku 1903 pierwszy namalował niewielki portret Meli. Znacznie później, w roku 1965, Mela zrewanżowała się, malując portret jego syna, była to zresztą jej ostatnia ukończona praca.

Mela Mutermilch wynajmowała pracownię przy 65 Boulevard Arago w dzielnicy Montparnasse. Tuż obok, pod numerem 49, miała swoje atelier Olga Boznańska. Znana artystka uczyła przez pewien czas w Académie de la Grande Chaumière. To tam chętnie zaglądała Mela ze względu na prowadzone lekcje „rysunku w pięć minut”, czyli tyle, ile modelki trwały w jednej pozie. Dla młodej malarki, która nie chciała zaniedbywać obowiązków rodzicielskich, była to wręcz wymarzona forma nauki rysunku. Nic jednak nie może się równać z bezpośrednim kontaktem z artystą tworzącym w duchu współczesności. Takiego właśnie mistrza Mela znalazła w osobie Władysława Ślewińskiego, którego spotkała podczas wakacji w 1901 r. w okolicach Pont-Aven w Bretanii. Odtąd wielokrotnie wracała do tego regionu, a jego krajobraz oraz tamtejsi ludzie stali się częstymi tematami jej obrazów z pierwszego dziesięciolecia XX w.

Mela Muter, „Bez tytułu” (Kobieta w Bretanii)
Mela Muter, „Bez tytułu” (Kobieta w Bretanii)

Wystawy, romanse…

Jako 26-letnia malarka zaczęła wystawiać swoje prace i robiła to z wielkim rozmachem. W Paryżu wzięła udział w Salonie Niezależnych, Salonie Jesiennym oraz Salon des Tuileries. Ponadto jej obrazy można było zobaczyć na wystawach w Krakowie i we Lwowie. W Warszawie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych zorganizowało jej pierwszą wystawę indywidualną w nowym budynku przy placu Małachowskiego. Pokazano tam 20 obrazów. W późniejszych latach jeszcze dwukrotnie miała swoje indywidualne prezentacje.

Jesienią 1902 r. do Paryża przybył Leopold Staff, który – jak pamiętamy – bywał w domu ojca Meli, kiedy ona sama była jeszcze podlotkiem. Mela i Leopold odnaleźli się gdzieś w wielkim paryskim tyglu towarzyskim i znienacka zapałali wzajemną miłością. Mimo że ich romans nie dawał szans na wspólne życie, ona – matka i żona, on – niebieski ptak, przetrwał aż do zimy 1907 r. Zerwanie nastąpiło prawdopodobnie wtedy, gdy mąż Meli odnalazł kochanków podczas schadzki w Zakopanem. Wówczas postawił jej ultimatum: albo on, albo Staff. Na decyzję dał żonie pół roku. Ostatecznie, po pewnym czasie spędzonym samotnie we Florencji, Mela postanowiła wrócić do męża, ale ich małżeństwo praktycznie legło w gruzach. Chcąc pokazać to rozdzielenie, zaczęła w 1916 r. podpisywać swoje obrazy „Mela Muter”. Formalny rozwód otrzymali dopiero cztery lata później. Po znajomości ze Staffem pozostał Portret poety namalowany przez Melę w 1903 r. W tle artystka umieściła słynną maskę pośmiertną „topielicy z Sekwany”, która – jak twierdzą niektórzy – przypomina rysy samej autorki.

Tymczasem w roku 1904 w Paryżu pojawił się „drugi Leopold”, który już wkrótce został najbliższym towarzyszem Meli, a zarazem przyjacielem domu Mutermilchów. Chodzi o Leo­polda Gottlieba, brata Maurycego, sławnego i młodo zmarłego malarza. Leopold, zanim przyjechał do Paryża, podobnie jak brat studiował najpierw w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, a następnie w Akademii Sztuki w Monachium. Gottlieb tak bardzo zbliżył się do Meli, że niekiedy malowali nawet obrazy wspólnie. Do dzisiaj znawcom trudno je odróżnić pomimo jednego podpisu. Za przykład niech posłuży ich obraz z około 1910 r. zatytułowany Pieta. Leopold pozostawał blisko Meli aż do pierwszej wojny światowej. Kiedy wybuchła, przebywał w Krakowie, skąd uciekł, aby przyłączyć się do Legionów Józefa Piłsudskiego. Ale jeszcze przedtem, w czerwcu 1914 r. w Paryżu, stoczył pojedynek z innym przyjacielem Meli – malarzem Mojżeszem Kislingiem, zwanym księciem Montparnasse’u. Zgodnie z krążącą plotką miał bronić jej dobrego imienia. W rzeczywistości chodziło prawdopodobnie o różnice zdań na tle politycznym. Tak czy inaczej, wydarzenie to zostało uwiecznione na taśmie filmowej, dzięki czemu na własne oczy możemy zobaczyć choćby fragment ówczesnego świata i jego zwyczajów.

