Ojciec odchodzi
Przemyślenia

Ojciec odchodzi

Łukasz Chmielewski
Czyta się 2 minuty

Debiutanckie Obiecanki Agnieszki Świętek to zaskakująco dojrzały i boleśnie prawdziwy komiks o rozwodzie rodziców i alienacji nastolatki. Samotna kobieta i dwie córki. Starsza jest już nastolatką, która rozumie, co się stało, młodsza to jeszcze berbeć. Ich matka nie potrafi pozbierać się emocjonalnie i psychicznie. Ma depresję, która uniemożliwia jej nie tylko normalną pracę, lecz także opiekę nad dziećmi. Starsza córka bierze na siebie ciężar codzienności, bawi się z siostrzyczką, daje jej jeść. Również ona musi jednak każdego dnia zbierać swoje potłuczone życie. Nastolatce nie tylko brakuje ojca, ma także problemy w szkole, nie odnajduje się w grupie rówieśniczej. Lekiem na całe zło wydaje się spotkanie z tym, który odszedł, ale obiecał, że przyjdzie w odwiedziny…

Obiecanki to kilka zapętlonych jak węzeł gordyjski problemów, które sprawiają, że postacie i ich świat są sugestywne oraz rzeczywiste. Sytuacja graniczna, jaką jest rozstanie rodziców, prowadzi do atrofii więzi rodzinnych i dysfunkcji na poziomie emocji. Rozpad związku to rozpad rodziny, czyli mikroświata. Nie tylko dzieci mogą nie mieć innego świata. Reakcje są zindywidualizowane, u dziecka pojawia się poczucie winy, u rodzica – apatia i depresja. Jest również wielka nieobecność i jeszcze większa obietnica. Pierwsza – boleśnie destruktywna, druga ucieleśnia dziecięce marzenia o lepszym jutrze.

Fabuła komiksu Świętek wykorzystuje wręcz stereotypowy model opuszczonej przez ojca rodziny. Paradoksalnie to duży plus, bo dodaje opowieści i dosłowności, i weryzmu. W komiksie nie chodzi też o fabułę jako taką, ale o sposób jej poprowadzenia i przedstawienia. A to wychodzi autorce kapitalnie. Świętek czuje język komiksu, w jej albumie nie ma nadmiaru słów, a artystka potrafi samym obrazem powiedzieć więcej, głośniej i mocniej. Postacie są prawdziwe, niemalże czuć ich radość i cierpienie.

Na potrzeby Obiecanek Świętek posłużyła się animizacją bohaterów. Postacie są humanoidami ze zwierzęcymi głowami i ogonami. Graficznie szala przechyla się w stronę animizacji, ale charakterologicznie i behawioralnie postacie są w stu procentach ludzkie. Ten dychotomiczny zabieg ma wiele funkcji. Pozwala na pozwala na nadanie problemom waloru uniwersalnego, ponadjednostkowego i ucieczkę od dosłowności. Dzięki temu fabuła nie popada w banał, a zwierzęcy bohaterowie przywołują automatycznie bajkowe konotacje, które każą wyczekiwać słońca, a nie deszczowej chmury pod koniec opowieści.

Czytaj również:

Z kulturą i smakiem
i
Wino i papirus niesione do skarbców Amona, około 1479–1420 p.n.e., grobowiec Rekhmire, Egipt; zdjęcie: domena publiczna
Dobra strawa

Z kulturą i smakiem

Czy ferment stworzył cywilizację?
Łukasz Modelski

Każda kultura polega na tworzeniu, przekształcaniu, wejściu na wyższy stopień skomplikowania. I nie ma na świecie kultur równie trwałych – a zarazem wciąż ewoluujących – jak kultury beztlenowych bakterii fermentacyjnych.

Czy ferment stworzył cywilizację? Tak. A przynajmniej towarzyszył jej od samego początku, jeśli powszechnie godzimy się, że symboliczne „wyjście z jaskiń” nastąpiło między 15 a 11 tys. lat p.n.e. i wiązało się z uprawami. Można było jeść dzikie ziarno i wytworzoną z niego mąkę, ale można było je również fermentować. „Wyrastające” pieczywo powstało z fermentacji dzikich drożdży, jednak antropolodzy są dziś zgodni, że w kilku najważniejszych „kolebkach cywilizacji” (Mezopotamia, Egipt, Indie, Chiny, Meksyk) najwcześniej fermentowano napoje. W kategoriach chronologicznych wygrywa tu Bliski Wschód z czasów kultury natufijskiej, zwanej tak od stanowiska archeologicznego w Wadi-an-Natuf na terenie współczesnego Izraela.

Czytaj dalej