W cudzej czapeczce
Pogoda ducha, Przemyślenia, Sztuka + Opowieści

W cudzej czapeczce

Łukasz Chmielewski
Czyta się 2 minuty

Dziewczynka dostaje koszyczek z jedzeniem dla babci. Podczas drogi przez las szybko zapomina jednak o przestrodze i… Każdy wie, co było dalej z Czerwonym Kapturkiem, ale Czerwone wilczątko Amelie Flechais to coś więcej niż próba reinterpretacji opowiadanych przez wieki ludowych bajek, które skodyfikowali Charles Perrault i bracia Grimm. Autorka główną bohaterką w czerwonym kapturku czyni wilczątko, które musi wystrzegać się złego myśliwego i jego córki.

Zamiana ról i odwrócenie perspektywy nie są zabiegiem kuglarskim. Oczywiście traktowanie ich jako głosu w sprawie szowinizmu gatunkowego i równości istot zwierzęcych byłoby nadużyciem, jednak trzeba przyznać, że Flechais zręcznie odczarowuje klasyczną opozycję oprawca–ofiara i utrwaloną w kulturze negatywną recepcję wilka. I ma w tym cel. Jest nim własna opowieść, której każda linijka rezonuje od pękających stereotypów. Dlatego lektura jest terapią szokową, która wyrywa z przyzwyczajeń.

Fragment komiksu "Czerwone wilczątko"
Fragment komiksu „Czerwone wilczątko”
Fragment komiksu "Czerwone wilczątko"
Fragment komiksu „Czerwone wilczątko”

Czerwone wilczątko nie jest bajką o Czerwonym Kapturku à rebours. Opowiada przede wszystkim o miłości i nienawiści, które są jak rewers i awers monety, ujawnia szaleństwo i rozpacz, które zamykają oczy i zatruwają innych, przedstawia rodziców, którzy stwarzają dzieci na swoje podobieństwo. Jej fabuła to także inicjacyjna przypowieść o dziecku, które zbyt wcześnie wyruszyło z domu i będzie potrzebować pomocy osoby dorosłej. Flechais operuje wyrazistymi opozycjami, których biegunowość najmocniej czuć w parze wilczątko–córka leśniczego. Zamieniając bohaterki i zestaw ich stereotypowych cech, które można sprowadzić do opozycji aniołek–bestia, autorka wyostrza i pogłębia przekaz. A trawestacja znanego motywu kulturowego dodatkowo go wzmacnia.

Graficznie Czerwone wilczątko zachwyca odrealnioną i oniryczną stylistyką, subtelnością przedstawień i umiejętnością balansowania między dosłownością a umownością. Całostronicowe ilustracje są bardzo narracyjne, kryją mnóstwo szczegółów. Artystka operuje wytłumionymi barwami bez użycia konturówki. Jej plansze toną w rozmyciach i mrocznych kolorach, ale nie przygnębiają. Zmianom fabuły towarzyszą odpowiadające im kolory – kiedy akcja staje się tragiczna i przerażająca, barwy są zimniejsze i bardziej monochromatyczne.

Fragment komiksu "Czerwone wilczątko"
Fragment komiksu „Czerwone wilczątko”
Fragment komiksu "Czerwone wilczątko"
Fragment komiksu „Czerwone wilczątko”

Odrealniające rozmycie barw oprócz estetyzacji ma też funkcję praktyczną – pozwala na niezbędny dystans do dosłownych przedstawień i wydarzeń jak oskórkowe wilki, krew czy zabójstwo. Charakterystyczna dla baśni i bajki narracja nawiązuje do oralnych tradycji. Idealne nie tylko do czytania na głos dzieciom, które lubią się bać. 

Czytaj również:

Z kulturą i smakiem
i
Wino i papirus niesione do skarbców Amona, około 1479–1420 p.n.e., grobowiec Rekhmire, Egipt; zdjęcie: domena publiczna
Dobra strawa, Duch + Ciało

Z kulturą i smakiem

Czy ferment stworzył cywilizację?
Łukasz Modelski

Każda kultura polega na tworzeniu, przekształcaniu, wejściu na wyższy stopień skomplikowania. I nie ma na świecie kultur równie trwałych – a zarazem wciąż ewoluujących – jak kultury beztlenowych bakterii fermentacyjnych.

Czy ferment stworzył cywilizację? Tak. A przynajmniej towarzyszył jej od samego początku, jeśli powszechnie godzimy się, że symboliczne „wyjście z jaskiń” nastąpiło między 15 a 11 tys. lat p.n.e. i wiązało się z uprawami. Można było jeść dzikie ziarno i wytworzoną z niego mąkę, ale można było je również fermentować. „Wyrastające” pieczywo powstało z fermentacji dzikich drożdży, jednak antropolodzy są dziś zgodni, że w kilku najważniejszych „kolebkach cywilizacji” (Mezopotamia, Egipt, Indie, Chiny, Meksyk) najwcześniej fermentowano napoje. W kategoriach chronologicznych wygrywa tu Bliski Wschód z czasów kultury natufijskiej, zwanej tak od stanowiska archeologicznego w Wadi-an-Natuf na terenie współczesnego Izraela.

Czytaj dalej