Ona i Girona

Przełomowym wydarzeniem, według opinii samej Meli, była jej wystawa w Galerii Dalmau w Barcelonie w czerwcu 1911 r. Właściciel galerii Josep Dalmau y Rafel był znanym w Katalonii propagatorem nowych kierunków artystycznych. Pierwszy na świecie zorganizował wystawę obrazów kubistycznych. Wystawiali u niego m.in. Picasso, Miró, Dalí, Matisse czy Duchamp. Mela Mutermilch zaprezentowała 33 obrazy, które wprawiły tamtejszą widownię w zachwyt. Na fali sukcesu rok później Dalmau otworzył wystawę 15 polskich artystów wybranych przez Melę. Znalazło się tam w sumie 136 prac, m.in. obrazy Leopolda Gottlieba, Olgi Boznańskiej, Romana Kramsztyka, Tadeusza Makowskiego, Józefa Pankiewicza czy Eugeniusza Zaka, którego rysunek pojawił się na okładce katalogu wystawy. Wstęp do owego katalogu napisał Michał Mutermilch, który podczas konferencji towarzyszącej wystawie w barcelońskim Muzeum Sztuki Dekoracyjnej i Reprodukcji wygłosił także przemówienie na temat wpływu sytuacji politycznej na życie artystyczne i literackie w Polsce.

Od początku kwietnia do czerwca 1914 r. Mela znów przebywała w Katalonii, tym razem w Gironie, położonej u podnóża Gór Katalońskich. Pracowała tam nad serią nowych prac. Powstało wówczas 17 obrazów, w tym siedem akwarel, które uzupełnione o trzy dzieła wypożyczone z Galerii Dalmau w Barcelonie wystawiono w miejscowej galerii Stowarzyszenia Athenea. Wystawa odbyła się pod koniec maja tego samego roku. Twórczość Meli głęboko zapadła w pamięć miłośnikom sztuki w Gironie – tak głęboko, że na przełomie lat 2018 i 2019 zorganizowano w miejscowym Museu d’Art jej wystawę pośmiertną.

Splendor i kryzys

Lata przypadające na okres pierwszej wojny światowej Mela spędziła wraz z synem Andrzejem częściowo w Bretanii, a częściowo w neutralnej Szwajcarii. Jej mąż Michał wstąpił ochotniczo do armii francuskiej. W tym czasie prawie zupełnie przestała malować portrety i skupiła się na martwych naturach. Wyjątek stanowił portret niejakiego Różyckiego zatytułowany Niewidomy żołnierz. Pod koniec wojny, w roku 1917 Mela poznała 15 lat młodszego od niej Raymonda Lefebvre’a, który był czołową postacią ówczesnego francuskiego ruchu socjalistycznego, współtwórcą grupy lewicowych intelektualistów Clarté, a także znanego pisma „L’Humanité”. Wkrótce Raymond stał się kolejną wielką miłością Meli. Wiązała z nim daleko idące plany. Ze względu na niego dołożyła starań, aby uzyskać formalny rozwód z Mutermilchem. W lipcu 1920 r. Lefebvre wraz z jeszcze dwoma innymi francuskimi towarzyszami przedostali się bez paszportów do Rosji, aby wziąć udział w II Kongresie Kominternu w Piotrogrodzie. I kiedy wydawało się, że już nic nie stoi na przeszkodzie jego wspólnemu życiu z Melą, on i czterej inni mężczyźni utopili się w Morzu Barentsa podczas próby wydostania się z Rosji. Bliższe okoliczności tej śmierci do dziś pozostają nieznane.

Mela Muter, „Dwoje dzieci”, 1912 r.
Mela Muter, „Dwoje dzieci”, 1912 r.

Pierwsza połowa lat 20. przyniosła Meli wiele cierpień: w grudniu 1922 r. zmarł jej ojciec, a w nocy z 10 na 11 grudnia 1924 r. odszedł w wieku 24 lat jej syn Andrzej. Podobno utopił się podczas kąpieli w wannie. W międzyczasie w roku 1923 Mela, podobnie jak wielu jej przyjaciół artystów pochodzenia żydowskiego, przyjęła chrzest w wierze katolickiej. Prawdziwe pocieszenie nadeszło jednak wiosną 1925 r. w postaci nowego zauroczenia miłosnego. Obiektem jej westchnień był poeta Rainer Maria Rilke. Poznali się podczas podwieczorku u śpiewaczki Marie Dubas, znanej z występów rewiowych w Casino de Paris. Mela i Rainer nawiązali romans, który przebiegał przede wszystkim korespondencyjnie i przetrwał aż do śmierci poety w grudniu 1926 r.

