Nauka niegrzeczności
Przemyślenia

Nauka niegrzeczności

Sylwia Stano
Czyta się 4 minuty

Czy winę ponosił wiatr z księżyca, czy same dziewczynki, które postanowiły, że będą po prostu niegrzeczne? A może maczała w tym palce mądra Pani Wiedźma?

Dora i jej o dwa lata młodsza siostra Flora podejmują na początku opowieści brzemienną w skutkach decyzję – przyjemną, samodzielną i wcale nie taką łatwą. Niegrzeczności bowiem też trzeba się nauczyć. Zresztą, co to w ogóle znaczy, być grzeczną lub nie?

„Co jest więc dobre, a co niedobre? Kiedy jesteśmy grzeczne, a kiedy niegrzeczne? Naprawdę nie wiem. I nie wiem, czy ktoś wie” – zastanawia się Dora. Ma rację. Owszem, grzeczne dzieci nigdy nie opuściłyby domu bez pozwolenia mamy, nie zamieniłyby się w kangury, nie wtrącałyby się w wymiar sprawiedliwości i nie szmuglowałyby samych siebie do obcego kraju w skrzyni pełnej mebli. Ale czy na pewno? Jeśli siostrom uda się zmienić niesprawiedliwy wyrok sędziego lub uwolnić tatusia, jeśli spełnią dobry uczynek, nikt ich nie potępi. Gdzie więc leży granica? Czy rzeczywiście tam, gdzie nie złości się mamy?

Wiatr z księżyca jest książką trochę śmieszną, a trochę straszną. Linklater nie banalizuje zła. Znacznie groźniejsze od Boru Ciemnoboru, w którym mieszka Pani Wiedźma, jest miasteczko Harmider pełne złośliwych dzieci, kłujących innych szpilkami, czy dorosłych, którzy urządzają nagonkę na dziką pumę. Jest to świat, w którym tata wyjeżdża na wojnę i trafia do lochu w niebezpiecznym kraju – Bombardii.

Zatrzymajmy się na chwilę. Dorośli w książce Wiatr z księżyca nie radzą sobie najlepiej. Są małostkowi, zdenerwowani i mają problem ze zmianą decyzji, nawet tych, które podjęli na podstawie fałszywych przesłanek. Dzieci szukają więc rozwiązań na własną rękę. Zamieszkują w lesie, gdzie ich nauczycielami są dzikie zwierzęta – puma i sokół. Uczą się od nich znacznie więcej niż od przemądrzałej nauczycielki. Dowiadują się, jak naprawdę widzieć i dostrzegać rozmaite rzeczy.

W innej części książki, gdy starsza siostra idzie po poradę do wiedźmy, dostaje takie życiowe wskazówki:

„Wytężaj w przód wzrok,
Lecz czasem spójrz w bok
I zawsze patrz dalej, niż widzisz!
[…]
Od młodych swych lat
Goń prawdę, co świat
Skrył dalej i dalej,
I jeszcze wciąż dalej, niż widzisz!”

Co prawda dziewczynki nie lubiły dobrych rad, bo dobre rady okazywały się wcale nie tak dobre, jak się z początku wydawało. „Dobra rada nigdy ci nie powie, co masz robić, a tylko zmusza do myślenia i do zastanawiania się. A to jest okropnie nudne” – powtarzały. Za każdym razem jednak próbowały zrozumieć. Można oczywiście nie zgadzać się z logiką przebojowych sióstr. (Jakie sukienki zabrać ze sobą na wyprawę do Bombardii? Oczywiście takie, które mają najmniej guzików, bo to tylko kłopot, kiedy guziki odpadają). Jednak Dora i Flora zawsze mają powód. Zawsze robią psikusy komuś, kto w ich przekonaniu był niesprawiedliwy lub zrobił im krzywdę.

Widoczny u Linklatera nurt antypedagogiczny sprzeciwia się intencjonalnemu wychowywaniu dziecka. Koncepcja ta, zapoczątkowana przez Ekkeharda von Braunmuhla, a kontynuowana przez Hubertusa von Schoenebecka, nie neguje pedagogiki jako takiej, ale proponuje inny sposób wychowania dziecka. Odrzuca postawę: „ja wiem lepiej niż ty, co jest dla ciebie dobre”. W nurcie antypedagogicznym dorosły ma zaufanie do dziecka. Uważa, że dziecko jest mądre „samo w sobie” i traktuje je poważnie.

