Świeża krew
Przemyślenia

Świeża krew

Łukasz Chmielewski
Czyta się 3 minuty

Przygody Batmana i Supermana można śledzić od 80 lat. Dzięki comiesięcznym komiksom, a potem filmom, serialom, koszulkom, kubkom i czymkolwiek, na czym da się wydrukować logo nietoperza lub wizerunek któregoś z superherosów, tego typu postacie stały się ikonami nie tylko amerykańskiej popkultury. Zna je w zasadzie każdy. Za ten sukces twórcy i bohaterowie zapłacili jednak wysoką karę: stali się więźniami własnej bajki. Ich przygody utraciły nie tylko atrakcyjną świeżość fabularną, ale zaczęły też dreptać w kółko, powielając te same motywy. Małemu Bruce’owi rodzice ciągle giną od kuli w ciemnej alejce nieopodal kina, kapsuła z niemowlęciem z Kryptona cały czas rozbija się na amerykańskiej prowincji. Batman rozpamiętuje śmierć rodziców i obsesyjnie nie używa broni palnej; Superman ponownie odkrywa przeszłość rodzinnej planety, która uległa zagładzie, ratując jednocześnie za wszelką cenę ludzkość i Ziemię. Kolejne próby zamieszania w tym tyglu pełnym kalek fabularnych i schematów narracyjnych mogą wyglądać obiecująco, ale od lat kończą się fiaskiem. Dobrym przykładem jest pierwszy tom cyklu Batman, który się śmieje. Scenarzysta Scott Snyder sięga po przerabiane od dekad motywy: światów równoległych i szaleńca, który chce zamienić ludzi w potwory. Mnoży też kolejne wersje Batmanów, odkurza mniej znane postacie. Zręcznie pogrywa z mitem Batmana i Jokera. Jest też mroczniej i poważniej, niż dotąd było. Efekt nadal pozostaje jednak ten sam – niezależnie od rodzaju i skali wydarzeń można przewidzieć finał. Kompletnie brakuje też napięcia, bo piętrzenie wolt lub opóźnianie akcji zobojętnia. Nawet świetne rysunki Jocka z kolorami Davida Barona nie ratują tego komiksu. Ta formuła się wyczerpała. Gatunek superbohaterski nie jest jednak martwy. Udowadnia to Ed Brubaker w serii Śpioch.

"Batman, który się śmieje. Tom 1", scen. Scott Snyder, James Tynion IV, rys. Jock, Eduardo Risso, kol. David Baron, Egmont, 2020
„Batman, który się śmieje. Tom 1”, scen. Scott Snyder, James Tynion IV, rys. Jock, Eduardo Risso, kol. David Baron, Egmont, 2020
"Batman, który się śmieje. Tom 1", scen. Scott Snyder, James Tynion IV, rys. Jock, Eduardo Risso, kol. David Baron, Egmont, 2020
„Batman, który się śmieje. Tom 1”, scen. Scott Snyder, James Tynion IV, rys. Jock, Eduardo Risso, kol. David Baron, Egmont, 2020
"Batman, który się śmieje. Tom 1", scen. Scott Snyder, James Tynion IV, rys. Jock, Eduardo Risso, kol. David Baron, Egmont, 2020
„Batman, który się śmieje. Tom 1”, scen. Scott Snyder, James Tynion IV, rys. Jock, Eduardo Risso, kol. David Baron, Egmont, 2020

Pomysł na fabułę jest dość sztampowy. Tajna rządowa organizacja wprowadza swojego agenta do organizacji przestępczej. Gra toczy się o najwyższą stawkę, bo triady czy kamorra to przy organizacji Tao raczej ruchy skautowskie. Oficjalnie Tao doradza władcom świata, w rzeczywistości umiejętnie pociąga za sznurki, decydując o tym, co będzie modne i kto wygra wybory. Brubaker bohaterami tego szpiegowskiego thrillera czyni wyjątkowe postacie, z których każda ma jakieś supermoce. Nie są to jednak zdolności, których używa się do walki. To cechy konstytuujące postać. Przykładna i pilna uczennica zaczyna chorować. Lekarze nie potrafią jej pomóc, a dziewczyna zdaje się umierać, ale kiedy zrobi coś złego, zaczyna się czuć lepiej, nie tylko psychicznie. Po prostu odżywa. Agent dotyka artefaktu, który sprawia, że mężczyzna kontroluje swoje emocje, a te złe może przekazać przeciwnikowi. Do tego regeneruje się. Świetnie nada się na Śpiocha… Brubaker na bohaterów swojej opowieści wybiera antybohaterów. To przestępcy, a tytułowy Śpioch szybko zatraca granicę między dobrem a złem, podrzynając gardła lub podkładając bomby, od których upadają kraje. Co gorsza, jemu samemu trudno stwierdzić, czy robi to dla sprawy i swojego kraju. A może jest po prostu złym gościem w dobrym miejscu i przemoc sprawia mu przyjemność?

