Dlaczego nie lubi się osób, które robią sztukę współczesną?” – myślałem, oglądając Velvet Buzzsaw, horror o środowisku artystycznym. W tym filmie mściwe dzieła mordują, patroszą i dekapitują ludzi sztuki. Leje się krew kuratorek i aspirujących artystów, opiniotwórczych krytyków, wpływowych galerzystek, a nawet ich ambitnych asystentek. Litujemy się? Nie, dla mieszkańców światka sztuki nie ma litości. Widz przygląda się rzezi tego pretensjonalnego towarzystwa ze złośliwą satysfakcją. Nawet ja sam, choć jako krytyk i kurator nadawałbym się świetnie na jedną z ofiar, złapałem się na tym, że nie płaczę po fikcyjnych wprawdzie, ale jednak koleżankach i kolegach po fachu.
Na Velvet Buzzsaw zwróciła mi uwagę Agata Pyzik, intelektualistka, pisarka i publicystka, osoba wyjątkowo przenikliwa. Przestraszyć się – o wiele bardziej śmiertelnie – można na innych horrorach, ale światka sztuki gdzie indziej się nie obejrzy. Filmy na ten temat to białe kruki. Swoją drogą zastanawiające, ba!, znamienne, że kiedy jeden z tych kruków przylatuje na ekrany, to tylko po to, by krążyć nad pobojowiskiem zasłanym trupami ludzi sztuki, ubitymi przez złośliwych scenarzystów.