W latach 20. XX w. Mela Muter osiągnęła szczyt swojej kariery artystycznej. Należała do grona najbardziej podziwianych i stabilnych finansowo twórców Paryża. Jej specjalnością były portrety. Pozowali dla niej głównie sławni i zamożni, m.in. kompozytorzy – Albert Roussel, Edgar Varèse, Arthur Honegger i Maurycy Ravel, pisarze – Romain Rolland, Anatol France, Paul Valéry, Henryk Sienkiewicz i Stefan Żeromski. Tancerz Serge Lifar, ambasador Chin Hoo-Wei-Teh, prezydent Węgier Mihály Károlyi oraz siostrzeniec wielkiego Rabindranatha Tagorego również zostali uwiecznieni na obrazach Meli.

W roku 1927 Muter przyjęła obywatelstwo francuskie, co pozwoliło jej zostać członkinią Société Nationale des Beaux-Arts. Rok później wprowadziła się do własnej willi przy 114 rue de Vaugirard bis w dzielnicy Montparnasse, zaprojektowanej dla niej przez znanego architekta Auguste’a Perreta.

W latach 30. wielki kryzys zahamował impet awangardowych ruchów artystycznych początku XX stulecia. W całej Europie pojawiły się nowe reakcyjne ugrupowania polityczne. Skończył się wielki popyt na sztukę. Twórczość Meli Muter nie była już tak popularna jak w poprzedniej dekadzie. Jednak jeszcze w roku 1933 wystawiała w pawilonie polskim w ramach XVIII Biennale w Wenecji. W roku 1937, podczas paryskiej wystawy światowej otrzymała zaś złoty medal za portret siostrzeńca Rabindranatha Tagorego. Nie pomogło to jednak utrzymać willi przy rue de Vaugirard. Mela zmuszona była ją wynająć, aby uporać się z długami, które zaciągnęła na jej budowę. Na dodatek w ostatnim roku nieszczęsnego dziesięciolecia wybuchła druga wojna światowa.

W czerwcu 1940 r. Paryż znalazł się w rękach hitlerowców. Francję podzielono na część okupowaną oraz państwo Vichy na południu kraju. Mela, podobnie jak wielu mieszkańców Paryża pochodzenia żydowskiego, udała się szukać schronienia na południe. Utrzymując się z lekcji malarstwa i historii sztuki w College Saint-Marie w Awinionie, przetrwała do wyzwolenia w 1945 r. W międzyczasie do jej paryskiej willi wprowadził się malarz Jean Dubuffet. Pomimo intensywnych starań z udziałem prawników Mela Muter miała już nigdy nie odzyskać swojego domu.

Po powrocie do Paryża wynajmowała coraz tańsze i w związku z tym coraz gorsze mieszkania, mimo że Dubuffet regularnie płacił czynsz za jej dom. Gdy w 1958 r. odnalazł ją Bolesław Nawrocki junior, mieszkała w ciemnym lokum w bramie domu przy 40 rue Pascal, które było zalewane podczas większych opadów. W latach 60. przeżyła jeszcze mały renesans swojej twórczości. Pomiędzy rokiem 1966 a 1967 miała indywidualne wystawy w prywatnych galeriach w Paryżu, Kolonii, Oslo, San Francisco i Nowym Jorku. Nigdy już nie odwiedziła Polski, choć czyniono ku temu pewne starania.

Zmarła w osamotnieniu 16 maja 1967 r. w wieku 91 lat.

Czytaj również:

Artystka o wielu twarzach
i
Nadia Léger, „Autoportret”, 1941 r.; zdjęcie: dzięki uprzejmości Comité Léger
Opowieści

Artystka o wielu twarzach

Libera wybiera, czyli subiektywny poczet polskich artystów
Zbigniew Libera

Czy słyszeliście o Wandzie Chodasiewicz albo Nadii Léger? A może o pani Grabowskiej, Bauquier lub Petrovej? Wszystkie te nazwiska nosiła jedna malarka, którą dziś mało kto pamięta.

Bohaterkę dzisiejszego felietonu przez całe życie prześladował problem tożsamości. Była Polką, Rosjanką, obywatelką Francji i wreszcie Białorusinką. Trzykrotnie wychodziła za mąż i używała co najmniej pięciu różnych nazwisk. Zmieniała także imiona – była Wandą, Nadzieją, a w końcu Nadią. Jako artystka uprawiała zupełnie różne, czasami przeciwstawne sobie style malarstwa. Mimo to odegrała istotną rolę w historii polskiej sztuki.

Czytaj dalej