W sercu Kongo
Przemyślenia

W sercu Kongo

Łukasz Chmielewski
Czyta się 2 minuty

W maju 1890 r. Józef Korzeniowski wyrusza z Europy do Afryki, żeby zostać kapitanem statku handlowego pływającego w górę rzeki Kongo. Doświadczenia z tej wyprawy zaowocują dziewięć lat później wydaniem przez niego pod pseudonimem Joseph Conrad powieści Heart of Darkness, która wejdzie do kanonu literatury anglojęzycznej. Dla znających nawet dość pobieżnie biografię i twórczość tego pisarza przebieg i skutki tej ekspedycji są dość oczywiste. Jednak komiks Kongo. Józefa Konrada Teodora Korzeniowskiego podróż przez ciemności, który jest niemalże jej dokumentalnym zapisem, czyta się z przejęciem. Czerpiąc garściami z materiałów źródłowych, scenarzysta Christian Perrissin tworzy awanturniczo-inicjacyjną opowieść, uniwersalną metaforę walki dobra ze złem.

Komiks próbuje wyjaśnić, dlaczego Korzeniowski pojechał do Konga. Że, po części, była to realizacja chłopięcych marzeń o wyprawach w miejsca oznaczone na mapie jako terra incognita. Że za tą podróżą stoi pragnienie zaspokajania zawodowych ambicji. I wreszcie – co nie bez znaczenia – że Conrad miał także poczucie misji. Choć sam bohater wydaje się od początku sceptyczny wobec haseł o niesieniu europejskiej cywilizacji na Czarny Ląd, to jednak mimowolnie poddaje się tej atmosferze. Ostatecznie łatwiej uwierzyć w zasadność własnego posłannictwa, niż przyznać, że jest się trybikiem okrutnej machiny przemocy i wyzysku. Kolejne etapy jego podróży rozwiewają jednak złudzenia. Nie sposób nie dostrzec magazynów z kością słoniową ani zakutych w łańcuchy, traktowanych jak zwierzęta autochtonów. W końcu wyprawa okazuje się zawodowym fiaskiem: Korzeniowski, znienawidzony przez pozostałych oficerów, nie awansuje na pierwszego kapitana.

Osią świetnie poprowadzonej fabuły jest wiernie odtworzona wyprawa Korzeniowskiego w głąb Konga. Istotnym elementem narracji jest też korespondencja Korzeniowskiego z kuzynką. Wymieniane między nimi listy uwypuklają rozdźwięk pomiędzy europejskimi wyobrażeniami o roli białych w Afryce a rzeczywistością i podkreślają wewnętrzną przemianę bohatera.

Odpowiedzialny za część wizualną Tom Tirabosco wybrał stylistykę imitującą szkice węglem. Jego kreska jest wyraźna i uproszczona, a rysunki obficie cieniowane. Na pierwszy rzut oka te prace wyglądają jak warsztatowe wprawki, jednak w połączeniu z umiejętnie poprowadzoną narracją wizualną i wydźwiękiem fabuły dają efekt udanej stylizacji, przypominającej XIX-wieczne szkice podróżników. 

Czytaj również:

Bibliomasochizm
i
ilustracja: Karyna Piwowarska
Promienne zdrowie

Bibliomasochizm

Katarzyna Sroczyńska

Dlaczego warto czytać książki, które nam się nie podobają?

„Sięgnij po książkę, która na pewno nie będzie ci się podobała: nie ten styl, nie twój gust, odpychająca biografia autora. I przeczytaj do ostatniej strony! ” – takie wyzwanie rzuciła niedawno czytelnikom Pamela Paul z „The New York Times”.

Czytaj dalej