Nauka, magia i technika, czyli pochwała analogowej fotografii.
To ironia losu, że tak bezemocjonalnie myślimy dziś o fotografii, która przecież kiedyś miała zamykać dusze ludzi w znieruchomiałych obrazach. Tak mocno ufamy nauce stojącej za każdym zdjęciem – a może po prostu już tyle czasu upłynęło od schwytania pierwszej twarzy w kadrze zdjęcia – że mniej troszczymy się o naciśnięcie spustu migawki niż o przekręcenie włącznika na zmywarce do naczyń. Chyba nawet nabożniejszą czcią obdarzamy mokry tumult w trzewiach owej zmywarki niż to, co wstrzyknięte do wnętrza aparatu fotony robią na jego cyfrowej matrycy.
Fotograficzność