Naga prawda o saunowaniu
i
zdjęcie: Steven Diaz/Unsplash
Promienne zdrowie

Naga prawda o saunowaniu

Marcin Polak
Czyta się 5 minut

Wysokie temperatury bywają dla nas uciążliwe, szczególnie w mieście. Niekoniecznie w saunie.

W przestrzeni publicznej otaczają nas ludzie ubrani. Ich stroje często różnią się od siebie – bywają dobrze dopasowane, ekstrawaganckie, kosztowne, wyszukane, przeciętne, zbyt duże albo zbyt małe, z pierwszej lub z drugiej ręki. Aby uświadomić sobie, że ludzie pod tymi wszystkimi częściami garderoby są nadzy, trzeba zaprząc do pracy wyobraźnię. Prezentowanie się w ubraniu – co dotyczy głównie chłodniejszych obszarów Ziemi – jest powszechne, z kolei wyjście na miasto w negliżu nosi znamiona transgresji.

Ludzie okrywają się jednak przede wszystkim płaszczem norm. Jeżeli gdziekolwiek w Europie Środkowo-Wschodniej znalazłby się śmiałek, który postanowiłby przejść się nago po mieście, świadkowie takiego spaceru uznaliby, że ów człowiek zachowuje się niewłaściwie – przekracza niepisane normy obyczajowe. Choć, dokładnie rzecz ujmując, niektóre z nich pokrywają się z normami prawnymi. Zgodnie z artykułem 140 Kodeksu wykroczeń prawa polskiego publiczne obnażenie się jest traktowane jako nieobyczajny wybryk, zagrożony karą aresztu od 5 do 30 dni, karą więzienia w wymiarze jednego miesiąca, karą grzywny do 1500 zł lub karą nagany. Publiczne obnażanie wiąże się więc z okreś­lonymi konsekwencjami, podobnie jak publiczne spanie w stanie nietrzeźwości, załatwianie potrzeb fizjologicznych czy wykonywanie nieprzyz­woitych gestów. Takie prawo oznacza, że dla własnego bezpieczeństwa lepiej nie wychodzić z domu nago. Tego uczymy się w rodzinie i w szkole, tak też zostaniemy pouczeni – w razie potrzeby – przez strażnika miejskiego albo policjanta, a gdyby to nie wystarczyło, z błędu wyprowadzi nas sędzia.

Dotkliwość sankcji prawnych, z jakimi mogą spotykać się ekshibicjoniści, zależy od obowiązującego Kodeksu wykroczeń, a ten jest ściśle związany z kulturą społeczeństwa, w jakim ów zbiór przepisów obowiązuje. Przykładowo, w pierwszej połowie XX w. nieobyczajnym zachowaniem byłoby pojawienie się na plaży w stroju bikini. Zakres tego, co obyczajne, znacznie się od tamtej pory zmienił. Znamienny jest przypadek dwóch kobiet, które w maju 2008 r. opalały się topless na plaży miejskiej w Szczecinie. Śmiałe plażowiczki odmówiły wtedy przyjęcia mandatu wystawionego przez funkcjonariuszy właśnie na podstawie wspomnianego już artykułu 140 Kodeksu wykroczeń, w wyniku czego sprawa trafiła do sądu, a ten orzekł, że obie kobiety są winne popełnienia nieobyczajnego wybryku. W uzasadnieniu tamtego wyroku znalazło się stwierdzenie: „Oczywistym jest, że nagi biust kobiecy może powodować różne skrajne reakcje […] po uczucia niezadowolenia, zażenowania czy też oburzenia. […] okazywanie nagości jest obce w naszej kulturze”. Jedna z plażowiczek złożyła wtedy do sądu drugiej instancji odwołanie od wyroku skazującego. Sąd tym razem uniewinnił obie kobiety, argumentując, że „z akt sprawy nie wynika, aby dla współplażowiczów obecność opalających się topless dwóch dziewcząt była zaskoczeniem […], odsłonięte piersi to element ludzkiego ciała, który w okresie niemowlęcym, wczesnego dzieciństwa kojarzy się dziecku z poczuciem ciepła, bezpieczeństwa, w okresie dorastania jest obiektem zainteresowania, a w okresie dorosłym budzi podziw i pożądanie”.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Od precedensu uniewinnienia szczecińskich plażowiczek minęło już prawie 14 lat. Dziś widok kobiet opalających się topless na polskich plażach nie wywołuje już zdziwienia i gdyby ktoś wpadł teraz na pomysł, żeby za podobne „wybryki” karać mandatem czy wchodzić na ścieżkę postępowania sądowego, podejrzewano by go o moralną ortodoksję, przewrażliwienie albo zwykłą złośliwość. Spacer nago po mieście jest jednak wciąż ryzykowny, zważywszy na polskie prawo będące odzwierciedleniem występującego w naszym społeczeństwie, a uśrednionego przez władze państwowe poczucia obyczajności – wszak Polska to nie Brazylia, a spacer po Rzeszowie to nie karnawał w Rio.

