Młody duch tańca
i
Młody duch tańca (2017) / fot. Paweł Augustyniak
Przemyślenia

Młody duch tańca

Joanna Brych
Czyta się 7 minut

W galach baletowych z reguły występują gwiazdy- primabaleriny i pierwsi tancerze renomowanych zespołów świata. To na nich czeka publiczność, a występy organizowane są często w tzw. sezonie ogórkowym. W Polsce odbywają się rzadko. Do najbardziej znanych należy krakowska Grand Pas…!.
Młody duch tańca był więc w pewnym sensie galą nietypową, a zarazem bardzo wyjątkową.

Problemem wielu absolwentów polskich szkół baletowych, rzutującym na możliwość uzyskania przez nich angażu w profesjonalnym zespole tanecznym, jest brak doświadczenia artystycznego spowodowany niewielkim dostępem do praktyk scenicznych. Zagadnienie to poruszone zostało podczas zorganizowanej w październiku Ogólnopolskiej Konferencji Kultury, w ramach której odbyło się w Bytomiu sympozjum Taniec, a jeden z paneli tematycznych nosił tytuł Scena jako element procesu formowania dojrzałego artysty. Prowadzący spotkanie Sławomir Gidel, nowy dyrektor Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Janiny Jarzynówny-Sobczak w Gdańsku, w rozmowie opublikowanej niedawno na portalu regionalnym trójmiasto.pl, powiedział: „Mamy zamiar coraz częściej grać na scenach poza szkołą. Szukamy możliwości prezentowania naszej młodzieży na zewnątrz. Tancerz to zawód, który nie polega tylko na ciągłym kształceniu techniki, ale też na umiejętności zaprezentowania jej widzom. Tancerze muszą mieć możliwość konfrontacji z widzami już na etapie szkoły, podobnie jak aktorzy muszą uczyć się kreowania powierzonej roli, wyrażania emocji”. I w tym kontekście jeszcze bardziej należy docenić galę Młody duch tańca.

Młody duch tańca (2017) / fot. Paweł Augustyniak

Młody duch tańca (2017) / fot. Paweł Augustyniak

Przedstawienia odbyły się w Teatrze Wielkim w Łodzi (tu nastąpiła inauguracja projektu), w Teatrze Rozrywki w Chorzowie i w Operze Śląskiej w Bytomiu, a na scenie pojawili się najzdolniejsi uczniowie Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Feliksa Parnella w Łodzi i Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Ludomira Różyckiego w Bytomiu oraz ich japońscy rówieśnicy, a nie zawodowi tancerze.
W Młodym duchu tańca wzięła również udział Emilia Sambor, radomszczanka, stypendystka Fundacji Inicjatyw Kulturalnych, od 2013 roku pierwsza Polka w prestiżowej paryskiej szkole baletowej, l’École de Danse de l’Opéra National de Paris.

Młody duch tańca (2017) / fot. Paweł Augustyniak

Młody duch tańca (2017) / fot. Paweł Augustyniak

Pomysłodawcą i organizatorem projektu był Wiesław Dudek, przez kilkanaście lat pierwszy solista w Staatsballett Berlin, w czasie kiedy kierował nim słynny rosyjski tancerz, Władimir Małachow. Teatr Wielki w Łodzi nie został przez Wiesława Dudka wybrany przez przypadek. To właśnie w Łodzi ukończył w 1996 roku szkołę baletową oraz stawiał pierwsze kroki na scenie, a teraz po kilkunastu latach zagranicznej kariery (w tym m.in. gościnnym występie w Teatrze Bolszoj w Moskwie, w tytułowej roli w balecie Oniegin w choreografii Johna Cranko), przekazuje swoje doświadczenia kolejnym pokoleniom tancerzy. Oprócz niego opiekę i nadzór pedagogiczny nad uczniami, stwarzający odpowiednie warunki do dalszego rozwoju artystycznego, objęli: Shoko Nakamura (w latach 2007-13 pierwsza solistka w Staatsballett Berlin), Anna Nowak (absolwentka łódzkiej szkoły baletowej, a w latach 2008-16 tancerka w zespole słynnego Wayne’a McGregora), Katarzyna Kozielska (absolwentka szkoły Johna Cranko w Stuttgarcie i demi solistka w Stuttgart Ballet), Katarzyna Aleksander-Kmieć (choreograf w Teatrze Rozrywki w Chorzowie). Także pedagodzy dwóch w/w polskich szkół baletowych.

Młody duch tańca (2017) / fot. Paweł Augustyniak

Młody duch tańca (2017) / fot. Paweł Augustyniak

Ideą Młodego ducha tańca było połączenie środowisk baletowych z Polski i Japonii oraz stworzenie uczniom możliwości sprawdzenia nabytych w szkole umiejętności i ich podniesienie poprzez występ przed publicznością na profesjonalnej scenie.