"Śpioch. Tom 1", scen. Ed Brubaker, rys. Sean Phillips, Colin Wilson, Egmont, 2020
„Śpioch. Tom 1”, scen. Ed Brubaker, rys. Sean Phillips, Colin Wilson, Egmont, 2020
"Śpioch. Tom 1", scen. Ed Brubaker, rys. Sean Phillips, Colin Wilson, Egmont, 2020
„Śpioch. Tom 1”, scen. Ed Brubaker, rys. Sean Phillips, Colin Wilson, Egmont, 2020
"Śpioch. Tom 1", scen. Ed Brubaker, rys. Sean Phillips, Colin Wilson, Egmont, 2020
„Śpioch. Tom 1”, scen. Ed Brubaker, rys. Sean Phillips, Colin Wilson, Egmont, 2020

Oczywiście tym pomysłom Brubakera można zarzucić pewną wtórność, ale zestawione ze sobą tworzą nową jakość nie tylko w komiksie superbohaterskim, lecz także w historiach szpiegowskich. Działania bohaterów są nieprzewidywalne, postacie skrywają tajemnice (Brubaker bardzo umiejętnie operuje retrospekcjami), kompletnie nie wiadomo, w którą stronę rozwinie się akcja. Dobrze prezentuje się też warstwa graficzna. Realistyczne rysunki Seana Phillipsa (i kilku kolorystów) budują neonoirowy klimat opowieści, miejscami wręcz sprowadzając kadry do efektownej gry plamą barwy lub cieniem.


Batman, który się śmieje. Tom 1
scen. Scott Snyder, James Tynion IV
rys. Jock, Eduardo Risso
kol. David Baron
Egmont, 2020

Śpioch. Tom 1
scen. Ed Brubaker
rys. Sean Phillips, Colin Wilson
Egmont, 2020


Dzięki Tobie, możemy zrobić jeszcze więcej – wesprzyj nas! 
Fundacja PRZEKRÓJ

Czytaj również:

Z kulturą i smakiem
i
Wino i papirus niesione do skarbców Amona, około 1479–1420 p.n.e., grobowiec Rekhmire, Egipt; zdjęcie: domena publiczna
Dobra strawa

Z kulturą i smakiem

Czy ferment stworzył cywilizację?
Łukasz Modelski

Każda kultura polega na tworzeniu, przekształcaniu, wejściu na wyższy stopień skomplikowania. I nie ma na świecie kultur równie trwałych – a zarazem wciąż ewoluujących – jak kultury beztlenowych bakterii fermentacyjnych.

Czy ferment stworzył cywilizację? Tak. A przynajmniej towarzyszył jej od samego początku, jeśli powszechnie godzimy się, że symboliczne „wyjście z jaskiń” nastąpiło między 15 a 11 tys. lat p.n.e. i wiązało się z uprawami. Można było jeść dzikie ziarno i wytworzoną z niego mąkę, ale można było je również fermentować. „Wyrastające” pieczywo powstało z fermentacji dzikich drożdży, jednak antropolodzy są dziś zgodni, że w kilku najważniejszych „kolebkach cywilizacji” (Mezopotamia, Egipt, Indie, Chiny, Meksyk) najwcześniej fermentowano napoje. W kategoriach chronologicznych wygrywa tu Bliski Wschód z czasów kultury natufijskiej, zwanej tak od stanowiska archeologicznego w Wadi-an-Natuf na terenie współczesnego Izraela.

Czytaj dalej