Wenus w połogu
i
Tintoretto, "Zuzanna i starcy", 1555–1556 r., Kunsthistorisches Museum w Wiedniu
Doznania

Wenus w połogu

Anna Arno
Czyta się 11 minut

Widok nagiego ciała już nie gorszy. Ale czy jeszcze wzbudza zachwyt? Anna Arno przegląda dla nas najsłynniejsze akty w historii sztuki.

Zapewne w najbliższym czasie nie należy się spodziewać w sztuce poważniejszego skandalu. Żyjemy w epoce nieco zblazowanej: wszystko wolno pokazać i wszystko się już widziało. Trudno też oczekiwać artystycznych emocji związanych z ludzkim ciałem. Im staranniej jest ono zakryte, niedostępne, obłożone religijnymi czy społecznymi zakazami, tym bardziej godne pożądania, ale też dwuznaczne i podejrzane. Pornografia, profesjonalna i domowa, w setkach odmian i kategorii jest dostępna za jednym kliknięciem. W niebieskiej poświacie ekranu można się nasycić obrazami nagich ciał w dowolnej konfiguracji. Ale tej intymnej kontemplacji chyba nie można porównać z przeżyciami tureckiego dyplomaty Chalila Beja, który w swojej sypialni, za zieloną zasłonką trzymał Pochodzenie świata.

Gustave Courbet, "Pochodzenie świata", 1866 r., Musée d’Orsay w Paryżu
Gustave Courbet, „Pochodzenie świata”, 1866 r., Musée d’Orsay w Paryżu

Ten słynny obraz Gustave’a Courbeta z 1866 r. przedstawia genitalia i fragment tułowia kobiety. Artysta, który ma za sobą całą realistyczną tradycję, mięsistymi pociągnięciami, a zarazem z chłodną precyzją oddał anatomiczne szczegóły. Całkiem niedawno francuscy badacze odkryli, że pozowała mu kochanka Chalila Beja, tancerka Constance ­Queniaux. Modelka jest nierozpoznawalna: nie widać jej twarzy, tylko obnażone łono, z uwzględnieniem włosów łonowych, które w malarstwie zawsze pozostawały tabu. Właśnie wykad­rowanie, skupienie na detalu jest tu najbardziej obsceniczne: Courbet pokazał to, co dotychczas malarze zasłaniali

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Skóra do skóry czyli ciałokrewieństwo
i
"Kobiety i niemowlę w publicznej łaźni", 1799, Utagawa Toyokuni; źródło: MET
Promienne zdrowie

Skóra do skóry czyli ciałokrewieństwo

Aleksandra Reszelska

W pełnej paradoksów Japonii dotyk uważa się za najważniejszy ze zmysłów. I to mimo że przestrzeń publiczna jest zdecydowanie bezdotykowa.

Kiedy odwiedziłam Tokio dobre 15 lat temu, Michiko, moja wieloletnia przyjaciółka, zaprosiła mnie na kolację. Pociąg, który jechał z centrum do Saitama, milionowej tokijskiej sypialni, miał ogromne opóźnienie. Do maleńkiego mieszkania Michiko, jej męża i dwójki dzieci dotarłam więc tak późno, że oboje wykrzyknęli na mój widok: „Zostajesz na noc!”. I zostałam.

Czytaj dalej