Śpiewnik domowy Łona i Webber
Tak dobrze przy ich muzyce nie bawiłem się od czasu Cztery i pół. Nowa płyta tego duetu, Śpiewnik domowy, to forma krótka, lecz olimpijska. Zwłaszcza od strony muzycznej, bo Webber, wypuszczając się coraz dalej poza hip-hopowe rejony, przechodzi tu samego siebie. Z kolei No akomodejszon (z „Lagos” robiącym za „legos”) to jedna z najlepszych piosenek w historii szczecinian.
Rejoice Tony Allen & Hugh Masekela
À propos Lagos, na płycie dwóch gigantów muzyki afrykańskiej znalazł się piękny hołd dla legendarnego nigeryjskiego twórcy – Feli Kutiego. Niestety, zarejestrowanego przed dekadą Rejoice słucha się dziś jako jednego wielkiego pożegnania. Bo po śmierci Masekeli i Allena nie tylko Lagos, ale także Johannesburg, Paryż i cały muzyczny świat nie będą już takie same. Wspaniały trębacz i ojciec afrobeatu żegnają się z nim w piękny sposób.
Artificial Stupidity Emil Miszk & The Sonic Syndicate
Oktet Emila Miszka łączy w sobie wiele najlepszych cech polskiej młodej sceny jazzowej: sympatię do dużych składów, „po-Masecką” kompozytorską zawadiackość, krytyczny stosunek do nowych mediów i punkowy idealizm. Przy czym Artificial Stupidity nie odżegnuje się od liryzmu i unika gatunkowych crossoverów, więc powinno przypaść do gustu także zwolennikom tradycji.
Heaven to a Tortured Mind Yves Tumor
Każdy może usłyszeć na tej płycie coś innego. Heaven to a Tortured Mind to zarówno hard rock rodem z lat 70., funkowe rytmy i Prince’owska sensualność, ale też dużo pokręconego popu w stylu Ariela Pinka. To również wyśmienita – przypominająca 20 Jazz Funk Greats Throbbing Gristle – próba zmierzenia się z kategorią przeboju przez twórcę o awangardowym zapleczu. I wreszcie, mocny kandydat do płyty roku.
Romantic Psycho Quebonafide
Kiedy się przez ten album prześlizgnąć, łatwo go zjechać. Bo gość marudzi, że ciąży mu sława, kiedy wokół epidemia. Co gorsza, robi to głosem zmęczonym jak oblicze ministra Szumowskiego. A przecież w tych opowieściach o nieznośnej melancholii i miłości własnej jest sporo dystansu, humoru i błyskotliwości. Tylko numer z Sentino mógł nam już Quebo podarować – i bez niego niełatwy to rok.
docusoap Coals
Ten zakorzeniony w dream popie zestaw nieśpiesznych, trzymających na wodzy emocje i dopracowanych w szczególe piosenek to chyba ostatni sensowny powód, by jednak nie odchodzić od węgla.
Ring The Alarm 1988
Współtwórca Synów i producent ceniony zarówno na scenie niezależnej, jak i w hip-hopowych kręgach wydał swój najbardziej taneczny, a zarazem chyba najbardziej niepokojący materiał. Tytuł Ring The Alarm stanowi hołd dla wokalisty reggae Tenora Sawa, ale w muzyce 1988 więcej wpływu dubu, mrocznego post dubstepu, a nawet jungle przefiltrowanych, rzecz jasna, przez synowski filtr.
Mestarin Kynsi Oranssi Pazuzu
To już piąty album, na którym Finowie mieszają w tyglu blackmetalowy wrzask, psychodelię, krautrockowe rytmy i jeszcze kilka podejrzanych składników. Momentami wychodzi im to rewelacyjnie, innym razem mam wrażenie, że nawet tak dziwna formuła z czasem się wyczerpuje. Tak długo, jak tych pierwszych elementów jest więcej, nie mówię Finom „fin!”.
It Is What It Is Thundercat
Fani fusion mogą tu zgłosić zdanie odrębne, ale mnie nowy Thundercat po prostu zmęczył. Fakt, Bruner jest wyjątkowo zdolnym instrumentalistą i świetnym kompozytorem, ale na It Is What It Is wszystkiego jest po prostu za dużo. To płyta intensywna, gęsto wypełniona ścieżkami i produkcyjnie rozpasana. A przecież nie ma tu choćby połowy przeboju rangi Them Changes czy Heartbreaks + Setbacks.
Blues Pejzaż
Na swoim nowym albumie Bartosz Kruczyński umiejscawia fragmenty polskich nagrań z lat 90. w bardziej tanecznym kontekście. Z jednej strony Reni Jusis, Agnieszka Maciąg i Robert Gawliński, z drugiej – elegancki house lub bardziej toporny eurodance. Doceniam próbę, ale myślę, że nie bez powodu PRO8L3M swoją płytę o czasach transformacji obudował samplami z wcześniejszych dekad.