Świat stoi u progu katastrofy ekologicznej, a wszechobecny konsumpcjonizm wydaje się nową formą totalitaryzmu. Czy w tej sytuacji działania pojedynczych osób mają znaczenie? Czy można myśleć o przyszłości z nadzieją? Z poetą Forrestem Ganderem rozmawia Julia Fiedorczuk.
Julia Fiedorczuk: Czy nie czujesz się czasami przytłoczony informacjami na temat katastrof? Pożary w Amazonii zeszłego lata i w Australii na początku tego roku… Pamiętam, że kiedy byłam mała, a w telewizji pokazywali jakieś straszne rzeczy, zasłaniałam oczy dłońmi i patrzyłam na ekran przez palce. W ten sposób mogłam widzieć i zarazem nie widzieć. Coraz częściej tak się właśnie czuję, kiedy oglądam wiadomości. Zanotowałam sobie jednak kilka zdań, np. nagłówek z „Guardiana”: „Alarm dla edenu. Za późno na ewakuację. Szukajcie schronienia przed nadciągającym ogniem”. Te słowa przez wiele tygodni nie dawały mi spokoju.