Na grzyby! – do wyjścia do lasu zachęcamy nie tylko wegetarian i miłośników kultury dawnych Słowian. Spacerujcie dla zdrowia, a potem gotujcie i próbujcie. Czysta magia.
Kto nie miał nigdy wrażenia, że za dorodnym muchomorem skrywa się krasnoludek? Grzyby to jedne z najbardziej baśniowych naturalnych zjawisk, dla mnie plasują się gdzieś obok tęczy, koralowców i zorzy polarnej. Zanurzając się w las lub zażywając „kąpieli w lesie” (shinrin-yoku, czyli spaceru, Japończycy uznali to oficjalnie za praktykę leczniczą!), natrafiamy na te wyrostki, wypustki, wzdęte baloniki i śluzowate kapturki. Erotyczne skojarzenia są oczywiste, szczególnie w przypadku trufli, które dodatkowo pachną piżmowo, zwierzęco i uchodzą za afrodyzjak – jak zresztą wszystko, co luksusowe.
Zafascynowany grzybami był John Cage, awangardowy XX-wieczny artysta,