Japończycy cenią europejski system nauczania. Już w latach 60. zapraszali do swoich szkół wybitnych pedagogów rosyjskich. Tańczyć uczą się zresztą nie tylko w Japonii, w której nie ma bezpłatnych, państwowych szkół baletowych i nauka odbywa się od godziny 18.00 do późnych godzin wieczornych. Od wielu lat zasilają szeregi The Royal Ballet School w Londynie, John Cranko Schule w Stuttgarcie czy l’Académie Princesse Grace w Monako, a następnie zadziwiają świat doskonałą techniką tańca w wielu uznanych zespołach baletowych. W Młodym duchu tańca wzięli udział japońscy uczniowie szkół baletowych z Berlina, Stuttgartu i Budapesztu.

Młody duch tańca (2017) / fot. Paweł Augustyniak

Młody duch tańca (2017) / fot. Paweł Augustyniak

Wymagania jakie stawia się młodym adeptom sztuki tańca są bardzo wysokie- obok sprawności technicznej, idealnej precyzji, lekkości, swobody ruchów, mistrzowskiego partnerowania, koordynacji, wymaga się od nich elegancji, doskonałej interpretacji, wyrazu aktorskiego, temperamentu, zdolności odnajdywania się w różnych technikach i stylach tanecznych, znajomości repertuaru klasycznego, neoklasycznego i współczesnego. Pod takim kątem został skonstruowany program gali.

Na początek zademonstrowano fragment lekcji tańca klasycznego w choreografii Wiesława Dudka, w scenicznej, różniącej się od standardowych zajęć formie.

Można chyba uznać, że ten punkt programu, oprócz waloru widowiskowego,  zawierał też element edukacyjny. Codzienne lekcje stanowią bowiem punkt wyjścia do dalszego rozwoju każdego artysty baletu (i tancerzy współczesnych, w takich zespołach jak chociażby izraelski Kibbutz Contemporary Dance Company), pozwalają utrzymać dobrą kondycję i ułatwiają swobodne odnajdywanie się we współczesnych technikach tanecznych.

Podczas gali zatańczono też fragmenty baletów, które w Polsce nie są wystawiane: Paquitę w choreografii Mariusa Petipa, Płomień Paryża w choreografii Wasilija Wajnonena, Dianę i Akteona w choreografii Agryppiny Waganowej. Był też taniec ludowy, kilka bardzo ciekawych choreografii współczesnych przygotowanych m.in. przez Annę Nowak (Raw Materials), Katarzynę Aleksander-Kmieć (Dance me), Katarzynę Kozielską (Formations), Hannę Szychowicz (No memory zone), Erica Gauthier (101), a nawet solo Smooth criminal do muzyki Michaela Jacksona w choreografii Artura Mikulskiego i Jerzego Gęsikowskiego. 

Młody duch tańca (2017) / fot. Paweł Augustyniak

Młody duch tańca (2017) / fot. Paweł Augustyniak

W wykonaniu można było jedynie zauważyć drobne usterki i niedociągnięcia, ale taki też chyba był cel projektu – uświadomienie młodym artystom nad czym muszą jeszcze popracować, poprzez skonfrontowanie ich z dużą sceną i publicznością. Całość trwała prawie trzy godziny. Pomimo tego nie odczuwało się znużenia, a niektóre popisy tanecznej wirtuozerii wprawiały publiczność w ten sam zachwyt, który towarzyszy występom już zawodowych artystów baletu.  

Czytaj również:

Francis Kéré 
buduje Afrykę
i
Szkoła w Gando/ fot. Erik Jan Ouwerkerk
Edukacja

Francis Kéré 
buduje Afrykę

Anna Cymer

Życiorys tego pochodzącego z Burkina Faso twórcy zwykle opowiadany jest jako historia afrykańskiego chłopca, który cudem wydostał się z zacofanego świata i zrobił karierę na Zachodzie. Tymczasem Francis Kéré poszedł na studia, żeby zbudować szkołę w rodzinnej wiosce. 

Rzeczywiście, losy 52-letniego dziś architekta to materiał na prawdziwy wyciskacz łez. Francis Kéré urodził się w Burkina Faso, jednym z najbiedniejszych krajów świata, w liczącej 3 tys.mieszkańców ubogiej wiosce Gando. Jak sam mówi, miał wielkie szczęście – jego ojciec, przywódca osady, zdecydował, że syn będzie się kształcił. I tak w wieku siedmiu lat Kéré wyjechał do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów miasteczka – tam znajdowała się najbliższa szkoła, gdzie w ciemnym, dusznym budynku uczyło się kilkaset dzieci z całego regionu; przyszły architekt był jedynym dzieckiem z Gando, innych rodzin nie było stać na wysyłanie potomstwa do odległych miejscowości. Jedenaście lat później Kéré zdobył stypendium rządu niemieckiego i wyjechał do Berlina uczyć się… stolarstwa. Śmieje się, że w jego kraju, pozbawionym niemal drzew, taka umiejętność jest co najmniej egzotyczna. Po latach zarzucił karierę cieśli i w 2004 r. obronił dyplom architekta na Uniwersytecie Technicznym w Berlinie. 

Czytaj dalej