Ta okładka mogłaby być dziełem Terry’ego Gilliama z grupy Monty Pythona. To ugrzeczniona wersja tej samej stylistyki – konserwatywna kreska, psychodeliczne kolory i wywrotowa treść. „Reklamuj się w Przekroju” – proponuje, prosi, nakazuje nawet, bezwstydny, największy z możliwych anons.
Jest 3 lutego 1991 r. i Polska przechodzi transformację ustrojową. Zmiany zachodzą błyskawicznie: szara do niedawna ulica skrzy się wszystkimi kolorami tęczy, sklepowe półki pełne są wytęsknionych dóbr. Skończył się brak, niech zacznie się nadmiar! Przewożony w bagażnikach osobowych aut towar zalewa ulice i skwery całego kraju. Na łóżkach polowych trwa orgia wolnego handlu.
Szaleństwo udziela się wszystkim. Dobrze wychowany „Przekrój” podnosi głos i dołącza do chóru, który fałszując, wrzeszczy: „Kup!”.
O klienta walczą nawet przedsiębiorstwa