Innymi zasadami niż miejskie chodni­ki, parki, kąpieliska i baseny rządzi się sauna. Przesiadywanie w niej bez odzienia wierzchniego i bielizny w towarzystwie nieznajomych osób nie jest już trans­gresją porządku publicznego, przeciwnie – okazuje się jak najbardziej na miejscu, zgodne z tzw. kulturą saunowania oraz regułami poprawnego saunowania (dotyczącymi wskazań higienicznych i zdrowotnych), które zostały spisane i opublikowane na stronie Polskiego Towarzystwa Saunowego.

Prawidłowe saunowanie powinno przebiegać w trzech etapach: nagrzewanie ciała, następnie schłodzenie go pod zimnym prysznicem, a potem odpoczynek trwający co najmniej tak długo jak faza nagrzewania, np. w grocie lodowej lub solnej. Przed wejściem do sauny trzeba wziąć prysznic, bez względu na to, czy brało się go w domu, tuż przed wyjściem. Należy się także upewnić, czy nasz stan zdrowia pozwala na przebywanie w saunie – w razie wątpliwości niezbędna będzie konsultacja lekarska. Jeżeli jesteśmy wystarczająco zdrowi, to regularne korzystanie z sauny wpłynie pozytywnie na naszą kondycję psychofizyczną, układ odpornościowy i stan skóry.

Kultura saunowania dotyczy również sfery społecznych interakcji. Pojawienie się w saunie w stroju kąpielowym jest zdecydowanie w złym tonie, poza tym – zwyczajnie szkodliwe dla zdrowia. Do sauny suchej wchodzi się w ręczniku. W następnej kolejności wypada go zdjąć i usiąść na nim, oczywiście nago, dbając o to, by skóra nie dotykała ławek. Pamiętajmy: żadnej biżuterii, telefonów komórkowych czy używek. Obuwie oraz napoje należy zostawić przed wejściem, tak by nie przeszkadzały innym. Tutaj uwaga terminologiczna: saunę – pojedyncze pomieszczenie – odróżniamy od saunarium, czyli zespołu takich pomieszczeń (poszczególnych saun: fińskiej, suchej, biosauny itd.) połączonych chodnikami lub alejkami, gdzie można, a nawet trzeba wnieść butelkę wody, którą zostawia się przed drzwiami do sauny. W przerwach między sesjami w saunie udajemy się pod prysznic, pijemy wodę, chłodzimy się.

Ciało schładzamy od dłoni i stóp, przemieszczając strumień zimnej wody stopniowo w kierunku serca i głowy. Wskakiwanie od razu do bani albo basenu z zimną wodą, a także wylewanie na głowę tzw. wiadra bosmana wiąże się z ryzykiem szoku termicznego, co grozi zasłabnięciem i utratą przytomności; zdarzają się też przypadki śmiertelne, lepiej więc tego unikać, a po wiadro bosmana sięgnąć, kiedy będziemy już dobrze zaprawieni w saunowaniu.

Na etapie nagrzewania odsłonięta powinna być jak największa powierzchnia skóry – nagie ciało poddawane działaniu gorącego powietrza może wtedy swobodnie parować, a chłodzący je pot, wraz z uwalniającymi się toksynami, spływa na ręcznik bez niepotrzebnych utrudnień. Nagość w wysokiej temperaturze pozwala również na pełniejsze delektowanie się doświadczeniem duchowym, które nie tak znowu rzadko przypada w udziale bywalcom sauny. W wyniku przegrzania może wystąpić utrata poczucia jednostkowej odrębności oraz towarzyszące jej poszerzenie i pogłębienie świadomości. Są to stany rekomendowane.

Czytaj również:

Umysł kontra ciało
i
Suzanne O’Sullivan, zdjęcie: GL Portrait/Alamy Stock Photo
Wiedza i niewiedza

Umysł kontra ciało

Jan Dzierzgowski

Dlaczego dzieci uchodźców po przybyciu do „ziemi obiecanej” zapadają w śpiączkę? Czym jest syndrom hawański dotykający zachodnich dyplomatów? O tajemniczych chorobach, w których ciało mówi to, co chciałby powiedzieć mózg, opowiada neurolożka Suzanne O’Sullivan.

Jest lekarką, specjalizuje się w terapii padaczki, ale oprócz tego jeździ po świecie, tropiąc zagadkowe przypadłości. Mówi: „Jeśli natrafiasz w nagłówku gazetowym na słowa »tajemnicza choroba«, gwarantuję, że na 95% chodzi o chorobę psychosomatyczną”. Suzanne O’Sullivan pragnie obalać szkodliwe mity na ich temat. W najnowszej książce The Sleeping Beauties tłumaczy, dlaczego nie wolno ich lekceważyć ani uważać za „mniej prawdziwe” niż choroby, które da się wykryć za pomocą standardowych badań i testów. Zwraca uwagę na to, że zaburzenia psychosomatyczne są ważnym problemem społecznym. Otoczenie i kultura przyczyniają się do ich rozwoju, ale też potrafią przesądzić o wyzdrowieniu.

Czytaj dalej