Kilkaset lat temu karkonoscy laboranci uzdrawiali ludzi za pomocą roślin. Zbierali zioła i przygotowywali z nich medykamenty. Ich działalność uzdrowicielska łączyła w sobie wiedzę, praktykę i wierzenia. Pełni szacunku dla Gór Olbrzymich oraz ich roślinnego bogactwa sięgali po wybrane gatunki, by nieść ukojenie ciału i duszy.
W Górach Olbrzymich po mandragorę najlepiej wybrać się na der Markt, lokalny jarmark. Nietrudno ją rozpoznać: bulwa przypominająca ludzką postać, wykąpana w winie, ubrana w kolorowe gałganki spoczywa na ogół w miękko wyściełanej skrzynce. Jej wykopanie wymaga specjalnych reguł. Nie wolno dotknąć korzenia rękami – powinien być wyrwany przy pomocy psa. Albo ścięty trzykrotnie naostrzonym nożem, którego nigdy wcześniej nie używano. Te honory należą się mandragorze ze względu na jej potężne właściwości. Nie dość, że stanowi panaceum na niemal wszystkie choroby, pobudza żądze miłosne i chroni przed bezpłodnością, to jeszcze jej posiadacz przez długie lata zachowa młodość, urodę i bogactwo. Roślina szybko stała się przedmiotem kultu, przez co została niemal całkowicie wytępiona. Lecz zanim do tego doszło, cieszyła się olbrzymim uznaniem karkonoskich laborantów.
Duszę ma wszystko, co żywe
Jeszcze tylko w jednym miejscu można było znaleźć mityczną mandragorę – na Równi pod Śnieżką. A i tam zioła zbierało się zaledwie raz w roku, w noc św. Jana. To tutaj znajdował się legendarny ogród Ducha Gór, władcy Gór Olbrzymich, u których podnóża – według średniowiecznych ustaleń – kończył się cywilizowany świat. W XIX w. Góry Olbrzymie podzielono na dwa pasma: Izery i Karkonosze. Obszar ten był jednym z najpóźniej