Z tej perspektywy nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy Dora i Flora są grzeczne, czy nie. Chodzą własnymi drogami, za nic mając ład, porządek i konwenanse. Anglosaska literatura jest pełna opowieści o takich outlaws. Czytelnicy duzi i mali lubią te historie, bo przecież każdy z nas w sekrecie marzy, żeby być kimś takim. Żeby postawić na swoim, zamiast, jak to często robimy w prawdziwym życiu, potulnie dostosowywać się do reguł.

Książki antypedagogiczne, jak Wiatr z księżyca, uczą myślenia nieszablonowego. Zachęcają dziecko do posiadania własnego zdania na każdy temat. Książka, która ukazała się w Anglii w 1944 r., pokazuje bohaterki, których nie da się jednoznacznie zaklasyfikować. Dora i Flora same podejmują kluczowe decyzje, ponoszą jednak często bolesne konsekwencje swojego zachowania. O wiele sroższe niż złośliwe kłucie szpilkami za niepohamowane łakomstwo.

Czy przyjemnie jest być dorosłym? Wyobrażenie sióstr o tym stanie jest dosyć mgliste. Flora zastanawia się, czy jak dorośnie, to też będzie musiała dotrzymywać obietnic. Dora uważa, że tak. „– A ja myślałam, że życie wtedy będzie o tyle łatwiejsze!” – odpowiada Flora. I na to znajdzie się jednak rozwiązanie. „Jak będziemy bardzo stare, staniemy się ostrożniejsze i nie będziemy nikomu niczego obiecywały – rzekła Dora. – Unikniemy przez to wielu kłopotów”. Na szczęście Linklater też nie składa obietnic bez pokrycia, tylko po prostu pisze ciekawą powieść.

Wiatr z księżyca został zilustrowany przez Zbigniewa Lengrena i choćby dlatego chce się wciąż przewracać strony. Może na następnej kartce czeka na nas nowy rysunek? Na przykład bury niedźwiedź, który leży na boku i nonszalancko czyta gazetę?

Jak uczył inny mistrz absurdu – Roald Dahl: „Książka, która podoba się dorosłym, nie jest dobra dla dzieci”. Dzieci doceniają powieści podszyte surrealizmem i lekko, a nawet bardzo, niepoprawne. Po ponad 60 latach wraca do nas książka, która bawi na wielu poziomach – obrazem, tekstem, konceptem – jest więc jak najbardziej wskazana również dla dzieci, które już zdążyły dorosnąć.

 

Czytaj również:

Jak uczyć dzieci o problemach globalnych
Edukacja

Jak uczyć dzieci o problemach globalnych

Magdalena Orlińska

Dlaczego w wielu miejscach na świecie dzieci nie chodzą do szkoły? Czemu niektórzy ludzie są biedni? Czy może nam kiedyś zabraknąć wody do picia? Dzieci zadają ważne pytania dotyczące podstawowych potrzeb i jakości życia w różnych miejscach na Ziemi. Na polskim rynku jest coraz więcej książek, które w przystępny sposób poruszają te problemy.

Brak dostępu do wody i pożywienia, wojny, ubóstwo, zanieczyszczenie środowiska, katastrofa klimatyczna, łamanie praw człowieka i praw dziecka, dyskryminacja czy nierówności społeczne to zagadnienia, które niełatwo dzieciom wytłumaczyć. Odpowiedzią może być edukacja globalna. Podstawą jest tutaj wychowywanie w duchu takich wartości, jak równość, wolność, sprawiedliwość, pokojowość, solidarność i godność osobowa każdego człowieka. To model kształcenia obywatelskiego, w którym zachodzące w świecie procesy wyjaśnia się w perspektywie globalnej. Bazując na dziecięcej ciekawości i potrzebie rozumienia świata, od najmłodszych lat możemy uczyć dzieci krytycznego myślenia, zachęcać, by szukały związków między odległymi zjawiskami, a także pokazywać, jak odróżnić rzetelną informację od stereotypu.

Czytaj dalej